Rozdział 7

15.4K 505 500
                                    

Milly

Podczas swojego siedemnastoletniego – prawie osiemnastoletniego – życia zmieniałam miejsce zamieszkania siedem razy. Liczba niby szczęśliwa, a jednak dla mnie oznaczała pecha. Wyprowadzki nie były łatwe, choć doświadczałam ich tak często. Z biegiem lat wypracowałam zasady, których przestrzegałam:

1. Nie przywiązywać się do otoczenia (i tak w końcu stąd znikniemy).

2. Nie szukać przyjaciół (kontakt zawsze się urywał).

3. Nie starać się zaprzyjaźniać z facetem mojej matki (ich się pozbywałam).

Byłam dobra w ich przestrzeganiu, ale nawet najlepsi muszą kiedyś przegrać, prawda? Tak było i ze mną. Punkt pierwszy był doskonale przeze mnie wypełniany i mogłam go od razu odhaczyć. Drugi szwankował, lecz pracowałam nad tym, choć pewna dziewczyna o imieniu Octavia Fisher mi to utrudniała, chodząc za mną i próbując się zaprzyjaźniać.

Co do trzeciej zasady... To właśnie tutaj zaczynały się schody.

Nie do końca chodziło tu o przyjaźń, bo graliśmy w coś znacznie mroczniejszego.

Miles i ja zachowywaliśmy się niedopuszczalnie. Traciłam nad tym kontrolę, ponieważ nigdy nie posuwałam się z nikim tak daleko, jak z nim.

Łamaliśmy zasady. Nie te moje. Zasady moralności i przyzwoitości. Wcześniej mi się to nie zdarzyło z żadnym innym facetem mojej matki.

W głowie jak echem odbijały mi się słowa jego wiadomości.

„Mądra decyzja, by zamknąć drzwi na klucz."

Co chciał mi przez to powiedzieć?

Prychnęłam, bo to było więcej niż oczywiste. Wszedłby do mojego pokoju i zrobilibyśmy coś, co nigdy mieć miejsca nie powinno. Nie doszłoby do seksu, bo wiem, że Miles nie posunąłby się tak daleko, ale zrobiłby to, o czym mówiłam na filmiku.

Kazałby mi usiąść sobie na twarzy, a ja wykonałabym jego rozkaz w mgnieniu oka. Pociągał mnie, był przystojnym mężczyzną. Każda hetero dziewczyna poleciałaby na niego i nie było w tym nic dziwnego, że ja również chciałam poczuć na ciele to, że mnie pragnie.

Bo swoje pragnienie pokazał już w pocałunku i w swojej wiadomości.

Choć byłam córką jego kobiety.

Mojej mamy.

Piekielnie grzeszyliśmy w swych uczynkach, ale jakoś nie umiałam wydobyć z siebie współczucia dla Gisele. Była moją mamą, powinnam zachowywać się jak przykładna córka, a chęć rozłożenia nóg przed Milesem nie była najlepszą metodą.

Nie widziałam go dwie doby od momentu wysłania przeze mnie filmiku. Chyba mnie unikał, ale nie miałam pewności. Nie było go w domu, gdy wychodziłam rano do szkoły. Nie było go, gdy kładłam się spać.

Nie zapytałam Gisele, gdzie się podziewał, bo uznałam, że mogłaby to źle odebrać. Ona lubiła tworzyć historyjki, więc pomyślałam, że mogłaby to opacznie zrozumieć. Dojść do niewłaściwych wniosków.

Ale czy jej myślenie odbiegałoby daleko od prawdy?

Boże, wpakowałam się w szambo bez dna. A raczej moje „napalone ja" mnie w to wpakowało.

Musiałam się wydostać, ratować siebie, gdy jeszcze nadzieja nie przepadła w nicość. Potrzebowałam rozbudzić emocje, które podejrzewałam, że dawno we mnie umarły.

Wyjęłam telefon z bluzy i wybrałam numer do Gisele. Po pięciu sygnałach odebrała.

– Mów – powiedziała na przywitanie.

Epic Girl [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz