Nie wiem czemu tak mnie wszystko bolało. Wczorajszego dnia wszystko było przecież w porządku. Leżałam właśnie w swojej komnacie w pałacu Mirany. Leżałam tak z zamkniętymi oczami licząc na to, że zasnę. Jednak gdy zasypiałam widziałam las w którym byłam gdy tu trafiłam. Widziałam również lustro te same przez które wróciłam do Krainy Czarów w czasie mojej ostatniej wizyty w krainie. Przekręciłam się na drugi bok. Fatalnie się czułam. W dodatku w nocy śniła mi się mama. Od chwili kiedy się obudziłam czułam jak moje serce jest kłute. Jakby ktoś je kłuł szpilkami lub wbijał noże. Uchyliłam powieki słysząc ciche pukanie do drzwi. Już po chwili uchyliły się. Zauważyłam znajomą mi rudą czuprynę.
-Alicja śpisz?- Usłyszałam ciche pytanie Tarranta. Uniosłam się lekko na ręce.
-Nie. Nie śpię. Chodź muszę przyznać, że jestem zmęczona.- Powiedziałam po czym zakrywając swoje usta. Cicho ziewnęłam. Mój przyjaciel podszedł do mnie po czym usiadł przy mnie.
-Faktycznie dość blado wyglądasz Alicjo. Powinnaś dziś wypocząć. Pewnie zmęczenie się po zabawie się ukazuje. Odpocznij sobie, a ja przyniosę tobie śniadanie.- Powiedział dając zaniepokojony rękę na moje czoło, a drugą na swoją.- Nawet gorączki nie masz.- Powiedział zmartwiony głaszcząc mnie po chwili po policzku.
-Dobrze Tarrant.- Powiedziałam czując jak ten po chwili mnie przytula. Odwzajemniłam to. Sprawiło to, że poczułam się odrobinę lepiej. Po wyjściu Kapelusznika położyłam się i zamknęłam oczy. Niemal od razu zasnęłam.
(Perspektywa Zelżbiety)
Jadłam z siostrą i jej przyjaciółmi w kuchni śniadanie. Każdy z nas widzi jak ten szalony wariat patrzy się na Alicję. Poza tym z nami był jego ojciec. Na pewno powie coś z tym związanym. Myślałam, że wejdzie on ze swoją Alicję lecz wszedł on sam. Na twarzy miał niepokój.
-Tarrancie gdzie jest Alicja?- Zapytała się moja siostra spoglądając na rudowłosego mężczyznę. Ten podszedł do szafki i wyjął z niej tacę.
-Alicja... Nie przyjdzie na śniadanie. Źle się ona czuje. Jest blada ale nie ma gorączki. Możliwe, że to zmęczenie ale... Nie wydaje mi się.- Powiedział Kapelusznik nakładając na tacę jedzenie. W jego głosie był słyszalny niepokój.
-Wiesz synu gdy twoja matka była w ciąży przed twoimi narodzinami też się tak czułą.- Powiedział ojciec tego wariata na co syn na niego spojrzał, a Marcowy Zając mało co się nie zakrztusił herbatą którą pił łapczywie.
-O czym ty mówisz ojcze? Ja i Alicja nie jesteśmy razem. Jesteśmy jedynie przyjaciółmi.- Powiedział Tarrant patrząc poważnym wzrokiem. Wziął tacę po czym wyszedł. Spojrzałam na siostrę. Znałam ten wzrok. Patrzyła w ten sam sposób jak w przypadku Księgi Krainy Czarów.
-Biblioteka?- Zapytałam się dla pewności siostry, a ta popatrzyła na mnie.
-Biblioteka Zelżuniu.- Powiedziała, a ja wraz z siostrą wstałyśmy.- Wybaczcie nam moi drodzy. Musimy coś sprawdzić w bibliotece. Jednak prosiłabym byście mieli oko na Alicję. Jej stan jest dość zagadkowy. Nikt z nas zapewne by nie chciał by coś się jej stało.- Powiedziała Mirana na co każdy skinął głową. Wiedziałam, że dla nich ta dziewczyna jest ważna. Uratowała ich jak i mnie więc to naturalne, że chcą się odwdzięczyć za to, że ta pomagała kiedy w niebezpieczeństwie było królestwo, oni i ten wariat.
CZYTASZ
Serce Krainy Czarów
FanfictionAlicja po minionym czasie od ostatniej przygody w Krainie Czarów spędza spokojnie czas z matką. Jednak negatywne emocje skrywa ona w środku nie chcąc nikogo martwić. Młoda kobieta myślami jest przy swych przyjaciołach jak i spędzonym czasie w Kraini...