DIEGO
Przytknęła dłoń do mojego policzka, a ja przymknąłem powieki, pozwalając sobie na krótkie rozkoszowanie się jej zapachem. Wprawiał mnie on w rozluźnienie i owijał w bezpieczeństwo. Powinienem chronić Marinę, lecz to ona była moim schronieniem. Gdy wicher siał spustoszenie, tylko w jej ramionach mogłem odnaleźć spokój.
Rozchyliłem powieki i zetknąłem wargi ze skórą na jej policzku. Westchnęła, a jej oczy się zamknęły. Sunąłem ustami po jej twarzy, a następnie szyi, omijając jej usta. Po raz pierwszy mogłem przyznać, że pocałunki i intymność wzbudzały we mnie wszechogarniające odprężenie.
Przesiedziałem w swoim gabinecie cały wieczór i pół nocy tylko po to, by uzmysłowić sobie, że w pojedynkę nie dawałem rady. Zastanawiałem się, w którym momencie wpuściłem do swojego serca Marinę, że sam rwałem się do tego, by spędzić z nią czas. Pragnąłem się wyciszyć i pomyśleć, ale nie potrafiłem tego zrobić i ostatecznie się ugiąłem, by ją odnaleźć i zatopić swoje myśli w jej dotyku.
Tak, pragnąłem dotyku.
Była to sprawa, której przez długi czas nie potrafiłem sobie uzmysłowić. Wciąż mi czegoś brakowało i nie potrafiłem zrozumieć czego. Do czasu, aż nie zacząłem jej dotykać i nie zrozumiałem, że pozwala mi to na chwilę oderwać się od bólu, pomaga zapomnieć.
Cierpiałem przez słowa, które wypowiedział Michael, przez świadomość tego, że jednym złym wyborem zmienił moje życie w piekło, że odebrał tym samym matkę Hero. Cierpiałem, bo Angelo już nie było na tym świecie i nie mogłem już wyśmiać jego pomysłu lub toczyć z nim kolejnego sporu. Cierpiałem, bo moje życie tego dnia zupełnie legło w gruzach, bo odkryłem, że zostałem zupełnie sam, zdany wyłącznie na siebie i na swoją głowę, prowadząc całą naszą famiglię.
Ale w tej studni pełnej goryczy i rozpaczy pojawiła się smuga światła, która dawała mi nadzieję. W niej mogłem się zatracić i poddać, rozpłynąć się i zapomnieć.
Choć jeszcze poprzedniego dnia byłem w pełni gotowy na postawienie w naszej relacji tego ważnego kroku, to po rewelacjach minionego dnia, kompletnie utraciłem tę pasję. Wspomnienia ponownie wróciły, uniemożliwiając mi pójście naprzód.
Ostatecznie jednak skapitulowałem. Potrzebowałam właśnie w tej chwili odzyskać ponownie równowagę, a wiedziałem, że tylko w jeden sposób mógłbym wrócić na właściwie tory. Długo zastanawiałem się nad tym, czy działałem prawidłowo, czy tym czynem nie wzbudzę w sobie wyrzutów sumienia i czy w ostatecznym rozrachunku nie pożałuję tego. Jednak wtedy, całkowicie niespodziewanie, przywędrowały do mnie słowa, wypowiedziane niegdyś przez Lavelle. Słowa, które sprawiły, że zacząłem do tego podchodzić inaczej.
— Czasem wydaje nam się, że utrata kogoś bliskiego jest końcem świata. Sądzę, że jest jednak kompletnie inaczej. Może nie mamy obok tej osoby, ale wierzę, że dzięki spędzonym z nią chwilom, stajemy się lepszymi ludźmi i zaczynamy doceniać rzeczy, których wcześniej nie zauważaliśmy. Śmierć bliskiej osoby uczy nas szacunku, ale i korzystania z życia. I choć jest to bolesne, to wiem, że dzięki takim wydarzeniom o wiele śmielej podejmujemy decyzje, bo wiemy, że zatrzymanie się w miejscu przez żałobę w niczym nam nie pomoże i powinniśmy tym bardziej korzystać z czasu, który nam pozostał, by na końcu ktoś równie mocno nas wspominał, jak my tę osobę.
Lavelle nauczyła mnie kochać całym sobą, poświęcać całego siebie drugiej osobie i widzieć dobro w każdym, kto mnie otaczał. Nauczyła mnie, że rozpacz i cierpienie były nieodłącznym elementem naszego życia, ale to my decydowaliśmy na jak długo nas one pochłoną.
A ja zdecydowałem, by w końcu pozwolić im odejść. Pozwolić odejść jej.
Z chwilą gdy zamknąłem za sobą drzwi gabinetu i kroczyłem w stronę sypialni, już wiedziałem, że rozpocząłem w swoim życiu nowy rozdział. Że wraz z przekroczeniem progu pomieszczenia, w którym znajdowała się ona, pozwolę oddać się jej w pełni i dać zarówno jej, jak i sobie, szczęście.
CZYTASZ
SANTIAGO ✔ || RIAMARE #2
عاطفيةTOM II SERII RIAMARE Santiago Otero miał w swoim życiu jedną ważną zasadę - nigdy nie okazuj słabości. Zasada ta, tak długo przez niego wyznawana, w pewnym momencie jednak straciła sens. Na jego drodze stanęła kobieta, której łagodne spojrzenie od s...