Rozdział 11. Kradzież.

18 5 0
                                    

Noc trwała spokojnie. Nagle ze snu wyrwały mnie krzyki i odgłosy biegania po korytarzach pałacu. Usiadłam przecierając oczy. Ziewając wstałam z łóżka i podeszłam do toaletki. Wzięłam z krzesła szlafrok i ubrałam go. Nagle ktoś zaczął mocno pukać w drzwi. Wystraszyłam się i to nie na żarty. Podeszłam do drzwi niepewnie. Z zawahaniem uchyliłam je lekko. Zauważyłam Tarranta w piżamie. Westchnęłam z ulgą głośno.

-Dzięki Bogu. Alicjo wszystko w porządku?- Zapytał się zmartwiony Tarrant kiedy po chwili koło komnaty przebiegło kilku strażników.

-Tak jest dobrze. Mimo, że wystraszyłam się tego jak pukałeś do drzwi.- Powiedziałam patrząc na przyjaciela. Tarrant przytulił mnie. Odwzajemniłam uścisk.

-Przepraszam. Bałem się, że ten złodziej coś ci złego zrobił.- Powiedział Tarrant głaszcząc mój tył głowy. W jego głosie słyszałam stres. Nie wiedziałam kompletnie o co chodzi z tym całym złodziejem. Spojrzałam na przyjaciela.

-Ale o co chodzi Tarrant z tym złodziejem bo nie rozumiem.- Powiedziałam zestresowana. Wystraszyłam się gdy nagle coś uderzyło w lustro które po chwili pękło. Kapelusznik przytulił mnie do siebie mocniej. Rozejrzałam się. Niedaleko od nas stała postać. Nie widziałam twarzy przez kaptur.- Ej ty!- Krzyknęłam, a Tarrant spojrzał w kierunku w który patrzyłam. Postać zaczęła szybko uciekać. Natomiast ja wyrwałam się z uścisku przyjaciela zaczynając gonić uciekiniera. Słyszałam za sobą wołanie Tarranta. W pewnej chwili gdy biegł odwrócił się wymierzając mi cios... Turpi Koncerzem. Mieczem którym ucięłam głowę Żaberzwłoka kiedy pierwszy raz ratowałam Krainę Czarów. Zrobiłam za późno unik i czubek miecza zrobił cięcie na moim policzku. Rana strasznie piekła. Lecz to nie powstrzymało mnie i zaczęłam dalej gonić tajemniczą postać. Podczas gonitwy nie zauważyłam schodów po którym po chwili spadłam na sam dół. Cały obraz mi się pociemnił przed oczami.

(Perspektywa Tarranta)

Biegłem za Alicją tak szybko jak mogłem. Była szybka jeśli chodzi o bieganie po pałacu. Goniła złodzieja który skradł Turpi Koncerz. Każdy wiedział jaki cios zadała ta broń. W pewnej chwili skoczył na mnie Bernard który warczał na mnie. Gdy mnie powalił aż wrzasnąłem.

-Bernard uspokój się. To przecież Tarrant.- Powiedziała Mniamałyga. Pies zszedł ze mnie przez co mogłem usiąść na podłodze.

-Wybacz Tarrant. Myślałem, że to ten paskudny złodziej.- Powiedział Bernard kiedy wstawałem z podłogi.

-Jak widać nie jestem nim. Nie widzieliście Alicji? Biegłem za nią gdy ta zaczęła gonić tego złodzieja.- Powiedziałem idąc z przyjaciółmi w kierunku gdzie prawdopodobnie pobiegła Alicja. Nagle usłyszałem dźwięk rozbijanego się szkła. Wyjrzałem przez okno. Zauważyłem jak złodziej ucieka na czarnym jak smoła koniu. Wściekło mnie to, że nie udało się nam go złapać i przepytać.

-Kapeluszniku!- Usłyszałem krzyk McTwispa. Spojrzałem. Biały królik podbiegł do nas szybko. Po jego zachowaniu wnioskowałem jedno. Coś musiało się poważnego stać. Kucnąłem przed zwierzęciem które aż oparło się o ścianę.- T-Tarrant... A-Alicja ona...- Królik przerwał bo szybko oddychał zmęczony. Przeraziłem się bardzo gdy wspomniał o Alicji. Szybko zacząłem biec. Po dotarciu do schodów ujrzałem Alicję leżącą na samym dole. Przy niej była królowa Mirana. Zbiegłem po schodach omal się nie wywracając kilka razy. Zeskoczyłem ze schodów gdy zostało kilka z nich. Kucnąłem szybko przy Alicji. Była nieprzytomna.

-Na szczęście oddycha. Kazałam wezwać lekarza.- Powiedziała królowa. Wziąłem Alicję na ręce opierając jej głowę o swoje ramie. Zaniosłem ją prosto do jej komnaty. Byłem zły na tego złodzieja, a najbardziej na siebie. Nie powstrzymałem Alicji przed gonieniem złodzieja. Gdybym ją zatrzymał była by cała. Położyłem ją do łóżka. Czuwałem przy niej do chwili aż przybył lekarz w asyście dwóch strażników Białej Królowej. Bałem się o nią. Wyszedłem z komnaty na czas aż lekarz się nią zajmie. W pewnej chwili z komnaty wyszedł lekarz który poinformował nas, że Alicja się obudziła jednak zasnęła ponownie. Na tą wiadomość od razu wszedłem do komnaty. Spojrzałem na Alicję. Spała spokojnie. Przysunąłem sobie fotel i usiadłem w nim. Okryłem się kocem. Zacząłem zasypiać patrząc na śpiącą spokojnie Alicję.

Serce Krainy CzarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz