Rozdział 16

748 39 1
                                    

- Jakim cudem znalazłam się w kozie?- Zapytałam sama siebie, wchodząc do biblioteki, w której czekał już na nas Harris.

- Bo jesteś tak kochana i zawsze nam pomagasz.- Stwierdził Stiles, pojawiając się nagle obok mnie. Nawiązał do bójki Jacksona i Scotta, w którą mimowolnie zostaliśmy wplątani, za co wylądowaliśmy w bibliotece.

Normalnie może i bym się cieszyła. Siedzenie w otoczeniu książek, czytając inną, było zdecydowanie jednym z lepszych, jak dla mnie, sposobów na spędzanie wolnego czasu, zaraz po regularnych treningach, które praktykowałam od małego. Nie podchodziłam do tego jednak optymistycznie, kiedy ktoś mnie do tego zmuszał, a ja miałam siedzieć, nie wiadomo jak długo i nudzić się, nie wiadomo jak bardzo.

- Mhm, a potem za to obrywam. Jak nie czyjeś zęby, to szkoła.- Mruknęłam.- Powinnam teraz iść do domu.- Dodałam cicho, jednak chłopak usłyszał, moje słowa.

- Znowu zaczęliście razem trenować? Dobrze, bo zaczynaliśmy się o ciebie martwić. Myślę, że jak do niego napiszesz, że zejdzie ci dłużej, to zrozumie i po ciebie przyjedzie.

- Co? O kim ty mówisz?- Zapytałam nieco zdziwiona.

- O Dereku. Ostatnio jesteś jakoś szczęśliwsza. Myślałem, że razem trenujecie. Przed tą całą kłótnią też tak przecież było.
Nie odpowiedziałam chłopakowi. Ale zaczęłam analizować jego słowa i  to jak, i dlaczego to zauważył.

Czy faktycznie byłam szczęśliwsza? Jeśli tak, dlaczego tego nie zauważyłam? Śmiało mogę stwierdzić, że byłam spokojniejsza, pod tym względem, że nie wydzierałam się na chłopaków, za każdym razem, gdy coś przeskrobali. Zamiast tego Derek podczas naszych ćwiczeń dostawał bardziej w kość. Potem siadaliśmy i rozmawialiśmy. Długo i o wszystkim.
Ale czy to było powodem, by nazwać mnie szczęśliwszą? A jeśli tak, co to mogło znaczyć?

Chcieliśmy wraz z chłopakami usiąść przy jednym stoliku, nauczyciel jednak na to nie pozwolił i kazał mi przysiąść się do Allison, Jacksona i Matta.

- Nie możemy odbywać razem kary.- Stwierdził Whittemore.- Mają zakaz zbliżania się do mnie.

- Wszyscy?- Zapytał nauczyciel, na co nastolatek wskazał moich przyjaciół, a ten przesadził ich do innego stolika, jeszcze dalej niż byli chwilę temu. 

Jak bardzo chciałabym być na ich miejscu. Po wczorajszych wydarzeniach, z Mattem w roli głównej nie bardzo miałam ochotę przebywać tak blisko niego. Sama jego obecność napawała mnie dziwnym, dawno niespotykanym u mnie uczuciem. Jakby lękiem, lub niepokojem. Nie wiedziałam skąd to się brało, a to niepokoiło mnie jeszcze bardziej.
Mogłam sobie tłumaczyć, że nie znam tego chłopaka, ale za każdym razem, gdy ta myśl się pojawiała, moja podświadomość stwierdzała "z Derekiem tak nie miałaś". 

Z braku lepszego zajęcia, postanowiłam zająć się rozmową z siedzącą na przeciw mnie dziewczyną, przy czym słuchałam też uważnie o czym dyskutują Scott i Stiles. 
Allison zdążyła się już kilkukrotnie przekonać jak dobry mogę mieć słuch, więc od słowa, do słowa, po kryjomu, ustaliłyśmy, że będę jej przekazywać co ciekawsze fragmenty konwersacji. Wiedziałyśmy też, że wilkołak również usłyszy, to co mówimy do niego. Wystarczy dyskretnie zawiadomić siedzącego z nim chłopaka. Niestety, potrafiąc wyczytać niektóre fragmenty poszczególnych myśli, czy udostępnionych wspomnień, nie umiałam sama przekazywać ową drogą informacji. Musieliśmy więc polegać na nieco zmodyfikowanej, tradycyjnej komunikacji. To jednak mogłoby być ryzykowne. Karę z nami odbywała również Erica. Ona, mimo, że mniej doświadczona od McCalla, miała takie same zdolności jak on, i ponad to ułatwione zadanie. Jej alfą był Derek, a ten zadbał o szkolenie swojego stada.

Pomimo przeszkód II: Nowi wrogowieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz