- Załatwiliście to, co mieliście załatwić?- Zapytałam wchodząc do salonu, zdejmując jednocześnie kurtkę i podając ją, jej właścicielowi, który szedł za mną.
- Tak, przekonaliśmy go.- Odparł, z dumą w głosie Stiles.- Powiedział, że do ciebie zadzwoni.- Dodał wskazując moją komórkę, leżącą na stoliczku kawowym.
- Nie liczyłabym na to, że to będzie jakoś prędko.- Odpowiedziałam, jednak urządzenie, jakby chcąc mi zaprzeczyć, rozdzwoniło się.- Nie ciesz się jeszcze.- Rzuciłam widząc uśmiech na twarzy szatyna.- Nieznany.- Dodałam, sama uświadamiając sobie, że przecież i tak nie miałabym jego numeru, o co też zagaiła Rebekah, ale uciszyłam ją gestem dłoni i odebrałam połączenie, przełączając jednocześnie na głośnomówiący.- Halo?- Zapytałam, jednocześnie mając nadzieję, że to ja miałam rację.
- Hej, Cami. Powiedz mi, co u ciebie.- Usłyszałam po drugiej stronie.
- Matt, hej.- Powiedziałam głosem sugerującym ekscytację.- W porządku. A jak u ciebie?- Po mojej minie, chyba było zbyt widoczne, że sama tak na prawdę nie wiedziałam, co mówię, co wytknąć próbował mi Isaac, ale Derek skutecznie go uciszył.
- Dobrze, dobrze.- Zmieszał się na chwilę.- Słuchaj, mam do ciebie pytanko. Może masz ochotę na kino, jutro wieczorem?- Odezwał się w końcu.- I może później pójdziemy coś zjeść.- Dodał z czymś jakby nadzieją w głosie.
- Tak, czemu nie. Tylko, grają coś ciekawego teraz?- Zapytałam, żeby nie ułatwiać mu zbytnio zadania. Dodatkowo, gdy ostatnim razem proponował mi wyjście, dość jasno dałam mu do zrozumienia, że nie jest to dobry pomysł.
- Ten nowy horror o wampirach, na przykład.- Rzucił, luźnym tonem, po czym szybko dodał:
- Nie bój się, w razie czego cię obronię.- Powiedział to zdecydowanie zbyt nonszalancko, a ja nie wiedziałam, czy mam zacząć się śmiać, czy jednak bardziej jestem zdenerwowana. Hale, jakby to zauważając, położył mi w uspokajającym geście dłoń na ramieniu.- Jasne. To jesteśmy umówieni.- Powiedziałam, starając się, by w moim głosie było słyszalne podekscytowanie. Już miałam się żegnać, jednak przypomniała mi się jedna kwestia.- Ale mam jeden warunek.- Zaczęłam.- Jedziemy moim samochodem. I to ja prowadzę.- Zastrzegłam sobie. Na co chłopak, niechętnie, przystał, po czym, uprzednio się żegnając, rozłączył się. Chwilę późnej dostałam jeszcze od niego SMS z jego adresem.
***
Siedziałam w samochodzie, czekając na chłopaka, z którym się umówiłam, pod podanym przez niego adresem. Okazało się, że mieszka całkiem nie daleko mnie, dlatego, droga nie zajęłam mi zbyt wiele czasu. Rozglądałam się, z nudów, by tylko nie zacząć roztrząsać tego co może stać się na randce. Prawdę mówiąc, samo spotkanie, jak i mój, przyszły jeszcze, towarzysz, napawali mnie obawami, których źródła nie mogłam znaleźć.
Z zamyślenia wyrwało mnie czarne Camaro, parkujące na poboczu, na przeciw. Zatrzymało się w takiej odległości, że gdyby nie lepszy wzrok, nie byłabym w stanie, dostrzec kierowcy. Chwilę później właściciel pojazdu zadzwonił do mnie.- Jeszcze nie przyszedł?- Usłyszałam zamiast powitania.
- Nie, jeszcze nie. Co ty tu robisz?- Odparłam. W odpowiedzi usłyszałam ciche prychnięcie, kiedy jednak miałam się odezwać, dotarły do mnie słowa rozmówcy.
- Nie myślałaś chyba, że puszczę cię samą. Wciąż nie podoba mi się ten pomysł.- Stwierdził, a ja wiedziałam, że gdyby nie to, że w jednej ręce trzyma telefon, założyłby ramiona na piersi.
- Nie myślisz chyba, że boję się horroru o wampirach.- Sparafrazowałam jego słowa.- I tak nie pokarzą czegoś, co by mnie zaskoczyło. Prędzej mnie obrażą, czy coś w tym stylu.- Dodałam, siląc się na uśmiech i wesoły ton.
CZYTASZ
Pomimo przeszkód II: Nowi wrogowie
FanfictionDo Beacon Hills przyjeżdża pewna rodzina. Okazuje się, że Camilla zna jej członków bardzio dobrze, ale wilkołacza części społeczeństwa, nie jest co do nich przekonana. okazuje się jednak, że wraz z odejściem starych kłopotów przychodzą kolejne. W m...