7 listopada \ 8 listopada ( rano)

7.1K 393 18
                                    

Dziś odbył się pogrzeb mamy. Chce mi się płakać. Płakałam całą msze, i całą stype. Boli mnie to że mama nie żyje. Tak miało być. Siedziałam koło mojej kochanej Stefanii. Przytulała mnie i pocieszała. Nie pomogło mi to.

Pewnie zastanawiasz się co robię. Siedze o 19.00 na dachu, tak mi źle. Stefanii ciągle do mnie dzwoni. Nie wie o tym miejscu. Czy to dobrze?! Nie wiem.

Mimo jesieni jest ciepło. Ludzie kręcą się po ulicy. To tu, to tam. Jak by się nie przejmowali życiem. Też bym tak chciała. Nie przejmować się niczym, nie zwracać na nic uwagi. Iść przed siebie. Ciągle do przodu.

Na pogrzebie był David. Kiedy chciałam podejść do niego. Wyszedł, po prostu. Widziałam go również na cmetarzu, położył małą wiązanke kwiatów i poszedł. Podbiegłam do niego, on nawet się nie odwrócił.

Czemu mi z tym źle?! Chciałam żeby się odczepił, to mam to co chciałam. :-(

Jutro idę do szkoły. Może mi to pomoże? A może nie? Nie wiem. Nie wiem już nic.

Adi, czemu to mnie spotkał taki ciężki los? Czy ja zrobiłam coś nie tak?

Ktoś tu idzie. Napisze później.

4.00 rano 8 listopada.

Adi, tym ktosiem był David. Usiadł koło mnie i złożył mi kondolencje. Przytuliłam go. Nie wiem czemu.

Czy chcesz dialog?? Prosze:

- Czemu?

- Czemu, co? - to ja

- Czemu, wszystko? Czemu mnie przytuliłaś? Czemu nie powiedziałaś mi że jesteś lesbijką, zanim zaczełem cie całować i obmacywać?

- Nie wiem. Może się bałam. Może się wstydziłam.

Później siedzieliśmy w ciszy aż do 3.00. A teraz leże ma łóżku i "rozmawiam" z tobą.

Z pamiętnika lesbijki...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz