Rozdział 2. List.

25 5 0
                                    

Od powrotu do Londynu minęło kilka dni. Moja rodzicielka była smutna na wieść o śmierci mojej siostry. Martwię się o nią. W dodatku dochodzi do tego, że zaczyna ona chorować. To szczególnie mnie martwi. Właśnie szykowałam śniadanie kiedy moja mama jeszcze spała spokojnie w swoim pokoju. Usłyszałam nagle pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam je. Był to młody chłopiec który podał mi gazetę. Wzięłam ją i podziękowałam mu dając mu kilka monet. Chłopiec z wielkim uśmiechem skiną głową z podziękowaniem i pobiegł dalej. Po zamknięciu drzwi otworzyłam gazetę. Zaczęłam ją czytać. W pewnej chwili natrafiłam na pewien artykuł. Pisało, że zmarł... Z-Znany kapelusznik. Nie doczytałam do końca bo zabolało mnie serce. Momentalnie złapałam się za miejsce serca opierając się o półkę i strącając z niej wazon jednocześnie upuszczając gazetę. Uderzenie wazonu o podłogę spowodowało duży hałas. W umyśle miałam scenę gdzie Tarrant leży bezwładnie w trumnie wyglądając jakby po prostu spał tak głęboko, że nigdy się nie wybudzi. W oczach zebrały mi się łzy.

-Alicjo!- Usłyszałam przerażony krzyk mamy. Momentalnie wyrwałam się tych myśli. Rodzicielka szybko się znalazła przy mnie. Pomogła mi dojść do stołu i posadziła mnie na jednym z krzeseł. Starałam się uspokoić. Serce strasznie mnie bolało. Nie wiedziałam o co może chodzić. W pewnej chwili mama podała mi herbatę. Jej zapach... Była to ta sama herbata którą piłam podczas mojego powrotu do Krainy Czarów po to by zgładzić Żaberzwłoka. Zaczęłam się uspokajać. Zaczęłam małymi łykami pić herbatę. Po wypiciu połowy herbaty uspokoiłam się na tyle, że serce przestało mnie boleć.- Wszystko w porządku Alicjo?- Zapytała się zmartwionym głosem moja mama.

-Tak mamo. Jest dobrze.- Powiedziałam patrząc na rodzicielkę i łapiąc ją za dłoń. Po chwili zaczęłyśmy jeść śniadanie spokojnie. W czasie posiłku omawiałyśmy pomysł na obiad. Więc po śniadaniu wyszłam z domu aby zrobić duże zakupy. Cały czas myślałam nad tym co wydarzyło się w domu. Kupiłam wszystko czego potrzebowałam. W czasie powrotu przypominałam sobie chwilę gdy byłam z przyjaciółmi w Krainie Czarów. Kiedy dotarłam do domu od razu zaczęłam wypakowywać zakupy. Zauważyłam leżącą na stole kopertę. Wzięłam ją. Od razu zauważyłam, że koperta jest otwarta. Wyjęłam z niej kartkę i rozłożyłam ją.

Witam panie Kingsleigh.

Nie dawno dowiedziałem się o powrocie pań do Londynu. Muszę przyznać, że firma należąca do pani Kingsleigh i do pani córki Alicji niszczy moje interesy. Więc chyba nie mam wyboru by uniemożliwić paniom dalszych ekspedycji. Jednak jeśli mają panie zamiar dalej kontynuować swoje przedsiębiorczość to muszę uprzedzić, że może się to źle skoczyć. Dla pań i dla pań interesów. Cóż może zmienię decyzję jeżeli Alicja zostanie moją osobistą asystentką. Decyzja należy do pań, a i na odpowiedź czekam do końca tygodnia.

Podpisano Lord Hamish Ascot

To co pisało w liście od Hamisha wściekło mnie. Wzięłam czysty kawałek papieru i zaczęłam pisać. Mama dobrze wiedziała, że nie mam zamiaru być jego asystentką. Nigdy w życiu. Już wolałabym mieć odciętą głowę. Kiedy skończyłam zauważyłam mamę.

-Czytałaś?- Zapytała się zmartwiona, a ja do niej podeszłam trzymając kartkę z moją odpowiedzią.

-A jak myślisz?- Spytałam się krzyżując ręce na klatce piersiowej.

-Domyśliłam się. Hamish zaczyna nam grozić. Dobrze o tym wiesz Alicjo. On zrobi wszystko jeśli będzie miał taki kaprys.- Powiedziała moja mama. Dobrze ją rozumiałam. Miała obawy, że Hamish zrobi coś przez co będziemy musiały znaleźć inną czynność by zarobić na życie. Miałam podobne obawy przed walką z Żaberwłokiem oraz wtedy gdy starałam się ratować Tarranta. Musiałam znaleźć rozwiązanie konfliktu z Hamishem. Innego wyjścia nie było.

Serce Krainy CzarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz