❦︎ 22 ❦︎

1.4K 111 125
                                    

Gdy się obudziłem już dawno świtało. Rodziców jak zwykle nie zastałem w domu, więc zarzuciłem na siebie ukochany sweter od Alexa, który nadal pachniał jego perfumami, ubrałem podkolanówki i zabrałem się za przygotowywanie sobie posiłku. Nakarmiłem psa, a następnie zasiadłem w salonie na kanapie przeglądając social media i jedząc tosty. Na Instagram mnóstwo osób ze szkoły wstawiało zdjęcia z wczorajszej imprezy  sylwestrowej. Na szczęście na żadnym się nie załapałem. Napisałem również do Claya jak się czuje George, ponieważ brunet nie odpisywał. Kilka minut później blondyn zadzwonił na facetime.

- Yooo! - wydarł się do telefonu i zobaczyłem jego uśmiechnięty, piegowaty ryjec.
- No hej Dream, jak się macie? - spytałem widząc, że chłopak jest w domu mojego przyjaciela.
- George śpi, wczoraj serio z nim było słabo. Przenocowałem, żeby pilnować, czy wszystko z nim będzie dobrze. W nocy miał wysoką gorączkę, ale teraz już trochę udało się ją zbić. Poprosiłem jego mamę, żeby jakąś zupę ugotowała, to zje ciepłe. Może mu się polepszy. Ja zaraz się wybiorę do apteki po jakieś leki. - westchnął zmartwiony.
- O jejku, oby mu się szybko polepszyło... Dawaj mi znać. - poprosiłem.

- Spoko, a jak wogóle było na imprezie wczoraj?
- No więc pokłóciłem się z Alexem... - wywróciłem oczami, ale trochę zabolało mnie wspomnienie tamtej rozmowy.
- O ten alkohol tak?
- Mhm... - westchnąłem. - Ale pomijając to, pewnie się zdziwisz, albo powiesz, że jestem nienormalny, ale pogodziłem się z SapNapem. - zapadła chwila ciszy i bałem się reakcji przyjaciela.
- That's fine. Jeśli uważasz, że tak będzie lepiej i jesteś zdolny do przebaczenia, to cieszę się. Ważne, żebyś zrobił wszystko co możesz, żeby być szczęśliwy. Poza tym kiedyś - jak wiesz - przyjaźniłem się z SapNapem. Nie mogę powiedzieć, że był jakimś świetnym przyjacielem, nasza relacja była dziwna. Ja mówiłem mu wszystko, a on nie potrafił sie przed nikim otworzyć. Nie wiedziałem o jego życiu właściwie nic. W sumie to cieszyłem się, że dzięki pomocy George'a zerwałem z nim kontakty. Kiedyś był innym człowiekiem. Mam wrażenie, że faktycznie coś w tym jest i ostatnimi czasy zaczął się zmieniać. Nie bądź jednak na początku zbyt ufny. Upewnij się co do jego intencji. - powiedział spokojnie. Zdziwiła mnie jego reakcja, ale także ucieszyła.
- Woo, dziekuje! Jeśli chcesz i będziesz miał możliwość to wpadnij po południu na ploteczki. Opowiem ci trochę więcej. - zachichotałem.

- W porządku! Na pewno przyjdę, tylko jeszcze skoczę do tej apteki po leki dla George'a.
- Okej, ja się z domu nie ruszam więc wpadaj kiedy chcesz. Byeee!
- Do zobaczenia. - uśmiechnął się blondyn i się rozłączył.

Dokończyłem jeść tosty i zabrałem się za sprzątanie, gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Pobiegłem otworzyć.
- Dream, co tak szybko? - zaśmiałem się ale ucichłem widząc kto przede mną stoi.
- Przykro mi, to tylko ja Karl. - Alex uśmiechnął się smutno. Bez słowa wtuliłem się w niego.
- Hej... Jak tam? - spytałem cicho nie puszczając go.
- Chyba czuję się dobrze.
- Fizycznie, czy psychicznie? - zapytałem ironicznie.
- Fizycznie. Z psychiką chyba gorzej. - westchnął.
- Chcesz o tym pogadać? - podniosłem na niego wzrok. Zaprzeczył kręceniem głowy.
- Nawet nie pachniesz alkoholem. - zauważyłem.
- No widzisz? I było się tak rzucać?
- Tak, bo się martwiłem o ciebie.
- Nie masz czym się martwić Karl.
- Mam. Pamiętasz ile razy odprowadzałem cie przez pół miasta do domu a ty się słaniałeś na nogach i ledwo byłeś przytomny? Pamiętasz? Oczywiście, że nie, bo film ci się urwał o wiele wcześniej. A co, jeśli byś wtedy przypadkowo się na drogę wpakował? I by cię ktos potrącił? Proszę kochanie, pomyśl logicznie, czy ja nie mam racji?
- No dobrze, ale wczoraj przesadziłeś. Wszyscy pili, nic by się tam nie stało i nic się nie stało, a ty niepotrzebnie panikujesz i próbujesz kontrolować. Karl, proszę cię, ja panuje nad swoim życiem. - starał sie mówić spokojnie, jednak czułem, że zaraz rozpęta się kłótnia.
- No właśnie jakoś mi się nie wydaje, żebyś panował nad swoim życiem. Słuchaj, ja naprawdę chce dla ciebie dobrze i staram się pomóc. Chciałbym jakoś sprawić, że zapomnisz o przeszłości i zaczniesz znowu się cieszyć. I nie raz już ci mówiłem, że od problemów nie da się uciec. Żadne używki ci nie pomogą, a jeszcze pogorszą. Najlepsza zawsze jest rozmowa. Jeśli nie ze mną, to jest tylu innych ludzi, czy specjalistów, z którymi możesz porozmawiać. To jest wyjście, a nie imprezy i alkohol nieraz w środku tygodnia. Jedynie o to mi chodzi. - wytłumaczyłem spokojnie.
- Mówiłeś mi już to wiele razy. Ale zrozum, nie jestem uzależniony, nie jestem jakimś pijakiem.
- W żadnym wypadku cię tak nie postrzegam. Wszystko jest dla ludzi z umiarem.
- Dobrze. - urwał temat.

- Wogóle pogodziłeś się z SapNapem, czy co?- spytał dziwnie ostrym głosem.
- Tak.
- Jesteś pewien, że tobą nie manipuluje? Może chce zdobyć twoje zaufanie i zwyczajnie cię skrzywdzić?
- Nie wydaje mi się, ale będę ostrożny. - powiedziałem. Nie wydawał się przekonany, ale kiwnął głową.

- Słuchaj, bo właściwie nie po to wszystko przyszedłem. Chciałem pogadać o czymś innym.
- Śmiało. - uśmiechnąłem się aby dodać mu otuchy do zaczęcia tematu. Popatrzył na mnie. W jego ciemno brązowych oczach zauważyłem zawahanie i ból. Wiedziałem, że tak naprawdę nie jest przekonany do tej rozmowy.
- Wiesz słoneczko, bo czasami po prostu zakochujemy się w niewłaściwej osobie. Albo we właściwej osobie w niewłaściwym czasie i... - zaczął. Popatrzyłem na niego ze zdziwieniem a serce zatłukło mocniej w klatce. Narodził się jakiś ból w okolicach płuc.
- Czekaj, co masz na myśli... - opuściłem wzrok, żeby się nie rozpłakać.
- Było naprawdę cudownie. Najlepszy czas jaki miałem od dawna, jednak wszystkie dobre rzeczy muszą się kiedyś skończyć. - przysunął się krok bliżej i poczułem delikatny dotyk jego dłoni na policzku. Podniósł mój podbródek tak, że znowu patrzyłem mu w oczy. Pierwsza łza wpłynęła z kącika oka, a po niej następne. Widziałem go jak przez mgłę, a czułem się okropnie.

- Proszę cię, nie płacz. Czasem trzeba podjąć decyzję, która będzie lepsza dla obu stron. Mamy zbyt różne poglądy na różne sprawy, z czego będą wynikały same kłótnie. Nie będziemy siebie tym męczyć, wyniszczać. Nie będziemy drugiemu nic narzucać. Tak będzie lepiej Karl. Chyba nasze charaktery  nie pasują do siebie tak dobrze, jak się zdawało na początku. Nie mam ci niczego za złe. Wiem, że zawsze chciałeś dobrze, ale nie mogę ci obiecać rzeczy, które byś chciał. Jesteś wspaniałym człowiekiem, ale ja po prostu nie potrafię zmienić swojego postępowania. Nie potrafię dać ci tego, co ty mi dajesz. Nie umiem kochać, a nie chce cię ranić.
- Alex?

- Utrzymujmy kontakt, zachowujmy sie normalnie, ale zakończmy to Karl.  Chcę dla ciebie jak najlepiej słoneczko. Znajdziesz sobie kogoś wspaniałego, wartego ciebie.
- Proszę, nie zostawiaj mnie... Kocham cię ... -  płakałem. Położyłem dłonie na jego policzkach.
- Dlaczego mi to robisz? Jeśli ci zależy to dlaczego mnie zostawiasz? Nie obchodzi mnie ile będziemy się kłócili. Wytrzymam.
- Proszę cię Karl, nie utrudniaj. Po prostu daj mi odejść.
- Kocham cię. Kocham cię. Kocham cię... - powtarzałem. Alex zdjął moje dłonie ze swoich policzków, po czym pocałował kącik moich ust.
- Przecież się nie żegnamy. Nigdzie się nie wybieram, będę zawsze, jeśli będziesz mnie potrzebował. Po prostu przestaniemy być dla siebie oficjalnie tymi samymi osobami. - jego oczy zalśniły czymś nieznajomym. Wiedziałem, że jego też to bolało. Rzucił smutny uśmiech przez łzy i puścił moje dłonie.
- Przepraszam, ale tak będzie lepiej. - powiedział po czym wyszedł.
_________________________________________

Hejj <3

Dawno mnie nie było hshshshs co u was?!

No no, kochani mamy przełom... Co uważacie o tym jak się potoczyła fabuła ? :D

DZIENNA DAWKA WSPARCIA

Kochane osóbki, chcę wam dzisiaj tylko kilka rzeczy przypomnieć, bo większość z was o tym zapomina, mianowicie o swojej wartości. Jesteście wspaniałymi, dobrymi, kochanymi, ważnymi, wartościowymi, potrzebnymi osobami. Nie ma na świecie drugiej takiej osoby jak wy, bo jesteście niepowtarzalni i wyjątkowi. To jest wspaniałe. Wyglądacie przepięknie, a większość rzeczy, które pewnie uważacie za kompleksy, nie jest nawet zauważana przez innych na codzień.
Wiem też, że pewnie na codzień jest wam ciężko. Składa się na to wiele sytuacji, problemów, często nie ma na nic siły, ale uwierzcie, ze nie zawsze jest tylko tak. Życie to mnóstwo szczęśliwych chwil, jak i tych smutnych. Zawsze coś się kończy, żeby coś innego mogło się zacząć, to normalna kolej rzeczy. Nawet mimo tych wszystkich trudnych sytuacji nie można się poddawać. Jesteście strasznie silnymi ludźmi i jeśli się nie poddacie, to prędzej czy później uda wam się z tego wszystkiego wyjść. Uwierzcie mi, że macie dla kogo żyć i walczyć. Wierzę w was <3

Przepraszam kochani, że ostatnio tak rzadko cokolwiek wstawiam, ale jestem aktualnie w ósmej klasie i jakoś wyjątkowo dużo dają prac, mnóstwo testów i innych rzeczy, do których muszę się przygotowywać. Bardziej jestem aktywna jednak na Discordzie, więc jeśli ktoś by chciał dołączyć do serwera mojego, to link w opisie profilu <3

Hope u guys enjoyed!

Love ya all ;)

Rozdział: 1143  Całość:1417

27.11.2021

~pretty lies~ karlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz