27 grudnia

4.9K 350 13
                                    

Policja dotarła dopiero po 4 godzinach. Na moje szczęście lub nie. Policjanci nie znaleźli mnie, więc wzieli tylko Davida do radiowozu.

Po kolejnych 2 godzinach znalazła mnie  Weronik.

Teraz mam pewność. Wyjeżdzam. 15 stycznia, to data wyjazdu.

- Jejku Am, nic ci nie jest?- Weronik próbowała odpiąć kajdanki

-,Nie Wer, nic mi nie jest.

Szarpałam się. Nie miałyśmy klucza. Wiercenie było na nic. Pamiętam że klucz od kajdanek miał David.

- Nie otworzymy tego. Masz klucz?? Albo może piłę??

- Klucz ma David. Piła jest na dole w schowku. Pójdziesz?? Ja się nie mogę ruszyć.

- Tak jasne.

Wer, wyszła w poszykiwaniu piły lub innych narzędzi. Miałam otarte nadgarstki. To bardzo boli.

- Jestem, mam kombinerki i piłę. Spróbujmy.

Uwalniłam się. Trwało to ok. 17 minut. Ale jestem wolna i się cieszę. Jadę na komendę, muszę złożyć zeznania, czy coś takiego.

Adi, wyjeżdzamy!

KOMENT PROSZĘ.

Z pamiętnika lesbijki...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz