Rozdział 4. Hamish.

17 5 0
                                    

Mijały dni, a ja nadal przebywałam w swoim domu. Musiałam się zająć mamą która dostała dwa dni temu gorączki. Na szczęście dostaje leki dzięki którym gorączka spadła. Jednak... Nadal martwi mnie to jak zareagowałam na gazetę oraz na ten list od Hamisha. Obecnie podałam mamie herbatę i jej leki. Mama wzięła od razu lek popijając go herbatą. Wróciłam do sprzątania salonu. Byłam tak skupiona na pracy, że myślami byłam przy Tarrancie. Tęskniłam za nim jak i za moimi przyjaciółmi. Powoli traciłam nadzieję, że ich jeszcze kiedykolwiek spotkam na jawie lub we śnie. Jednak wiem, że nie mogę tracić od razu nadziei. Kiedy byłam przy oknie usłyszałam tupot kopyt o ziemie. Wyjrzałam przez nie i ujrzałam karocę którą jechał najprawdopodobniej jakiś Lord. Przetarłam kurz z szafki. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Odwróciłam się. Moja matka szła do drzwi. Zaczęłam iść do niej gdy kobieta otworzyła drzwi. Na jej twarzy pojawiło się niezadowolenie.

-Co tu robisz? Zapomniałeś, że Alicja dała ci kosza oraz, że nie chcemy mieć z tobą do czynienia?- Zapytała się moja matka z niezadowoleniem patrząc na jegomościa. Od razu zrozumiałam do kogo to powiedziała.

-Heleno odpuść. Nasze dzieci muszą porozmawiać. Chodzi o interesy.- Powiedziała nagle matka Hamisha. Podeszłam do matki. Zauważyłam Hamisha i jego matkę. Co za tchórz i synalek mamusi.

-Cóż skoro to sprawa związana z interesami to wejdź Hamish.- Powiedziałam patrząc na syna Lorda Ascota który uśmiechnął się triumfalnie.- Jesteśmy oboje dorośli i chyba nie potrzebna już tobie pomoc matki w interesach.- Dodałam kiedy Hamish wchodził do mojego i mojej matki domu. Moja rodzicielka od razu po usłyszeniu moich słów zamknęła drzwi przed nosem matki Hamisha. Udałam się z Hamishem do kuchni. Dałam znać mamie by ta poszła do salonu. Wolałam w cztery oczy porozmawiać z moim byłym narzeczonym. Usiedliśmy przy stole na przeciwko siebie.- No więc. Co jest tak ważnego, że aż tutaj przyjechałeś Hamish?- Zapytałam się spoglądając na mężczyznę.

-Dla ciebie Lord Ascot, Alicjo. Jeśli chodzi o sprawę z którą przyjechałem to chodzi o to, że twój i twojej matki interes rujnuje moje interesy oraz moje dobre imię. Poza tym chyba nie myślisz, że pozwolę by ktoś z brakiem piątej klepki niszczył moje interesy.- Powiedział Hamish ze śmiechem w głosie. Chce takiej walki? No to ją dostanie.

-Zaś dla ciebie panna Kingsleigh. Cóż musisz zaakceptować fakt, że ja i moja matka nie mamy zamiaru przerywać naszej pracy. Wiesz co Hamish? Jesteś rozpuszczonym mężczyzną który na pstryknięcie palców chciałby od razu wszystko czego chce bo takie ma zachcianki. Jeszcze gdy zabierają ci jakąś zabaweczkę płaczesz i wołasz swoją mamusie.- Na moje słowa Hamish wstał uderzając rękoma w stół. Wyglądał jakby się wściekł. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie lecz byłam zadowolona z tego, że ktoś mu się w końcu postawił i powiedział prawdę w jego bezczelną mordę.

-Jak śmiesz się tak do mnie zwracać?! To, że jesteś zazdrosna o moją żonę to...- Przerwałam Hamishowi wstając ze swojego miejsca z głośnym śmiechem.

-Ja zazdrosna?! O ciebie? Błagam cie Hamish oboje wiemy, że ja ciebie nie kochałam, nie kocham i nie będę kochać. Nawet jeśli by coś między nami było to i tak bym nie wyszła za ciebie za mąż. Jesteś aroganckim i rozpuszczonym mężczyzną który by chciał wszystko co mu się podoba. Poza tym może i jesteś Lordem ale ja mam swoje zasady. Nie masz tego czego bym oczekiwała od swojego wybranka który może być nawet na końcu świata.- Odparłam patrząc na niego. Widziałam jak Hamish gotuje się od złości i z tych emocji zaciska dłonie w pięści. Hamish nagle i nie spodzie uderzył mnie w twarz. Uderzenie było na tyle silne, że upadłam na ziemie. Usłyszałam jak moja matka szybkim krokiem wchodzi do pomieszczenia. Starałam się usiąść na podłodze.

-Wynoś się w tej chwili z naszego domu arogancki gadzie!- Wrzasnęła wściekle moja mama otwierając drzwi wypraszając z domu syna Lorda Ascota. Powoli usiadłam na podłodze łapiąc się za twarz.

-Z miłą chęcią.- Powiedział, a wręcz warknął Hamish idąc prawdopodobnie do wyjścia z mojego domu. Kiedy na niego popatrzyłam ze wściekłością ten przeniósł wściekłe spojrzenie na moją osobę.- Jeszcze się przekonasz Alicjo, że nie można ze mną zadzierać.- Warknął po czym wyszedł z mojego i mojej matki domu. Moja matka zamknęła drzwi z trzaskiem po czym podbiegła ona do mnie.

-Wszystko w porządku kochanie?- Zapytała się zmartwiona pomagając mi powoli wstać z ziemi. Otrzepałam moją ciemnozieloną sukienkę.

-Jest w porządku mamo.- Gdy tylko wypowiedziałam te słowa zabolał mnie policzek który przyjął cios od dłoni Hamisha. Podeszłam do lustra i zauważyłam, że policzek nabiera lekko fioletowego odcieniu. Westchnęłam głośno. Przemyłam zimną wodą twarz co złagodziło ból. Mama postanowiła, że dokończy za mnie sprzątanie i powiedziała bym odpoczęła. Przyjęłam jej propozycję. Poszłam do swojego pokoju w którym przebrałam się w jasnobłękitną suknie łydek oraz z rękawami do łokci. Plecy miałam zasłonięte tak samo jak duża część dekoltu. Schowałam do torby rysunki oraz książkę. Następnie opuściłam dom wcześniej informując o tym mamę.

Serce Krainy CzarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz