Rozdział 13. Kłótnia.

23 5 0
                                    

Obudziłam się w pokoju przyjaciela przez wpadające przez okno promienie słońca. W łóżku samego Tarranta. Na początku byłam tak zaspana, że kompletnie nie wiedziałam co tu robię i jak się znalazłam w łóżku. Jednak po krótkiej chwili sobie przypomniałam. Byłam na urodzinach królowej Mirany razem z Tarrantem, naszymi przyjaciółmi oraz innymi gośćmi. Tańczyłam z przyjacielem i poznałam jego resztę rodziny. Na wspomnienie o tańcu moje policzki przybrały kolor różu. Wstałam z łóżka przeciągając się. Podeszłam do zejścia i zeszłam po schodach na dół. W drodze na parter domu wyczułam zapach herbaty. Jakby przed chwilą ją ktoś zaparzył. Kiedy skręciłam zauważyłam kuchnie. Na niewielkim stoliku w kuchni stała taca z jedzeniem, filiżanka oraz dzbanek z herbatą różaną. Pachniało tak przyjemnie. Podeszłam do stolika i zauważyłam jak na tacy leżała karteczka zaadresowana do mnie. Wzięłam ją i rozłożyłam. Od razu rozpoznałam pismo Tarranta. Zresztą. Podpisał się pod koniec liściku.

-Droga Alicjo. Wyszedłem na zakupy. Na tacy jest śniadanie i ciepła herbata różana. Mam nadzieję, że ci posmakuje. Ja postaram się szybko wrócić. Podpisano Tarrant.- Przeczytałam zawartość karteczki. Uśmiechnęłam się. Nalałam do filiżanki herbatę. Parowała więc niedawno mój przyjaciel musiał wyjść z chatki. Zaczęłam jeść posiłek. Po zjedzeniu wiedziałam, że muszę się przebrać. Poszłam do jednej z szaf i otworzyłam. Wiedziałam, że nie powinnam szperać mu po domu ale musiałam się przebrać. Zauważyłam kilka sukienek. Wzięłam niebieską z namalowanymi błękitnymi motylami. Na samą myśl uznałam, że wzorował się na Absolemie, a właściwie na jego skrzydłach. Poszłam się przebrać w sukienkę do łazienki w której poprzedniego wieczoru przebrałam się na bal związany z urodzinami Mirany. Przebrałam się i przemyłam twarz. Następnie zmyłam naczynia. Po znalezieniu kartki napisałam wiadomość Tarrantowi, że poszłam na spacer. Położyłam kartkę na stoliku zaraz koło wejścia, a następnie wyszłam spokojnie z domu przyjaciela. Zaczęłam spacerować. Długo mi zajęło kiedy doszłam do miasteczka. W pewnej chwili wpadłam na Sentisa. Mężczyzna spojrzał w moją stronę

-O witaj Alicja. Jak miło ciebie widzieć. Jak się wczoraj bawiłaś na balu? Mam nadzieję, że świetnie się tańczyło z Tarrantem.- Mówił Sentis z uśmiechem prawie od ucha do ucha. Odwzajemniłam to.

-Wspaniale się bawiłam. Jeszcze nigdy się tak dobrze nie bawiłam. Chciałabym zobaczyć jak świętujecie jakieś święta albo innych osób urodzin.- Powiedziałam patrząc na niego. Poważnie chciałabym zobaczyć jak świętują każdego urodziny albo jakieś ważne dla nich uroczystości.- Poza tym w moim świecie pewien Lord właściwie mój były narzeczony robi paskudne przyjęcia. Cóż ale tu są inne zasady niż u mnie w świecie.- Dodałam patrząc na niego

-Masz całkowitą rację. Każdy obchodzi urodziny inaczej tak samo jest z uroczystościami i świętami. No i tradycjami. O już wiem. Może chodźmy do domu moich rodziców? Napijemy się herbaty i nieco bardziej się wszyscy poznamy?- Zaproponował brat Tarranta. Uśmiechnęłam się do niego.- W końcu jak to Zarbon pewnie już myśli o tym jakby wyglądał ślub twój i Tarranta.- Dodał śmiejąc się cicho co sprawiło u mnie rumieńce.

-Czemu nie może być świetnie. Jeśli chodzi o kwestię ślubu to wątpię, że by wyszedł. Ja i Tarrant jesteśmy tylko przyjaciółmi i nic więcej. Owszem dwa razy mówił wprost bym została ale w swoim świecie mam swoją matkę. Ona jedyna mi została. Sam wiesz, że to nie jest łatwe od tak porzucić rodzica.- Powiedziałam po czym razem z bratem przyjaciela poszłam do ich domu. Wszyscy się cieszyli na mój widok. Usiedliśmy przy stole kiedy Erisia podała herbatę oraz ciastka. Zaczęliśmy rozmawiać. Świetnie mi się rozmawiało z rodziną Tarranta. Mimo, że nie było Zarbona i wuja Tarranta. Oczywiście miałam w nich wsparcie gdy opowiedziałam o stracie ojca, a później siostry. Zabawne jednak było to, że mimo ich różnych charakterów potrafią się tak świetnie dogadywać.

-Słuchajcie pójdę do kuchni i zrobię herbatę oraz dołożyć ciastka. Sellen możesz zanieść ojcu kanapki? Zapewne jest głodny jak wilk. Nic tylko ślęczy na dole i sprzedaje kapelusze kiedy odwiedziła nas Alicja.- Powiedziała, a druga siostra Tarranta wstała z fotela i podążyła za matką do kuchni.

-Nie ma sprawy mamo.- Powiedziała Sellen z uśmiechem wchodząc do kuchni razem ze swoją rodzicielką. Natomiast ja zaczęłam nadal rozmawiać z członkami rodziny Tarranta. W pewnej chwili ktoś wszedł do środka pomieszczenia. Spojrzałam i zauważyłam Tarranta. Mój przyjaciel patrzył na mnie zaskoczony.

-Co ty tu robisz?- Zapytał się zaskoczony Tarrant. Zapewne nie spodziewał się mnie tutaj. W końcu napisała, że idę tylko na spacer. Cóż ale nie wyglądał chyba na zadowolonego. Nie wiem dlaczego. Czy ja coś złego robię? Raczej nie.

-Byłam na spacerze i napotkałam twojego brata. Podczas rozmowy zaproponował mi wspólnie zapoznanie się bardziej. No to zgodziłam się i przyszłam z Sentis'em odwiedzić twoich bliskich. Chcieli wszyscy mnie bardziej poznać. W końcu ich uratowałam jak dobrze pamiętasz.- Powiedziałam patrząc na przyjaciela. Tarrant podszedł do mnie. Spojrzałam na niego pytająco. Rudowłosy chwycił moją rękę i zaczął ciągać do wyjścia. Nie rozumiałam kompletnie jego zachowania. Nawet nie odezwał się do swoich bliskich gdy opuszczaliśmy najpierw ich dom, a potem sklep. Idąc długo dotarliśmy do lasu w którym kiedyś spotkałam Kota na drzewie.- Tarrant co się z tobą dzieje?- Zapytałam zaskoczona zachowaniem przyjacielem w międzyczasie wyrywając już bolącą od uścisku rękę.

-Może gdybyś została w Krainie Czarów to bym się tak nie zachowywał!- Krzyknął Tarrant. Wystraszyłam się go tak, że aż cofnęłam się o krok. Zaczęłam się go powoli bać. W takiej furii go nie widziałam i chyba nie chciałabym widzieć.

-Tarrant... Oboje doskonale dobrze wiemy, że nie mogłam zostać. Tarrant ja mam też swoje życie jak i rodzinę. Moja mama by się o mnie zamartwiała. Wiem jesteś zły ale to nie powód by krzyczeć na mnie.- Powiedziałam patrząc na niego. Jego zachowanie zaczęło mnie przerażać. Tarrant podszedł do mnie i mocno chwycił mnie za ramiona. Wystraszyłam się jeszcze bardziej. Miał więcej siły niż się spodziewałam. Bolały mnie ramiona. Z bólu zaczęły mi spływać łzy. Jego oczy stały się żółte. Były w tym samym odcieniu gdy go widziałam pierwszy raz gdy się spotkaliśmy w chili mojego drugiego powrotu do Krainy Czarów.

-Spróbuj odejść już trzeci raz... A ostrzegam ciebie, że wtedy będzie bardzo ale to bardzo, bardzo źle. Więc uważaj na to co będziesz miała zamiar zrobić.- Powiedział, a wręcz warknął z jadem w głosie wściekły Tarrant. Następnie popchnął mnie tak mocno, że przez to upadłam na ziemie raniąc się w dłonie. Czułam łzy w oczach, a mój oddech ze stresu i strachu przyśpieszył. Rudowłosy zaczął iść. Zaczęło być mi słabo oraz bolało mnie serce. Tak samo kiedy rozbolało mnie w sytuacji z informacją w gazecie. Tarrant się nagle zatrzymał.- Głupi lód.- Warknął groźnie po czym wyrwał nogę którą oplótł nieco lód i poszedł dalej w swoją stronę kiedy ja nie wiem czemu po chwili straciłam przytomność.

Serce Krainy CzarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz