DIEGO
— To są papierki z ostatniej dostawy. — Gio położył na moim biurku plik dokumentów. — Wszystko się zgadza, już sprawdzałem, ale możesz jeszcze zerknąć na nie swoim okiem.
Skinąłem głową i przewertowałem kartki, odsyłając jednego z moich księgowych machnięciem ręki. Cyferki się zgadzały, tak samo jak ilość towaru. Wstałem i odłożyłem dokumenty do pękającej w szwach teczki i odłożyłem ją do szafki. Sięgnąłem po marynarkę, by ją włożyć i wtedy do biura wpadł Luciano. Dyszał ciężko, gdy wpatrywałem się w niego z lekkim niepokojem.
— Dorwali Vito — rzucił, a po moich plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
Ponad półtora roku szukania, monitorowania i przeczesywania terenu i w końcu udało nam się go złapać w swoje ręce. Odkąd próbował mnie postrzelić pod klubem, kilka dni przed zabójstwem Lavelle, jakby rozpłynął się w powietrzu i nikt go nigdzie nie widział. Chociaż sukcesywnie podpalano albo niszczono kolejne budynki lub ciężarówki należące do mnie, żaden z żołnierzy nie zdołał go jeszcze uchwycić na gorącym uczynku. I właśnie dziś w końcu go dorwali. Wynik tego starcia był dość oczywisty.
Choć ufałem mu, nauczyłem go wielu rzeczy i przez dłuższy czas był mi bliski, to nie mogłem tak po prostu pozwolić mu odejść bez należytej kary za tak karygodne przewinienia. Za zdradę się płaciło, szczególnie jeżeli zagrażała ona bezpieczeństwu całej famiglii. Musiał słono zapłacić za próbę zabójstwa własnego szefa.
— Gdzie?
— W Jacksonville — odparł pospiesznie mój cosigliere.
Zmroziło mnie na dźwięk nazwy tej miejscowości. Wspomnienia powróciły i zalały mnie niczym silne tsunami. To nie mógł być przypadek.
— Jedziemy tam jeszcze dziś — rzuciłem i pospieszyłem do drzwi.
Luciano podążył za mną, aż wyszliśmy na zewnątrz. Musiałem poinformować o wyjeździe Marinę i uprzedzić ją, że będzie musiała po raz pierwszy zająć się Hero sama, zarówno w dzień, jak i w nocy. Nawet w takim momencie myślałem jedynie o synku.
— Dobrze, że nie muszę cię namawiać, bo sam przyznał, że zamierza rozmawiać wyłącznie z tobą — wyznał Luciano.
Zatrzymałem się raptownie, przez co zrobił to samo i skrzyżowaliśmy spojrzenia.
— Z tego, co wiem, złapali go ludzie Dario tuż przy byłej rezydencji Angelo, którą chciał podpalić — dodał. — Patrząc na to, jak długo go szukaliśmy, nie sądzę, że łatwość z jaką go pochwycili jest przypadkiem. W dodatku gdy go schwytali, powiedział jedynie, że zamierza rozmawiać wyłącznie z tobą i od tamtego momentu nie pisnął nawet słówka.
Odetchnąłem głośno, przeczesując sobie włosy palcami. Vito ewidentnie coś kombinował i czułem już w kościach, iż był to tylko przedsmak jego planu, a raczej planu człowieka, dla którego pracował.
Bez słowa ponownie skierowałem się w stronę auta. Wsiadłem pospiesznie, a Luciano zajął miejsce obok i mogliśmy ruszyć do mojego domu.
— Załatw dodatkowych ochroniarzy dla Mariny i Hero.
— Jasne, szefie. — Luciano natychmiast wyjął telefon, by skontaktować się z żołnierzami.
Miałem szczerą nadzieją, że to nie zwiastowało kłopotów, ale przeczucie nie mogło mnie mylić. To, co usłyszę z ust Vito, z pewnością miało namieszać.
✧ ✧ ✧ ✧ ✧
W domu spakowałem pospiesznie swoje rzeczy, nie witając się nawet ze zdezorientowaną Mariną, która ponownie urzędowała w kuchni. Musiałem czym prędzej ruszyć w trasę i nie miałem czasu na ociąganie się. Zegar tykał, a ja czym prędzej pragnąłem dowiedzieć się, co ten zdrajca planował.
![](https://img.wattpad.com/cover/269867834-288-k624380.jpg)
CZYTASZ
SANTIAGO ✔ || RIAMARE #2
RomanceTOM II SERII RIAMARE Santiago Otero miał w swoim życiu jedną ważną zasadę - nigdy nie okazuj słabości. Zasada ta, tak długo przez niego wyznawana, w pewnym momencie jednak straciła sens. Na jego drodze stanęła kobieta, której łagodne spojrzenie od s...