❦︎ 21 ❦︎

1.3K 107 128
                                    

Wracałem do domu autobusem koło 2:00 w nocy. Nie powiem, bałem się, dlatego usiłowałem skupić myśli na czymkolwiek konkretnym. W pojeździe panowałaby grobowa cisza, gdyby nie naturalny szum silnika i dźwięki ulicy. Kilka osób zajmowało miejsca, na szczęście daleko ode mnie, więc w sumie nikogo nie interesowała specjalnie moja obecność.
Szyba delikatnie parowała od mrozu, który swoją drogą był równie mocno odczuwalny w środku busa. Ulicę rozświetlały neony ze sklepów, kawiarni i innych lokali, przyćmione lampy uliczne, pod których światłem przemykali ludzie. Pewnie też wracali z imprez sylwestrowych.
Od czasu do czasu dało się słyszeć w  oddali wystrzały ostatnich fajerwerek. Ziewnąłem przeciągle zmęczony całym dniem i przerzuciłem myśli na inny tor.

Niepokoiły mnie kłótnie z Alexem. Nie wiedziałem co się ostatnio z nim działo, dość mocno niepokoiło mnie jego zachowanie, w szczególności ucieczka poprzez sięganie po alkohol. Chłopak jednak jak widać nie zamierzał ze mną na ten temat rozmawiać. Z drugiej strony był SapNap. Cały czas zastanawiałem się jak głupi muszę być, żeby tak po prostu zaczynać się z nim kolegować, jednak miałem wrażenie, że to dobra droga. Niestety, zawsze kierowałem się sercem, nigdy rozumem. A serce podpowiadało, że muszę mu pomóc, więc postanowiłem posłuchać.

Wszedłem do domu jak najciszej, żeby nie obudzić rodziców, a później szybko się ogarnąłem i położyłem spać.
Obudziłem się bez powodu, gdy było jeszcze ciemno. Zegarek wskazywał godzinę 5:20. Wpadłem na genialny pomysł. Szybko wybrałem numer SapNapa i zadzwoniłem. Sygnał trwał kilkanaście sekund, aż włączyła się poczta głosowa. Zadzwoniłem więc jeszcze raz i ponownie. W końcu odebrał.
- Karl? Co jest? Po co dzwonisz o tej godzinie? - spytał zaspanym i zachrypniętym głosem.
- Nic, po prostu chciałem cię wkurzyć tym, że cię obudzę. - parsknąłem śmiechem, a chłopak po drugiej stronie słuchawki prychnął z frustracją.

- No dobra, skoro już mnie obudziłeś panie wielbicielu zemsty i trójkątów, to możemy chyba pogadać, co? - mruknął, po czym ziewnął przeciągle.
- Jasne, o czym?
- Wiesz, całkiem w porządku się wydałeś, nawet mniej pedałowaty niż zakładałem... - zaczął po czym zaśmiał się dźwięcznie. - Nie no, tak serio to po prostu pomyślałem, że może mógłbym ci kilka rzeczy opowiedzieć. Nie będę się usprawiedliwiał, ja chyba jedynie ... Potrzebuje wysłuchania. Mogę? - zabrzmiał na jeszcze bardziej zmęczonego i bezradnego niż kiedykolwiek.
- Nie no, spoko. Jeśli to ci jakoś pomoże, to śmiało.

- Więc to, o czym powiedziałem wcześniej w ogrodzie, było tylko małą częścią wszystkiego, ale uznałem, że wypada najpierw przeprosić i wogóle, zamiast zostawiać to na koniec. Teraz po prostu chce się wygadać.
- Dawaj idioto.
- Potrzebuję komuś opowiedzieć trochę o swoim życiu. Więc rodzice zmarli, gdy miałem 6 lat. Zginęli w wypadku samochodowym. Nie miałem przez to zbyt szczęśliwego dzieciństwa. Moją opiekunką została babcia. Co prawda mam starszego brata, który aktualnie ma 20 lat, ale musiał pójść wcześnie do pracy, żeby jakkolwiek zarabiać na utrzymanie. Zaoferowano mu dobrze płatną robotę, jednak wymaga ona praktycznie ciągłych wyjazdów i bycia w trasie. Widujemy się rzadko, ale właściwie nigdy nie mieliśmy za dobrego kontaktu. W sumie nie narzekałem, nie było najgorzej. Czasami czułem się samotny i pusty, ale jakoś ukrywałem to w sobie, aby się tym nie przejmować. Gdy skończyłem 12 lat babcia zaczęła coraz częściej chorować. Tułała się po lekarzach, szpitalach. Przepisywali jej różne drogie leki, które co prawda pomagały, jednak tylko na krótką chwilkę, bo później znowu źle się czuła, czasem nawet gorzej niż na początku. Musiałem przyzwyczaić się do samodzielności, która w tym wypadku ściśle wiązała się z samotnością. Czułem się wystraszony tym wszystkim, jednak to dopiero początek. Później u babci zdiagnozowano raka. Z początku jakoś funkcjonowała, jednak z miesięcy na miesiące marniała pomimo podjętego leczenia. W tym roku jest stan stał się tak krytyczny, że wymagał przewiezienia jej do szpitala. Właśnie dlatego brałem udział w koncercie charytatywnym przed świętami. Zbierali środki na szpital i czułem, że mogę w ten sposób jakoś jej pomóc. Poza tym babcia zawsze marzyła, żebym występował na scenie. Przez jej chorobę, ciągły stres i strach bardzo się zmieniłem jeszcze jako dziecko. Opanowałem techniki ukrywania emocji. Na prawdziwą, osamotnioną, zagubioną, bezradną, zapłakaną twarz zakładałem maskę pewności siebie, wyższości, sarkazmu. Zacząłem stosować przeciwko innym przemoc. Fizyczna stała się dla mnie możliwością wylania wszystkich złych emocji, zaś psychiczna sprawiała, że nie czułem się sam. Uświadamiałem sobie, że teraz nie tylko ja cierpię i jestem zraniony. Ta myśl mnie uskrzydlała i dodawała sił do dalszej przemocy.
Za to wieczorem, gdy wracałem do domu i byłem jak zawsze sam, Wedy płakałem, ciąłem się, piłem alkohol, albo szlajałem się pustymi uliczkami do wczesnego ranka tylko po to, żeby następny dzień przespać. Wykańczałem siebie i innych ludzi, szczególnie ciebie. Nie umiem sobie wyobrazić jak okropnie się czułeś przeze mnie. Nigdy nie będę w stanie ci tego wynagrodzić, bo skrzywdziłem cię tak bardzo. Nie potrzebuję, żebyś mi wybaczał, czy co gorsze zapominał o wszystkim co się stało, bo umówmy się, to nie o to chodzi i nie zasługuje na to w żadnym stopniu.
Jedynie chciałem, abyś mnie wysłuchał. - skończył.

Nie wiedziałem zupełnie co powiedzieć. Z jednej strony czułem, że ostatnio nasza relacja zaczęła się zmieniać i iść w kierunku przyjaźni, a z drugiej dosłownie i w przenośni pozostawił na mnie wiele blizn. Zastanawiałem się, czy to ten moment, w którym muszę podjąć swojego rodzaju decyzję. I czułem, że miało to w jakiś sposób zaważyć na mojej, naszej przyszłości.

- Słuchaj, cholernie mi przykro przez to wszystko, to jak wyglądało twoje życie i co czujesz. Zgodzę się również tobą, że nie mogę zapomnieć o przeszłości nawet, jeśli bym bardzo chciał. Mogę jednak wybaczyć, w sumie dawno temu już to zrobiłem. Właściwie nigdy cię nie nienawidziłem za to wszystko. Było mi ciebie żal, bo widziałem po tobie, że z czymś sobie nie radzisz. Wiesz jak łatwo wyczytać coś z twojego spojrzenia?
- W takim razie jesteś chyba jedyną osobą, która to potrafi. Moi byli znajomi dowiedzieli się tylko dlatego, że zobaczyli rany na rękach. - przekręcił się na łóżku i materac cicho skrzypnął.

- Dalej się tniesz? - spytałem ostrożnie.
- Nie, przestałem z dwa miesiące temu i obiecałem sobie, że więcej tego nie zrobię. Póki co się udaje. - zapadła chwilowa cisza, podczas której każdy z nas zbierał myśli, którymi chciał się podzielić z tym drugim.
- Przepraszam, że życzyłem ci śmierci. Nigdy naprawdę tego nie chciałem. - wymamrotał skruszony.
- Już jest w porządku. - odpowiedziałem spokojnie.

Postanowiłem w końcu zadać pytanie, które mnie interesowało.
- SapNap, kim dla siebie teraz jesteśmy? - i mógłbym przysiąc, że wzruszył ramionami szepcząc ciche „czas pokaże".

_________________________________________

Hej kochane osóbki <3

Jak wam minął dzień? Jak się czujecie?

Opinie o rozdziale? Shshhs

DZIENNA DAWKA WSPARCIA

Kochane osóbki, wiem, że jest źle i ciężko. Nic nie układa się po naszej myśli, wstanie z łóżka każdego dnia jest wyzwaniem, nie mamy na nic siły, ale damy razem radę. Nie można się poddawać, a z czasem wszystko się ułoży. Przyjdzie czas, że będziecie wstawać rano pełni energii i uśmiechnięci, po prostu teraz trzeba przejść przez ten najgorszy etap, żeby dotrzeć do najlepszego. Jesteście bardzo silni, dzielni, na pewno piękni, mądrzy, kochani, bardzo wartościowi. Jesteście ważni dla mnie, jak i dla wielu wielu osób. Tak dużo ludzi w was wierzy i was kocha, mimo, że nie zawsze to dostrzegacie. Życie nigdy nie jest łatwe, i możecie być z siebie dumni, że jesteście tutaj teraz pomimo wszystko. Ja też jestem dumna, nawet bardzo. Trzymajcie tak dalej. Wstawajcie każdego dnia. Jeśli nie macie dla kogo, to dla mnie, albo chociażby dla swojego comfort streamera. Cieszcie się z małych rzeczy, znajdujcie rzeczy/zajęcia, które sprawiają, że czujecie szczęście. Nigdy nie zapominajcie swojej wartości. Nie traćcie czasu i własnego  zdrowia psychicznego  na ludzi, którzy nie są tego warci. Odpowiednie osoby zjawią się w waszym życiu w odpowiednim czasie. Zasługujecie na calutkim świat, bo jesteście cudowni. Kocham was <3




Dziękuję osobom z serwera za wszelką pomoc ;) cudowni jesteście <3


Nie mam już siły kochani dzisiaj nic więcej pisać i głowa mnie boli, więc to tyle na teraz <3



Hope u guys enjoyed!

Love ya ^^

Rozdział: 1089   Całość: 1302 

19.11.2021

~pretty lies~ karlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz