Rozdział 28

5.1K 132 33
                                    

Miles

Przez cały dzień nie mogłem skupić się na pracy. Wczoraj Milly i Gisele pojechały, by odwiedzić ojca dziewczyny. Dziś był następny dzień i miałem w końcu się z nią zobaczyć. Zastanawiałem się, jak przebiegło spotkanie. Nie chciałem, by Milly wyszła z niego rozczarowana lub zraniona.

Nie odbierała także moich telefonów, co tylko potęgowało mój i tak silny niepokój.

Zaparkowałem w garażu, gasząc silnik. Westchnąłem, opierając czoło na kierownicy. Nie wiedziałem, czym się tak przejmowałem. Powinienem się raczej cieszyć tym, że Milly mogła zobaczyć się z ojcem po tylu latach niewidzenia się. W końcu to ja przyłożyłem rękę, by to spotkanie się odbyło.

Po kilku minutach zdecydowałem się opuścić pojazd. Z hukiem zamknąłem za sobą drzwi, idąc na parter schodami. W domu panowała cisza i ciemność. Zapalałem po drodze światła, gdy kierowałem się do swojej sypialni, żeby móc się przebrać w luźne ubrania, bo garnitur był cholernie niewygodny po ośmiu godzinach noszenia go.

Kiedy miałem wejść do sypialni, usłyszałem hałasy z sąsiedniego pokoju. W szczelinie pod drzwiami paliło się światło. Skierowałem się tam, mając nadzieję, że zobaczę Milly i będę mógł z nią porozmawiać i coś nareszcie ustalić.

Wciąż staliśmy na niepewnym gruncie i to był czas na podejmowanie decyzji.

Nie pomyliłem się. Po tym, jak nacisnąłem na klamkę, pomieszczenie stanęło przede mną otworem. Jednak nic nie przygotowało mnie na widok, który ujrzałem. Owszem, była tam Milly, wciąż piękna i doskonała, chociaż miała spuchniętą twarz i zaczerwienione oczy.

Wcześniej musiała płakać, a teraz pakowała walizki.

– Co ty, kurwa, robisz?

Milly podskoczyła w miejscu, gdzie klękała na podłodze, i uniosła raptownie głowę, jakby została na czymś przyłapana.

– Och. – Tylko tyle powiedziały mi jej usta.

Zrobiłem krok naprzód, wchodząc do pomieszczenia. Na podłodze i na łóżku porozrzucane były jej liczne ubrania, buty, kosmetyki i inne akcesoria. Część miała upchaną do walizki, która stała obok mnie, a do drugiej ładowała pozostałe rzeczy.

Ten pokój robił się opustoszały.

– Co ty, kurwa, robisz? – powtórzyłem, dziwnie zdyszany.

Odchrząknęła, unosząc się na równe nogi. Otrzepała z kolan niewidzialny kurz, siadając na brzegu łóżka. Gniotła przy tym sukienkę tam położoną, ale ją to nie obchodziło.

– Pakuję się.

– Tak, widzę – prychnąłem. – Dlaczego?

Skrzyżowałem ramiona na piersi. Może tylko przenosiła się do mojego pokoju? Jeśli chcieliśmy stworzyć coś razem, tam było jej miejsce. Przy moim boku, nie z dala ode mnie. Przecież po coś powiedziałem Gisele prawdę. To nie mogło być po nic, racja? Nie mogło.

Znów odchrząknęła.

– Mama zatrzymała się niedaleko w hotelu. Będzie tam przez tydzień, a potem wraca z powrotem do Toronto – mówiła, patrząc w dół i obrywała skórki wokół paznokci. – Pobędę z nią przez ten czas. Pożegnam się, przemyślę sobie wszystko i podejmę decyzję w naszej sprawie.

– Nie możemy teraz porozmawiać? – spytałem, tracąc cierpliwość. – Dojdziemy razem do jakiś wniosków. Podejmiemy wspólnie decyzję, co robimy dalej. Nie musisz od razu się wyprowadzać.

Epic Girl [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz