Rozdział 25

5.9K 147 31
                                    

Milly

Byłam w szpitalu. Okazało się, że rana z tyłu głowy była na tyle głęboko, iż wymagała szycia. 

Zajęłam miejsce na plastikowym siedzeniu, a obok mnie trwała Gisele. Trzymała zakrwawiony ręcznik z tyłu mojej głowy, uważając, by nie naciskać zbyt mocno. W innych okolicznościach poczułabym się jak małe dziecko, ale byłam w takim stanie, że doceniałam opiekę rodzicielki.

W poczekali kręciło się wiele innych pacjentów czekających na swoją kolej, żeby wejść do sali zabiegowej. Wcześniej skupiałam się na rudej dziewczynce i jej mamie, które trzymały się za ręce. Słuchałam, jak opowiadała swojej córce bajkę „Piękna i Bestia". Mała płakała, ale z czasem stała się spokojniejsza, wsłuchując się w słowa mamy. Później zniknęły za drzwiami do sali, a ja nie wiedziałam, na czym mam się skupić.

Nie chciałam patrzeć na Gisele. Wstydziłam się spojrzeć w jej oczy.

Fakt, miałam się czego wstydzić.

– Przepraszam – wykrztusiłam, nie mając odwagi klęknąć przed nią i błagać o wybaczenie. – Ja naprawdę cię przepraszam, mamo.

Słowa zawisły w powietrzu między nami. Mechanicznie zaczęłam obrywać skórki wokół paznokci, bo taki miałam nawyk, gdy coś mnie niemiłosiernie przerastało i stresowało. Moje serce waliło w żebra, gdy wsłuchiwałam się spięta w każdy wypuszczony przez Gisele oddech. Czekałam na odpowiedź i czułam się, jakbym szła do kata na ścięcie głowy.

Gdy delikatny, kobiecy śmiech rozbrzmiał obok mnie, od razu odwróciłam głowę do jego źródła. Gisele próbowała stłumić dźwięki, jakie wydawała, przykładając dłoń do ust. Po chwili wyprostowała się i odchrząknęła, rozglądając się dookoła, po czym wbiła wzrok w moje oczy.

– Nigdy nie sądziłam, że kiedyś coś takiego od ciebie usłyszę – stwierdziła poważnie, choć jeszcze chwilę temu była rozbawiona.

– Ja naprawdę przepraszam – powiedziałam szczerze. – Za to, co jest aktualnie, i za to, co było kiedyś. Jestem cholernie fatalnym dzieckiem, co nie?

Gisele skinęła głową na potwierdzenie. Przełknęłam ślinę. Na co niby liczyłam – że moja matka zaprzeczy memu słowu? Przecież to była prawda, którą nawet głupi by potwierdził, gdyby przebywał ze mną i z nią pod jednym dachem jeden dzień.  

– Oczywiście, nie zaprzeczę temu – stwierdziła, co już wiedziałam. Założyła nogę na nogę. – Ale by być z tobą fair, sama także nie zaliczam się do najlepszych matek.

– Taa, szczególnie wtedy, gdy uparcie twierdziłaś, że wpierw nalewa się mleko, a później dodaje płatki – burknęłam. – Sama zaczęłam tak w końcu robić, a gdy zostawałam gdzieś na noc i robiłam tak, jak mi kazałaś, śmiali się ze mnie, mówiąc, że jestem kosmitką.

– Cholera, Milly – wydawała się autentycznie zszokowana. – Nie wiedziałam, że twoi znajomi byli tak krytycznie nastawieni do ludzi, którzy robią to na odwrót. Choć ja twierdzę, że moja metoda jest zdecydowanie lepsza.

– Chyba tylko w twojej głowie – rzuciłam, przewracając teatralnie oczami.

– Ale jak już jesteśmy przy temacie wypominania sobie rzeczy z przeszłości... – zaczęła, a ja przeklęłam w myślach – ...to muszę przyznać, że twoim fatalnym zachowaniem, którego nie mogłam cię oduczyć, było regularne moczenie łóżka w dzieciństwie.

– O Boże – jęknęłam męczeńsko. – Tylko nie to, proszę.

– Do dziś mam koszmary, bojąc się, że którejś nocy obudzę się i znów zobaczę cię nade mną ze smarkami wiszącymi pod nosem, a następnie powiesz mi: ,,Mamo, bo mi się śniło, że robiłam siusiu w kibelku, ale tak naprawdę to zrobiłam je na łóżku. Chodź posprzątać. Szybko, bo będzie śmierdzieć".

Epic Girl [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz