MARINA
Obudziłam się i przeszukałam machinalnie ręką łóżko. Nie natknęłam się na żadne ciało, więc niechętnie otworzyłam oczy. W sypialni byłam sama.
Zwlokłam się z posłania i poczłapałam do szafy. Wyciągnęłam z niej luźną sukienkę oraz bieliznę i ruszyłam do łazienki. W lustrze dostrzegłam swoje potargane włosy, ale twarz rozjaśniał nieśmiały uśmiech. Nie pozwoliliśmy sobie na zbyt wiele ubiegłej nocy, ale była ona i tak na swój sposób niezwykła. Wspomnienie bliskości wyzwalało motyle w moim brzuchu, a myśl o jego wargach, pieszczących moją skórę, sprawiał, że na całym moim ciele pojawiała się gęsia skórka. Czy byłam idiotką, że cieszyłam się z czegoś takiego? Prawdopodobnie tak. Czy miałam to gdzieś? Jeszcze bardziej tak!
Wzięłam nieco dłuższy prysznic, wysmarowałam się swoim ulubionym balsamem, nałożyłam lekki makijaż i wskoczyłam w ubrania. Nie mogłam przestać się uśmiechać, gdy opuściłam łazienkę, a następnie sypialnię, by skierować się do kuchni.
Santiago siedział już przy wyspie i sączył kawę, a ponieważ był zwrócony do mnie tyłem, postanowiłam go zaskoczyć. Otoczyłam go ramionami w pasie i wtuliłam swój nos w zagłębienie jego szyi. Od razu poczułam, jak się spiął, przez co sama zesztywniałam. Puściłam go i odsunęłam się, a mój uśmiech zbladł, gdy odwrócił się do mnie.
Na jego twarz wrócił zwyczajowy chłód, którego nie znosiłam. Kraina ponownie zamarzła. Szkoda tylko, że nie wyłapałam momentu, w którym się to stało, bo może zdołałabym w porę zatrzymać ten lodowiec.
— Dzień... dobry? — odezwałam się pierwsza.
Spuścił głowę i upił łyk kawy. Zagryzłam wargę, nie rozumiejąc nagłej zmiany zachowania. Olałam to i przeszłam dalej, by naszykować sobie herbatę. Sięgnęłam po kubek i postawiłam go na blacie, gdy postanowił w końcu przemówić:
— Przepraszam za wczoraj, to się więcej nie powtórzy.
Zamarłam na te słowa, a w moim gardle urosła wielka gula. Stanęłam przodem do niego, niecierpliwie skubiąc rąbek mojej sukienki.
— Co masz na myśli? — zapytałam nieśmiało.
Odchrząknął i poprawił się na krześle, ale nawet na mnie nie spojrzał.
— Wypiłem kilka lampek za dużo. To nie powinno mieć miejsca.
Przełknęłam ślinę i pokiwałam głową. Parsknęłam cicho i uśmiechnęłam się niewesoło, a oczy mnie zapiekły. Zagryzłam wargę, czując jej drżenie.
— Dupek — rzuciłam w końcu, pospiesznie go wymijając.
W moich żyłach zapłonął gniew, gdy ruszyłam prosto do sypialni. Serce waliło mi jak opętane, kiedy przekroczyłam próg pomieszczenia. Zaczęłam ze złości rozrzucać po pokoju poduszki i pościel, próbując rozładować jakoś napięcie. Miałam ochotę mu przywalić! Tak, miałam ochotę go walnąć w głowę i wlać mu trochę oleju do tego łba!
Czym sobie zasłużyłam na takie traktowanie?!
Nie robiłam niczego wbrew niemu, sam był odpowiedzialny za kontakt fizyczny, do którego ubiegłego wieczoru doszło. Dlaczego zatem czułam się, jakby to mnie za wszystko obwiniał?
Rzuciłam wszystko i podbiegłam do szafy, niespokojnie wyrzucając z niej wszystkie swoje pierdoły. Och, teraz to się doigrał, teraz poczuje mój gniew!
Biała połać runęła na podłogę, nieco się przy okazji rwąc, a za nią poleciały farby, paleta, słoik i pędzle. Napełniłam naczynie wodą i rozwścieczona położyłam się na podłodze. I nie kupił tego cholernego dywanu!
CZYTASZ
SANTIAGO ✔ || RIAMARE #2
Roman d'amourTOM II SERII RIAMARE Santiago Otero miał w swoim życiu jedną ważną zasadę - nigdy nie okazuj słabości. Zasada ta, tak długo przez niego wyznawana, w pewnym momencie jednak straciła sens. Na jego drodze stanęła kobieta, której łagodne spojrzenie od s...