Powoli podniosłam się z ziemi. Otrzepałam się z sukienki piach. Jednak podczas otrzepywania piachu syknęłam z bólu. Spojrzałam na swoje dłonie. Obie było mocno pokaleczone. Rozejrzałam się. Nigdzie nie widziałam wilków, a otoczenie wyglądało inaczej niż widziałam kilka chwil wcześniej. Zaczęłam iść w nieznaną mi stronę. Plusem było to, że nie było mi tak bardzo zimno. W pewnej chwili zauważyłam coś w oddali. Pobiegłam w tamtą stronę. Po chwili zauważyłam coś znajomego. To był... Stary młyn. Młyn przy którym zawsze były pite herbatki przez Tarranta, Mniamałygę oraz Marcowego Zająca. Uśmiechnęłam się na myśl, że powróciłam do Krainy Czarów. Zaczęłam iść dalej szczęśliwa i z uśmiechem. Szłam tak spokojnie rozglądając się. Kraina zmieniła się chyba na leprze od kąt Mirana i Zelżbieta się pogodziły. Całą drogę starałam się wypatrzeć któregoś przyjaciół. Jednak ciekawił mnie powód mojego powrotu do Krainy Czarów, a jednocześnie smucił z powodu, że gdy znów ich ocalę po raz trzeci bym musiała ich opuścić. W szczególności Kapelusznika który chyba najbardziej przeżywa moje odejścia z krainy. Zapewne ponownie by poprosił bym została w Krainie Czarów jak to zrobił za pierwszym razem. Cóż może była by możliwość bym tu została oraz żebym mogła przyprowadzić tu swoją mamę. Całą dalszą drogę myślałam o moich przygodach, przyjaciołach i rodzinie. Byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam kiedy zaczęłam docierać do pałacu Białej Królowej. Stanęłam by zrobić chwilową przerwę. Zauważyłam, że słońce powoli wschodzi. Widok był piękny. Najpiękniejszy wschód słońca jaki widziałam. Uśmiechnęłam się. Zaczęłam iść dalej. Dopiero po chwili zauważyłam, że moja sukienka jest w kilku miejscach lekko porwana. Lecz mimo to nie stanęłam. Stanęłam dopiero wtedy gdy byłam pod bramą pałacu.
-Stać kto idzie?- Zapytał się jeden ze strażników strzegących bramę do pałacu który wraz z kompanem wyciągnęli w moją stronę broń.
-Alicja. Alicja Kingsleigh.- Powiedziałam, a oboje strażnicy spojrzeli na siebie jakby byli w szoku. Jednak po chwili skinęli głowami po czym wpuścili mnie na teren pałacu.- A i jeszcze jedno.- Powiedziałam odwracając się do strażników.- Przekażcie proszę Białej Królowej, że jej gość czeka w ogrodzie.- Odparłam po czym zaczęłam się kierować w stronę pałacowego ogrodu. Usiadłam na ławce z uśmiechem i zaczęłam czekać na pojawienie się władczyni krainy.
(Perspektywa Mirany)
Obudziłam się kiedy moją twarz rozświetliły promienie słońca. Ubrałam się, uczesałam włosy, nałożyłam makijaż oraz koronę. Opuściłam po chwili komnatę i zmierzyłam do kuchni. Po drodze moi strażnicy się mi kłaniali na co ja odpowiadałam skinieniem głowy. Po dojściu do kuchni zauważyłam już na nogach Marcowy Zając robiącego śniadanie co chwilę robiąc na ziemi bałagan. Zauważyłam siostrę i przywitałam się z nią. Jednak Zelżbieta była mocno zajęta układaniem zamku z kart.
-Zelżuniu mówię do ciebie.- Powiedziałam gdy po chwili siostra na mnie spojrzała wyrwana ze swojego zajęcia.
-O Mirana. Dzień dobry.- Powiedziała spoglądając na mnie. Od kąt się pogodziłyśmy staram się poprawić się nasze relacje. Zaczęłyśmy rozmawiać na temat nadchodzącego święta gdy w pewnej chwili do pomieszczenia wszedł jeden ze strażników.
-Wasze wysokości.- Powiedział kłaniając się mi i Zelżbiecie na co obie się na niego spojrzałyśmy.- Królowo Mirano. Czeka na ciebie gość w ogrodzie.- Dodał po chwili strażnik patrząc w moim kierunku. Zaskoczyło mnie to.
-Gość?- Zapytałam razem z siostrą jednocześnie. Spojrzałam na Zelżbiete, a ona na mnie. Jednak skinęłam głową i wstałam ze swojego krzesła. Opuściłam po chwili kuchnię, a po chwili pałac. Zaczęłam iść ogrodem. Rozglądałam się szukając gościa który na mnie czekał. W pewnej chwili w altanie zauważyłam postać. Kobiety. Miała blond, zakręcone włosy oraz błękitną sukienkę.
(Perspektywa Alicji)
Podziwiałam altanę kiedy w pewnej chwili usłyszałam za sobą kroki. Odwróciłam się po chwili. Zauważyłam od razu, że za mną stoi Biała Królowa. Wyglądała na lekko zaskoczona widząc mnie. Uśmiechnęłam się lekko i powolnym krokiem podeszłam do władczyni.
-Witaj. Wasza wysokość.- Powiedziałam lekko kłaniając się. Kiedy spojrzałam na kobietę ta momentalnie uśmiechnęła się i lekko szybkim krokiem podeszła. Kobieta lekko mnie przytuliła co odwzajemniłam.
-Jak miło, że wróciłaś do nas Alicjo. Wszyscy się stęskniliśmy za tobą.- Powiedziała kobieta z uśmiechem puszczając mnie po chwili z objęć. Odwzajemniłam uśmiech.
-Ja również się cieszę. Widzę, że Kraina Czarów jest w o wiele lepszym stanie po pogodzeniu się obu sióstr.- Powiedziałam spoglądając na Miranę z uśmiechem.
-Owszem. Od kąt uratowałaś rodzinę Tarranta spowodowało to nie tylko pogodzenia się jego z ojcem ale również pogodzenia się mnie i Zelżbiety. Od tamtej pory staram się odnowić siostrą kontakt.- Powiedziała władczyni.
-To dobrze. Każdemu należy się druga szansa mimo, że są przypadki do których nie można doliczyć co po niektórych.- Odparłam zaczynając iść z władczynią do pałacu.
-Cóż to prawda. Chodź Alicjo. Dam ci coś na przebranie, a za parę chwil śniadanie. Wszyscy się ucieszą na twój widok.- Powiedziała władczyni z uśmiechem co odwzajemniłam. Liczyłam na to, że nikt nie zauważy śladu od uderzenia. Poszłam z władczynią do jednej z komnaty w której mnie zostawiła. Przemyłam twarz i ręce od brudu. Na dodatek się przebrałam w czystą niebieską sukienkę. Przeczesałam włosy, a następnie opuściłam pokój. Od razu zauważyłam Białą Królową czkającą na mnie. Razem z Miraną ruszyłyśmy do kuchni.- Alicjo? Co ci się stało w ręce?- Zapytała się królowa.
-Upadając zraniłam się w ręce. Nie boli już ale warto to na wszelki wypadek opatrzyć.- Powiedziałam patrząc na królową. Mirana zgodziła się ze mną. Obie weszłyśmy do komnaty królowej gdzie ta opatrzyła mi dłonie. Po opuszczeniu komnaty królowej krainy znowu obie ponownie zaczęłyśmy iść w stronę kuchni.
CZYTASZ
Serce Krainy Czarów
FanfictionAlicja po minionym czasie od ostatniej przygody w Krainie Czarów spędza spokojnie czas z matką. Jednak negatywne emocje skrywa ona w środku nie chcąc nikogo martwić. Młoda kobieta myślami jest przy swych przyjaciołach jak i spędzonym czasie w Kraini...