Przyjaciele już czekali na mnie przed szkołą.
- Zostaliśmy zaproszeni na nocowanie do Wilbura w weekend. - oznajmiłem.
- O kurde, fajnie. Ktoś jeszcze będzie? - zapytał Dream.
- FAJNIE? To coś więcej niż fajnie, to ZAJEBIŚCIE. - podkreśliłem. - Będzie tam Alex. - dodałem jeszcze, trochę zbyt rozmarzonym głosem. George próbował stłumić śmiech, ale słabo mu to wyszło.
- Kto to Alex? Chyba go nie kojarzę. - spytał blondyn trochę zdezorientowany.
- Taki nowy chłopak u nas w klasie i w sumie...
Trochę mi się podoba. - przyznałem.
- Ooo, więc jesteś bi?
- No... tak. Tak myślę. - potwierdziłem.
- Ayyy dude! Świetnieee! - przytulił mnie, klepiąc po plecach. Uśmiechnąłem się pogodnie.
- Dzięki Dream. - radość w moim głosie dawno nie była tak wyraźna. Mój dobry humor udzielił się przyjaciołom. Ustaliliśmy, że oczywiście pójdziemy na nocowanie, Will był dobrym kolegą każdego z nas, więc trudno by było przepuścić okazję na dłuższe spędzenie ze sobą czasu.Gadaliśmy jeszcze chwilę na temat spotkania i ogólnych planów na ten tydzień, gdy zadzwonił dzwonek na kolejną lekcję. Pożegnałem się z chłopakami i się rozeszliśmy. Udałem się w stronę klasy od angielskiego, po drodze jeszcze zachodząc do toalety, żeby załatwić potrzeby.
Gdy wyszedłem korytarz był już pusty. Ruszyłem więc szybkim krokiem, lecz wtedy poczułem silny ucisk na nadgarstku i zostałem przyciśnięty do ściany.
Przede mną stał oczywiście nie kto inny jak SapNap. Jego twarz wyglądała chyba nawet gorzej niż Alexa. Siniaki, zadrapanie, rozcięta brew. Zacząłem się zastanawiać co się tam do cholery wydarzyło, bo na zwykłą bójkę to nie wyglądało.- No no Jacobs... Teraz to się kurwa doigrałeś. - pokręcił głową uśmiechając się ironicznie. - Co ty do cholery sobie myślisz? - parsknął. - No taaaak, przyszedł nowy chłopak do klasy, więc już musi być Twój ty puszczalska szmato. Swoją drogą, to on jest jakiś zdrowo pojebany i naprawdę ci współczuję bycia tak niedojebanym umysłowo, że nie potrafisz tego dostrzec. W sumie, po tobie można się wszystkiego spodziewać. Jesteś kurwa wszystkim, czego najbardziej nienawidzę. Życzę ci śmierci. Jebanej śmierci, bo nie mogę na ciebie patrzeć. Czekam, aż nadejdzie dzień, gdy przyjdę do szkoły, a ciebie nie będzie. Twój widok mnie męczy, z resztą jak wszystkich innych. Jesteś kurwa nie potrzebny. Dosłownie nikomu. Niepotrzebny, bez żadnej wartości. Ile razy będę ci to powtarzał? Nienawidzę cię tak bardzo. Szkoda, że się po prostu nie zajebiesz. - i odszedł. Nie uderzył mnie, nie skrzywdził fizycznie. Nie tym razem. Po prostu zostawił mnie wykończonego psychicznie. Splunął falą tak krzywdzących słów, że momentalnie ciężej było oddychać. Powiedział komuś, kto jest na granicy życia, żeby się zabił. I naprawdę miałem ochotę to zrobić. Miałem dość problemów i bycia problemem. Dość bycia dręczonym, dość bycia trucizną w czyimś życiu. Dość bycia nieakceptowanym, ocenianym. Miałem dość wiecznej samotności. Ciszy w domu, a wiecznego hałasu i bałaganu w umyśle. Nie chciałem tak żyć. Chciałem po prostu być szczęśliwy. Chciałem przez chwilę poczuć się wolny od problemów, od nadmiaru zmiennych emocji i myśli.
W takim stanie znalazł mnie Quackity, który wyszedł z klasy najprawdopodobniej z zamiarem pójścia do toalety. Usiadł na ziemi obok mnie.
- Wszystko w porządku? - spytał delikatnie.
- Co ma kurwa być w porządku? Moje życie? Czuję się chujowo każdego dnia, więc co to za jebane pytanie?! - warknąłem w odpowiedzi ocierając łzę spływającą po policzku.
- Ejjj, spokojnie... Może chcesz pogadać? - zaproponował.
- Nie, nie chce gadać Alex. Możesz się kurwa odpierdolić?! - poderwałem się z ziemii biorąc plecak i odszedłem. Wyszedłem ze szkoły. Nie miałem najmniejszej ochoty przebywać z ludźmi. Po prostu wróciłem do domu.Leżałem na łóżku przez większość dnia wpatrując się w sufit i myśląc. Robiłem podejście do oglądania serialu, czytania książki, ale nie miałem na nic ochoty, ani siły. Nie chciało mi się jeść, ani pić. Miałem ochotę pójść spać. Leżałem więc - tym razem z zamkniętymi oczami i usiłowałem zasnąć, żeby choć na chwilę się wyrwać z rzeczywistości. Nie byłem jednak w stanie przejść w ten błogi stan, ze względu na ten nieustanny bałagan w umyśle. Wyrwałem kartkę z jakiegoś starego zeszytu i po prostu zacząłem pisać coś w rodzaju wiersza.
CZYTASZ
~pretty lies~ karlnap
Fanfiction~ Za maską kłamstw i agresji kryją się zranieni ludzie ~ dla najjaśniejszych gwiazdek na niebie mojego życia :]