DIEGO
Wyszyliśmy z Luciano z hali, kiedy rzuciłem mu swoje kluczyki od auta. Dla zasady zawsze wolałem, gdy któryś z chłopaków prowadził, gdy jechaliśmy wszyscy razem, a ponieważ Flavio miał dziś wolne, padło na Luciano.
Wskoczyliśmy do samochodu i podczas gdy mój consigliere odpalał silnik, ja pisałem do Lucasa, by zbierał już swój tyłek. Tuż przed rozpoczęciem mojego urlopu mieliśmy skoczyć na jakiegoś szybkiego drinka, jako że postanowiłem po tym całym stresującym okresie, w końcu wyjechać i zrobić sobie krótki wypoczynek. Potrzebowałem tego, a i mój syn zasługiwał nareszcie na prawdziwe wakacje.
— Lucas będzie czekać przy... — przerwałem, przyglądając się jak Luciano zaczął grzebać między podłogą a siedzeniem.
Wiercił się na miejscu, przez co zaczynał mnie wkurzać, bo nie skupiał się na drodze. Zaraz, kurwa, spowoduje wypadek!
Patrzyłem na jego gorączkowe ruchy, aż w końcu wyciągnął to, co go tak uwierało.
— E coo...? — Spojrzał na mnie, unosząc brwi.
Między nami, na jego palcu, zawisły stringi w kolorze różowym z siateczkowego materiału.
Raptownie je przechwyciłem i wcisnąłem do kieszeni spodnie.
— Hola, hola! — Jego mina wyrażała niedowierzanie pomieszane z podekscytowaniem. — Nie mów, że to Mariny?
Spoglądał to na mnie, to na drogę z rozdziawioną buzią.
— Gździliście się w samochodzie?! — wydarł się rozbawiony. — Nie jesteś na to za stary?!
Nie zdołałem ukryć uśmiechu, więc odwróciłem głowę i oparłem łokieć na drzwiach, by zakryć usta dłonią.
— Ja pierdolę! — zawył.
Kiedy w końcu zjechaliśmy z drogi, zatrzymując się, by zabrać Lucasa, Luciano niemal natychmiast przeszedł do rzeczy, gdy nasz przyjaciel wsiadł do środka.
— Wyobraź sobie, że nasz szefuncio pieprzył się w tym aucie ze swoją żonką!
Widziałem w lusterku bocznym, jak Lucas rozglądał się po aucie.
— Chyba widzę plamy spermy na tapicerce. — Skrzywił się.
— Nie ma szans — mruknąłem rozbawiony. — Zrobiliśmy to na fotelu kierowcy.
Luciano natychmiast podskoczył na siedzeniu.
— Fu, jesteście obrzydliwi. — Wykrzywił twarz w grymasie i wystawił język. — Pieprzcie się wszędzie, byle nie na moim miejscu.
Parsknąłem śmiechem i pokręciłem głową. Przez resztę drogi w mojej głowie co rusz odtwarzały się pikantne scenki, które miały tu miejsce jeszcze jakiś czas temu.
✧ ✧ ✧ ✧ ✧
— Bawcie się dobrze i nie róbcie za dużo dzieci! — Lucas pomachał mi, kiedy odjeżdżali z Luciano z mojej posesji.
— A ty lepiej naucz się trzymać język za zębami, bo nie zamierzam znowu wyjaśniać Hero jakichś twoich popieprzonych rozmyślań, bo ty nie potrafisz się czasem w porę ugryźć w język.
Wychylił się z okna i śmiejąc się, wystawił mi środkowy palec. Pokręciłem ze zrezygnowaniem głową i przeszedłem w stronę domu. W środku panowała cisza, ale nie miałem wątpliwości, gdzie znajdę mieszkańców. Zdjąłem buty i skarpetki, podwinąłem nogawki spodni oraz rękawy koszuli i ruszyłem w stronę tarasu.
CZYTASZ
SANTIAGO ✔ || RIAMARE #2
Любовные романыTOM II SERII RIAMARE Santiago Otero miał w swoim życiu jedną ważną zasadę - nigdy nie okazuj słabości. Zasada ta, tak długo przez niego wyznawana, w pewnym momencie jednak straciła sens. Na jego drodze stanęła kobieta, której łagodne spojrzenie od s...