Użalanie się nad sobą, przerwało mi pukanie do drzwi mojego pokoju, w którym się zamknęłam.
- Nie mam ochoty z nikim rozmawiać!- Od krzyknęłam nie zwracając tym razem uwagi na to jak to zabrzmiało.
- Ze mną też nie?- Usłyszałam, przyjazny dla ucha głos, pewnego alfy. Dopiero wtedy podniosłam wzrok, spoglądając tym samym na bruneta.
- Co tu robisz?- Zapytałam płaczliwie, ocierając policzki, równocześnie odwracając głowę, jednak nie udało mi się ukryć łez.
- Przyszedłem sprawdzić, czy wszystko w porządku.- Stwierdził, podchodząc do mnie powoli, jak do przestraszonego zwierzątka, którego nie chce się spłoszyć.- Chodź tu do mnie.- Dodał, obejmując mnie delikatnie.- Opowiadaj, co on ci zrobił.- Zakomenderował.
- W zasadzie to nic. Pokazał mi tylko, jak ślepa jestem.- Odparłam, dopuszczając równocześnie do siebie myśli, z którą z cały ten czas starałam się walczyć.- Pokazał jak ślepa, nieostrożna i głupia jestem.- Dodałam, przytulając się do niego mocniej.
- Poczekaj, bo chyba nie do końca rozumiem.- Zamyślił się na moment.- I nie mów tak. Nie jesteś głupia.- Dodał szybko, jakby dopiero dotarł do niego sens słów, które wypowiedziałam.
- Derek, on mnie śledził.- Wyznałam, wyswobadzając się z jego uścisku i wstając z ziemi, co on, zrobił zaraz za mną.- Nie wiem jak długo, ale znalazłam w jego aparacie swoje zdjęcia. Zdjęcia zrobione w szkole, jeszcze jakoś przeżyję. Ale on robił mi zdjęcia w domu, a ja nawet nie wiedziałam kiedy i jak!
- Nie martw się, nietoperku.- Stwierdził chcąc prawdopodobnie poprawić mi humor, równocześnie przytulając mnie i nie zważając, na to, że się wyrywałam.- Załatwię to, jeśli chcesz.- Zadeklarował, na co tylko po kręciłam głową.
- Mamy kanimę na głowie. A z fotografkiem sobie poradzę.- Odpowiedziałam w końcu, po chwili ciszy, w czasie której po prostu staliśmy i się tuliliśmy.
Chodź w sumie to bardziej Derek tulił mnie.***
- Nie mam pojęcia, jakim cudem, dałam wam się na to namówić.- Rzuciłam próbując usilnie otworzyć zamek.
- Dobra, dobra, pośpiesz się.- Usłyszałam zniecierpliwiony głos blondynki za mną.- Kiedyś szło ci to dużo szybciej.
- Kiedyś po prostu wyważyłabym drzwi. No i zamki były inne.- Odpowiedziałam.
Byliśmy właśnie pod domem Matta, do którego zamek usilnie starałam się otworzyć, klęcząc przy drzwiach.
Była to część planu "b" Stilinskiego. Chciał przeszukać dom chłopaka, by dowiedzieć się kim jest.- Gotowe.- Rzuciłam zwycięsko, słysząc charakterystyczny szczęk zamka.- Możecie wchodzić.
- Chyba "możemy".- Poprawił mnie pomysłodawca wycieczki.- Idziesz z nami.- Zaznaczył.
- Nie mogę. Musiałabym zostać zaproszona. Inaczej nie przejdę przez próg.- Stwierdziłam wzruszając ramionami.- Będziemy pilnować. Damy wam znać, kiedy będzie wracał.
- Poczekaj.- Zatrzymał mnie McCall.- Nie miałaś problemu, żeby wejść do domu Isaaca.
- Resztę sobie dośpiewaj.- wzruszyłam ramionami
- Jakim cudem zostałaś zaproszona do jego domu?
- To było dawno i nie prawda. I przypominam, śpieszy nam się trochę. Więc z łaski swojej, pośpiesznie się. I niczego nie zniszczcie.- Nastolatkowie, pokiwali zgodnie głowami po czym weszli do wnętrza budynku. Za nimi poszedł zielonooki alfa, z którym na wzajem kazaliśmy sobie uważać, i jego beta. Rzeczony blondyn, o którego domu chwilę temu była mowa, i który wyraźnie zaznaczył, że też chce poznać tę historię.
Zostaliśmy sami, z rodzeństwem Mikaelson i podzieliliśmy się, by łatwiej było pilnować terenu. Początkowo, każde z nas miało udać się w swoją stronę, ale finalnie wylondowałam w parze z Elijah, a Rebekah poszła sama.
- Nie miałem okazji zapytać cię, jak się czujesz.- Zaczął ostrożnie, kiedy szliśmy razem, co bardziej niż pilnowanie terenu, przypominało przyjacielski spacer.
- A jak mam się czuć?- Zapytałam ironicznie.- Przez cały czas, myślałam, że wszystko mam pod kontrolą, a tu nagle wychodzi na to, że ktoś mnie obserwował. A na domiar złego, ja nic o tym nie wiedziałam. Kiedy ostatnio Kol mnie śledził, przynajmniej o tym wiedziałam.
- O to tu chodzi?- Dopytywał zdumiony.- Że nie wiedziałaś?
- Mhm.- Przytaknęłam.- Bardziej niż na niego wściekła jestem na siebie.
- Bo nie zauważyłaś?
- Bo nie zauważyłam.
To miał być chwilowy koniec naszej rozmowy.
Chwilowy, ponieważ po przejściu kilku, może kilkunastu metrów, Elijah znów zabrał głos.- Co jest między tobą, a tym wilkołakiem?- Zapytał nagle.
- Przyjaźnimy się.- Odparłam bez zastanowienia.
- Miałem na myśli tego starszego. Widać, że dba o ciebie.- Stwierdził, rozglądając się, na co ja stanęłam jak wryta.- Nie zauważyłaś?- Zaśmiał się, widząc moją reakcję.- To przecież zawsze ty nas informowałaś o takich rzeczach.- Uświadomił mi.
- Elijah...- Zaczęłam, ale przerwał mi znajomy samochód, nadjeżdżający z przeciwka.- Dokończymy tę rozmowę później, chodź.- Rzuciłam, po czym ruszyłam biegiem w kierunku domu, od którego, na szczęście, oddaliliśmy się znacząco.
Zaraz zwołałam towarzystwo, będące w środku, po czym wsiedliśmy do samochodów i, w samą porę, odjechaliśmy.Moje auto jechało na samym końcu, dzięki czemu, zaraz po tym, jak odjechaliśmy kawałek, zobaczyłam we wstecznym lusterku Matta, wyjeżdżającego zza zakrętu.
- Znaleźliście coś?- Zapytałam, zaraz po tym, jak Derek odebrał połączenie ode mnie.
- Nie.- Odpowiedział.- Albo idziemy całkiem złym tropem, albo jest lepszy, niż się wydaje.
- Czyli co, wracamy do mnie i myślimy co dalej?- Zapytałam, jednocześnie przyśpieszając.
- Nie. Jedź, odpocznij. Zasłużyłaś.- Stwierdził, po czym zakończył połączenie. Obserwowałam chwilę to jak jechał, ale finalnie obrałam kurs na mój dom, w którym byliśmy chwilę później.
CZYTASZ
Pomimo przeszkód II: Nowi wrogowie
FanfictionDo Beacon Hills przyjeżdża pewna rodzina. Okazuje się, że Camilla zna jej członków bardzio dobrze, ale wilkołacza części społeczeństwa, nie jest co do nich przekonana. okazuje się jednak, że wraz z odejściem starych kłopotów przychodzą kolejne. W m...