❦︎ 24 ❦︎

1.4K 129 332
                                    

Tw!!!!!! Śmierć bliskiej osoby, próby samobójcze, samookaleczanie

proszę, jeśli jesteście wrażliwi pod jakimś względem na powyższe tematy to nie czytajcie, nie chcę w jakiś sposób wam zaszkodzić, czy przypomnieć o bolesnym przeżyciu. Kocham was <3


Minął miesiąc. Równo miesiąc, odkąd Alex ze mną zerwał, a ja dalej nie wiedziałem co właściwie czuję. Przepełniało mnie coś dziwnego. Pustka w sercu, która mimo chwilowych momentów szczęścia w gronie przyjaciół, nadal pozostawała nie zapełniona. Wiedziałem, że dalej go kocham i tęskniłem, a z drugiej strony nie płakałem przynajmniej przez nasze kłótnie. A może wolałbym płakać z bezsilności niż z samotności? Sam już nie wiedziałem. W szkole niby się do siebie odzywaliśmy, ale były to niezręczne rozmowy, krótkie wymiany zdań, przelotne spojrzenia gdzieś na korytarzu. Już nie było wzajemnej bliskości. W dni, w które bardzo tęskniłem przywykłem nosić sweter od niego, ponieważ ten bliski mi zapach dalej pozostał na tkaninie. George, Dream i reszta moich znajomych starali się zajmować jak najwięcej mojego czasu, żebym za wiele nie myślał. Tak więc wszystkie przerwy w szkole spędzałem z nimi.

Zmieniło się jednak coś jeszcze, mianowicie mój kontakt z SapNapem. Może i nie spędzaliśmy ze sobą czasu w realu, jednak dało się odrazu zauważyć, że coś między nami się zmieniło. Mimo, że nikt wcześniej nie reagował, wszyscy wiedzieli o tym, że chłopak mnie dręczył. Teraz patrzyli zdziwieni gdy przechodziliśmy obok siebie spokojnie na korytarzu czasem nawet posyłając lekkie uśmiechy. Zaczynały się nawet różne wredne plotki, z czego szczerze się podsmiewałem. Ludzka głupota nie zna granic: byłem dręczony, nikt nie reagował, ale gdy się pogodziliśmy, raptem wszystkich to interesuje.
Za to wieczorami, albo późną nocą przywykliśmy rozmawiać przez telefon. Co prawda chodziłem przez to później strasznie zmęczony, jednak było warto. Naprawdę lubiłem z nim wtedy rozmawiać.  Rozmowa stawała się szczera i swobodna. Zaczął opowiadać więcej o swoim życiu, przeszłości, uczuciach. Przyznał nawet, że kiedyś bardzo dużo sie samookaleczał. W tamtym momencie mój wzrok mimowolnie powędrował na własne blizny na rękach. Poprosiłem, żeby już nigdy więcej tego nie robił, a on odpowiedział, że obiecuje.

Cieszyłem się, że otwiera się przede mną. Całkowicie wybaczyłem mu dawne błędy i może nie powinienem, ale po prostu wiedziałem, że w ten sposób uda mi się zbudować relację na nowo. Nigdy nie potrafiłem odmówić komuś drugiej szansy, a jemu jakoś szczególnie. Po prostu wiedziałem, że w jakiś specyficzny sposób go lubię i zawsze lubiłem, mimo całego bólu, który mi zadawał.

Za nasz osobisty przełom uznałem rozmowę dwa tygodnie temu, kiedy to SapNap oznajmił, że mogę się do niego zwracać Nick. Zaskoczyło mnie to, ponieważ dosłownie nikt tak go nie nazywa. Nawet nauczyciele przywykli nazywać go po ksywce. Tak już się przyjęło i tak było. Poczułem się wtedy wyjątkowy i na swój sposób uprzywilejowany. Zacząłem się zastanawiać, czy ta relacja wchodzi na wyższy etap, z ,,koleżeństwo" na ,,przyjaźń".

Ale wtedy coś się zepsuło.

Zaczęło się w poniedziałek, kiedy Nick o dziwo nie przyszedł do szkoły, mimo wcześniejszych zapewnień, że napewno będzie. Trochę mnie to zmartwiło, ale uznałem to za normalną sytuację. Pewnie zaspał, nie przygotował się na sprawdzian, albo źle się poczuł. Ale gdy zadzwoniłem do niego po lekcjach aby o to zapytać nie odebrał. Nie odczytywał także wiadomości, a pisałem do niego dużo. To samo było we wtorek, tyle tylko, że odczytał, więc widziałem, że żyje. Zacząłem się mocno martwić.
W środę przyszedł, uśmiechał się do mnie gdy się mijaliśmy, ale myślami był gdzieś daleko. Na przerwie po matematyce podszedłem do niego, żeby zapytać czy wszystko w porządku, a mój wzrok powędrował na pomarańczową wstążkę obwiązaną na nadgarstku, która wystawała z pod bluzy, oraz plasterek na małym palcu. Spojrzałem mu w oczy, ale on nie patrzył. Przytuliłem go bez słowa nie zważając na szepty ludzi dookoła. Nawet gdyby wiedzieli, nie zrobili by nic. Ale oni nie mogli widzieć, bo nie rozumieli prostych znaków, tak jak ja rozumiałem. Nie znali jego historii i nie byli świadkami wszystkich naszych rozmów.

~pretty lies~ karlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz