Rozdział 26. Decyzja.

11 5 0
                                    

Siedziałam tak w tej celi czując jak łzy spływają mi po twarzy. Nie wiedziałam co powinnam zrobić. Nie zgadzać się na układ ze Skazeuszem i pozwolić aby Tarrant umarł czy zgodzić się i żyć ze spokojem, że mój przyjaciel jest bezpieczny. Nie wiem jak długo rozmyślałam nad tym jaką ostatecznie podjąć decyzję. Wstałam z ziemi widząc jak ktoś podchodził do krat z tacą na której była szklanka wody i chleb. Wsunął on tacę między kraty. Podeszłam ze łzami do krat.

-Idź do Skazeusza i mu powiedz, że chce z nim rozmawiać.- Powiedziałam patrząc na mężczyznę który wstał z ziemi. Bez słowa skiną głową i poszedł. Wzięłam chleb odrywając od niego kawałek. Gdy tylko zjadłam trzymany kawałek zjawili się ludzie Skazeusza. Odsunęłam się od krat kiedy ci otwierali cele. Dwójka z nich podeszła do mnie. Trzeci trzymał dłoń na broni. Ci dranie zdjęli z moich nóg kajdany które przełożyli na moje ręce. Szarpiąc za łańcuch pośpieszali mnie do chodzenia. Spojrzałam gdy po kilku minutach dotarliśmy do sali która przypominała sale tronową.

-Więc o czym chcesz rozmawiać?- Zapytał się z tym głupim uśmiechem na twarzy przez który chciałam mu dać po pysku. Jednak wzięłam głęboki oddech. Musiałam się hamować aby Tarrant był bezpieczny.

-Ja... Zgadzam się.- Powiedziałam z zawahaniem. Te słowa z trudem przeszły przez moje gardło. Spojrzałam kiedy ten do mnie podszedł i złapał mnie za twarz.

-Mądra decyzja. Zaprowadźcie ją do jej tymczasowej komnaty. Od jutra przygotowania do mojego śluby. A i pilnować by ten szaleniec nie zdechł z głodu. Ma zostać świadkiem.- Powiedział po czym jeden z ludzi tego człowieka mnie zabrał do komnaty. Zaraz po wejściu podeszłam ze spuszczoną głową do okna. Czułam się okropnie. Jakbym zdradziła swoją rodzinę i przyjaciół którzy są dla mnie bardzo ważni.

Serce Krainy CzarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz