- Zostaniesz jeszcze dzisiaj? - spytałem wykorzystując chwilę, gdy po kilku godzinach udało nam się wreszcie uspokoić i przestać śmiać.
- Co masz na myśli? - chłopak leżał podparty na łokciach na moim łóżku. Jego twarz zdobił ten szczery, piękny uśmiech na który wciąż nie mogłem się napatrzeć.
- Zostajesz na noc? - sprecyzowałem pytanie.
- A co, spodobało ci się moje towarzystwo w twoim łóżku? - zaśmiał się, na co obrzuciłem go morderczym spojrzeniem starając się stłumić uśmiech.
- Okej, zmieniam zdanie. Nie chcę cię
tutaj idioto. - jakby na potwierdzenie swoich słów rzuciłem go poduszką w twarz.- Nie, a tak serio to chyba pójdę zaraz do siebie.
- Dlaczego? Jesteś pewien? - spytałem.
- Taaa, Eric ma przyjechać wieczorem i przydało by się, żebym był w domu. - wyjaśnił. Sapnap nigdy nie miał za dobrego kontaktu z bratem, a osłabił on się jeszcze bardziej ze względu na pracę starszego o 4 lata chłopaka. Wymagała ona od niego ciągłych wyjazdów i bycia w trasie, więc on i Nick nie widywali się za często. Teraz jednak po śmierci babci został jedynym bliskim członkiem rodziny i jedyną osobą która na ten moment mogła zapewnić młodszemu bratu odpowiednie warunki do życia.
- W porządku. W takim razie sprawdź czy wziąłeś wszystkie rzeczy, żeby niczego
nie zapomnieć. - pokiwałem głową ze zrozumieniem, chociaż czułem lekki zawód.* * * * *
- SapNap? - zwróciłem się do chłopaka, który właśnie pakował torbę.
- Co tam? - spytał nie przerywając czynności. Nic nie odpowiedziałem, co zmusiło go do wstania i odwrócenia się w moją stronę.
- Co jest Karl? - spojrzał na mnie wyczekująco a na ustach błąkał mu się uśmiech. Pomyślałem, że gdybym teraz się wycofał to nigdy bym sobie nie wybaczył i... pocałowałem go.Nie był to pocałunek jak z bajki, raczej ostrożny, niepewny i delikatny, ale co zdziwiło mnie najbardziej, brunet go odwzajemnił i pogłębił.
Przez chwilę poczułem się naprawdę szczęśliwy. W dziwny sposób szczęśliwy i spełniony. Setki motylków fruwały w moim brzuchu powodując zawroty głowy i miałem wrażenie, że zaraz zemdleję. Pomyślałem jedynie, że to bardzo miłe uczucie.A potem się odsunął.
- Cholera przepraszam. - szepnął i spuścił
wzrok. - Przepraszam ja nie wiem czy...
- Nie, to ja przepraszam. Ja to zainicjowałem. Nie wiem, to było głupie, impulsywne i może nie powinienem. - przetarłem twarz dłonią. Miałem wrażenie, że zaraz się rozpłaczę.
- Karl, to nie tak. Posłuchaj po prostu... Ja nie wiem czy jesteśmy stworzeni dla siebie w ten sposób, rozumiesz co chcę powiedzieć? - podniósł wreszcie na mnie wzrok. Nabrałem głęboko powietrza, którego nagle zaczęło mi brakować.
- Nie wiem, czy myślimy o tym samym.
- Nie zrozum mnie źle, okazałeś się wspaniałą osobą, zupełnie inną niż się spodziewałem. Pomogłeś mi, nawet więcej, uratowałeś życie. Po prostu... - podniósł rękę na co mimowolnie się odsunąłem. - Nie uderzę cię, ale widzisz? O to mi chodzi Karl. Boisz się mnie i zawsze będziesz.
- Nie boję się.
- W głębi serca? Wiem, że tak. - uśmiechnął się smutno, a ja w duchu przyznałem mu nieco racji.
- Wybaczyłem ci dawno temu. Tak naprawdę nigdy nie byłem o to wszystko zły. - powiedziałem rozpaczliwie próbując powstrzymać łzy.
- Ale ja sam sobie nigdy nie wybaczę. Rozumiesz mój punkt widzenia? Musiałbym patrzeć na twoje blizny ze świadomością, że są zrobione przeze mnie. Za każdym razem jak się czegoś boisz mam przed oczami obraz ciebie, gdy się nad tobą znęcałem. Nie zasługuje na ciebie i nigdy nie będę. - powiedział a ja poczułem, że moje serce po raz kolejny się rozpada.Patrzyłem na niego z bólem nie mogąc nic odpowiedzieć. Nie potrafiłem znaleźć odpowiednich słów. Nawet nie widziałem właściwie co do niego czuję. Nie wiedziałem również co on czuje do mnie. Chyba po prostu my byliśmy wtedy jedną wielką niewiadomą i nikt nie byłby w stanie zrozumieć co się stało między nami.
Czy to jest właśnie miłość? Coś, czego nie potrafisz pojąć? Coś, co bierze się nagle, nie wiadomo kiedy i skąd? Przychodzi i zostawia po sobie ślad. Raz ten dobry, a innym razem zły...
- Posłuchaj Karl. - Nick zmniejszył dystans między nami po czym położył delikatnie dłoń na moim policzku. - Człowiek nie może dać komuś tego, czego sam nigdy nie miał.
Po moim policzku potoczyła się przejrzysta łezka, którą szybko otarł kciukiem. Chwilkę jeszcze patrzył mi w oczy, po czym zebrał swoje rzeczy do końca i ruszył do wyjścia z pokoju.
- Nie rób sobie nic. - poprosiłem łamliwym głosem, gdy stał już na progu. Nie odwrócił się. Skinął jedynie, ledwo zauważalnie głową, a ja zalałem się łzami._________________________________________
HEJ!
Przepraszam, trochę krótszy rozdział, nawet dużo krótszy niż zazwyczaj, ale zaczęłam się już rozpraszać i gówno z tego będzie, pewnie bym to skończyła pisać za tydzień shshshhs i tak jestem z tego kinda dumna, wyszło (chyba?) spoko. Co wy myślicie?
DZIENNA DAWKA WSPARCIA<3
Hej kochane osóbki.
Dzisiaj po prostu powiem wam, że jesteście naprawdę wspaniałymi ludźmi. Jesteście przepiękni, bardzo wyjątkowi i niepowtarzalni. Nie bójcie się być inni, wyglądać inaczej. Ważne, żeby być sobą. Ludzie zawsze będą gadać, liczy się to, czy WY sami czujecie się w porządku ze sobą. Życie jest tylko jedno, nie marnujcie go na udawanie kogoś innego.
Jesteście również mądrzy, bardzo wartościowi, ważni. Znaczycie dużo dla innych, jesteście kochani i potrzebni. Nie zapominajcie o swojej wartości. Bądźcie dumni z siebie. Dostrzegajcie małe rzeczy i osiągnięcia, cieszcie się z tego, że zjedliście dobre śniadanie, że świeci słońce, znaleźliście fajną piosenkę, czy chociażby wstaliście z łóżka. To naprawdę JEST powód do cieszenia się i jeśli chcecie, to możecie napisać do mnie randomowo na priv ,,kurwa zjadłxm dzisiaj dobre śniadanie, jestem z tego dumnx i cieszę się z tego" bo ja się będę z tego cieszyć razem z wami. I jestem cholernie dumna z was, ze wszystkiego co robicie <3 :DDobra ale jakby serio, pamiętajcie, że możecie ZAWSZE do mnie napisać. Nie musicie się bać. Jeżeli nie macie z kim porozmawiać, albo nie wiecie co zrobić, albo chcecie komuś się pochwalić swoim ,,małym sukcesem" to naprawdę będę szczęśliwa jeśli zwrócicie się z tym do mnie. Bo ja tak naprawdę nic o was nie wiem, możecie wygadać się zupełnie anonimowo, a ja postaram się pomóc, albo powiedzieć chociaż jakieś słowo wsparcia. Nie będę przecież nikogo oceniać, czy coś. Cieszę się z każdej szansy rozmowy z wami i z każdej szansy pomocy :) nie zapominać o tym!
No dobra, tyle ode mnie na dzisiaj ;)
Hope u all enjoyed <33
Love and appreciate all of u!!!
Rozdział :711 Całość:1034
CZYTASZ
~pretty lies~ karlnap
Fanfiction~ Za maską kłamstw i agresji kryją się zranieni ludzie ~ dla najjaśniejszych gwiazdek na niebie mojego życia :]