Rozdział 7. Wspólne śniadanie.

17 5 0
                                    

Podczas drogi do kuchni opowiedziałam władczyni Krainy Czarów o tym jak trafiłam do tutaj. Była na początku przerażona na wieść o wilkach ale odetchnęła z ulgą kiedy powiedziałam, że na szczęście wilki nie zdołały mnie złapać. W pewnej chwili stanęłyśmy. Obie usłyszałyśmy głośny hałas dochodzący z kuchni. Od razu domyśliłam się, że to moi przyjaciele. Uśmiech sam wkradł mi się na ustach. Uznałam, że zrobię przyjaciołom niespodziankę. Zbliżyłyśmy się do drzwi od kuchni, a ja ukryłam się za ścianą. Mirana weszła spokojnie do środka pomieszczenia. Słyszałam jak zostają rozbijane filiżanki.

-Kochani uspokójcie się proszę.- Powiedziała na wejściu Mirana.- Mam dla was wszystkich pewną wiadomość, a zarazem i niespodziankę.- Powiedziała Biała Królowa.

-Uuu uwielbiam niespodzianki.- Usłyszałam radosny głos Mniamałygi. Domyśliłam się, że wszyscy są zaciekawieni niespodzianką którą byłam ja.

-Możesz już wejść.- Po usłyszeniu słów władczyni wzięłam cichy wdech i wydech. Podeszłam powoli do drzwi, a następnie weszłam do kuchni uśmiechając się radośnie. Gdy wszyscy mnie zauważyli widziałam u nich szok. Nawet u Zelżbiety.

-Alicja!- Krzyknęła większość osób po czym podbiegli do mnie. Kucnęłam. Przytuliłam chyba wszystkich. Rozejrzałam się licząc na widok Kapelusznika. Dopiero po chwili zorientowałam się, że jego nie ma w pałacowej kuchni. Wstałam powoli gdy przestaliśmy się przytulać. Podeszła do mnie Czerwona Królowa. Po jej wyrazie twarzy widziałam, że starała się coś powiedzieć leczy nie wiedziała zapewne jak zacząć. Wiedziałam, że pewnie trudno jej przeprosić mnie za to wszystko co się wydarzyło.

-Wybaczam. Każdy popełnia błędy. Ważne jest to by z tych błędów umieć się czegoś nauczyć i przebaczać.- Powiedziałam dając dłoń na ramię Czerwonej Królowej. Wszyscy po chwili usiedliśmy do stołu.- Właściwie to gdzie Tarrant?- Zapytałam się po chwili ciszy.

-Zapewne jest ze swoim ojcem. Od kąt pogodzili oboje pogodzili starają się nadrobić stracony czas z rodziną.- Powiedział McTwisp kiedy zaczęliśmy powoli posiłek.- Ale jestem pewny, że na pewno się ucieszy na twój widok.- Dodał Biały Królik przytulając się po chwili do mojej ręki.

-Jestem tego pewna.- Powiedziałam z uśmiechem. Wszyscy jedliśmy śniadanie spokojnie. Oczywiście w międzyczasie rozmawialiśmy o wszystkim. Cieszyłam się i to bardzo, że tu wróciłam. Szczególnie, że mogę znów widzieć przyjaciół i z nimi porozmawiać.

-No Alicjo opowiadaj jak u ciebie w twoim świecie.- Powiedziała Mniamałyga jedząc spokojnie patrząc na mnie.

-Cóż. Pełno podróż. Zwiedziłam cały świat. Nielicząca mojego byłego narzeczonego który nie daje mi ani chwili spokoju.- Powiedziałam patrząc na przyjaciół. Na moje słowa każdy na mnie popatrzył. Oczywiście nie miną temat siniaka na policzku. Kot się śmiał, że jak Tarrant się dowie to by pewnie chciałby rozerwać Hamisha. Może kłamał, a może i nie. Z Kapelusznikiem nigdy nic nie wiadomo. Po przepysznym śniadaniu razem z przyjaciółmi poszliśmy się przejść. Przyznam, że najbardziej chciałabym spotkać Tarranta.

-Wiem. Chodźmy do miasta. Przynajmniej odwiedzimy Tarranta.- Powiedział podekscytowany Bernard machając radośnie ogonem.

-Niezły pomysł Bernard.- Powiedziałam kiedy Mniała siedziała na moim ramieniu. W pewnej chwili zauważyłam, że jesteśmy przed stajnią. Powoli otworzyłam duże drzwi. Zauważyłam, że za nimi był Bandzierchlast. Stworzenie na mój widok machało ogonem i wystawiało język jak pies cieszący się na widok właściciela. Pogładziłam go po pysku. Wsiadłam na grzbiet stworzenia które po chwili zaczął iść. Przyjaciele sami szli koło mnie. Uśmiechałam się. Podczas podróży rozmawialiśmy, żartowaliśmy i wspominaliśmy to co razem przeżyliśmy. Gdy tylko dotarliśmy do miasta zeszłam z Bandzierchlasta.- A teraz wróć do pałacu posłusznie dobrze?- Zapytałam na co zwierzę pobiegło momentalnie w stronę pałacu.

Serce Krainy CzarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz