Rozdział 24. Poszukiwania.

17 5 0
                                    

(Perspektywa Tarranta)

Razem ze strażnikami, obiema władczyniami oraz przyjaciółmi przeszukaliśmy cały pałac i pałacowy ogród od góry do dołu. Nigdzie nie było Alicji. Czułem w kościach, że coś jest nie tak. Postanowiliśmy się rozdzielić w grupy. Marcowy Zając, Mniamałyga, Kot i bliźniaki mieli iść przeszukać teren koło starego młyna. Paru strażników, Biała Królowa, Bandzierchlast i McTwisp mieli przeszukać okolice pałacu i okolice miasta. Czerwona Królowa miała zostać na wypadek gdyby Alicja wróciła. Natomiast ja i Bernard mieliśmy przeszukać miasto i las. Każda grupa poszła w swoją stronę. Wiedziałem, że jak będę z Bernardem w mieście będę musiał pójść do rodziców i zapytać ich czy coś oni wiedzą. Kiedy dotarłem z psem do miasta ustaliliśmy, że ja idę do rodziców, a on poszuka Alicji po jej zapachu. Pobiegłem do swojego rodzinnego domu. Zaraz po wbiegnięciu do środka zauważyłem rodziców.

-Tarrant? Wszystko w porządku?- Zapytała się zaskoczona moja mama. Usiadłem na krześle przyglądając się rodzicom.

-Alicja zniknęła. Widzieliście ją może?- Zapytałem się lecz słysząc od nich, że jej nie widzieli jeszcze bardziej się przeraziłem. Czułem jeszcze bardziej, że jej się coś stało. Popytałem jeszcze o to osoby z rodziny które były w górnej części domu. Jednak ci również jej nie widzieli. Lecz obiecali, że jak coś to jej poszukają. Gdy tylko opuściłem budynek udałem się do lasu. Zacząłem się rozglądać wszędzie. Sprawdzałem każde drzewo, każdą norę królika ale nigdzie nie znalazłem Alicji. Oparłem się o drzewo zmęczony.- G-Gdzie jesteś Alicjo?- Zapytałem się sam siebie zdyszany bieganiem. Po chwili odpoczynku wróciłem do poszukiwań. Odwróciłem się słysząc nagły szelest.- Alicja?- Zapytałem się niepewnie lecz upadłem na ziemie po tym jak ktoś za mną uderzył mnie twardym przyrządem w tył mojej głowy.

Serce Krainy CzarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz