DIEGO
Sączyłem ze swojej szklanki wodę, stojąc pośród mężczyzn, rozmawiających o naszej nowej dostawie broni. Przysłuchiwałem się ich rozmowom, lecz nie na tyle, by powtórzyć, co dokładnie mówili. Myślami byłem zupełnie gdzie indziej, co zauważył Luciano. Dał mi sygnał wzrokiem, więc przeprosiłem mężczyzn i odeszliśmy w stronę baru.
— Zgaduję, że chcesz się zmywać, ale musimy tu jeszcze chwilę pobyć, by nie wyszło niezręcznie.
— Luciano, doskonale wiem jak brzmi mój obowiązek — upomniałem go.
Barman nalał mojemu doradcy kolejną porcję bursztynowego napoju, a mi wodę.
— Och, mógłbyś nie być takim gburem i wypić troszkę whisky. Z pewnością byś się nieco wyluzował.
— Wolałbym pozostać trzeźwy, skoro ty taki nie będziesz.
Przewrócił tylko oczami i wypił całość naraz. Nie pijałem w miejscach publicznych i na spotkaniach towarzyskich, bo wolałem trzymać fason i mieć wszystko na oku. Czujność nie odeszła wraz ze zmianą stanowiska, byłem równie ostrożny, co wtedy, gdy byłem wtyką. Miało to swoje plusy, bo kiedy reszta się upijała, ja wysłuchiwałem z ust moich współpracowników dość ciekawych informacji, które potrafiły namieszać nieco w naszej hierarchii.
Miałem także oko na Marinę. Musiałem choć częściowo dowiedzieć się jaka była, by nie być niemile zaskoczonym. Tak jak wspomniał jej ojciec, była dość gadatliwa, widziałem tę niezamykającą się buzię, gdy była w towarzystwie koleżanek i żon innych mężczyzn.
Miała dość typową, kobiecą budowę, nie wyróżniała się spośród innych, wymuskanych kobiet, była tylko niższa i wyglądała dość młodo, jak na swój wiek. Była dziewczęca, naturalnie piękna, w przeciwieństwie do niektórych kobiet, które spotykałem na swojej drodze. Nie winiłem ich jednak za to, bo zależało im na utrzymaniu męża przy sobie, ponieważ pośród nas było dość łatwo o zdradę, której i tak większość facetów się dopuszczała.
Jej ciemnobrązowe włosy spięte były w idealnego koka, odsłaniając przy tym smukłą szyję. Odwróciła się na chwilę, by spojrzeć na inną kobietę, ukazując mi swój profil. Jej uśmiech promieniał na odległość, ale nagle jej twarz radykalnie zmieniła wyraz.
Rozchyliła usta, słuchając słów, które padały z ust kobiety, stojącej obok niej. I wtedy cała zawartość jej kieliszka wylądowała na twarzy tamtej kobiety.
— Wow, niezłe ziółko z twojej przyszłej żoneczki — usłyszałem rozbawiony głos Luciano.
Zacisnąłem pięść i ruszyłem czym prędzej w ich stronę.
MARINA
— To wielki zaszczyt wyjść za dona — odezwała się Iolanda.
Posłałam jej najżyczliwszy uśmiech na jaki było mnie stać i skinęłam głową.
— To prawda, to zaszczyt — zaczęła stojąca po mojej lewej stronie Lucia — a jednak nie wiem czy ktoś taki jak ty powinien stanąć przy kimś tak ważnym.
Rozchyliłam usta, nie wierząc w to, co właśnie powiedziała.
— Wydaje mi się, że don Otero potrzebuje obok prawdziwej kobiety, a nie fantazjującej malarki, która nie potrafi powiedzieć nawet słowa po włosku.
Czara goryczy się wtedy przelała i moja dłoń, kompletnie rozłączając się z mózgiem, machinalnie powiodła, wraz z kieliszkiem, w jej stronę, przez co szampan trafił wprost na jej obrzydliwą twarz.
CZYTASZ
SANTIAGO ✔ || RIAMARE #2
RomanceTOM II SERII RIAMARE Santiago Otero miał w swoim życiu jedną ważną zasadę - nigdy nie okazuj słabości. Zasada ta, tak długo przez niego wyznawana, w pewnym momencie jednak straciła sens. Na jego drodze stanęła kobieta, której łagodne spojrzenie od s...