Camilla
Ludzie wierzą w bogów i życie pozagrobowe od lat. Nikt jednak tak na prawdę nie zna tego przyczyny. Może chodziło o to, by wyjaśnić sobie to wszystko co otaczało nasz gatunek, otacza i otaczać będzie. Może nie chcieliśmy czuś się tak samotni, dlatego wykreowaliśmy sobie kogoś, kto pozornie może nad nami czuwać. Kogoś komu możemy wyżalić się, czy na niego przeklinać, kiedy w życiu coś idzie nie po naszej myśli lub dziękować i wychwalać, kiedy układa się tak jak powinno.
Może chcieliśmy, żeby nasze życie miało jakiś głębszy sens, żebyśmy mogli wmawiać sobie, że jesteśmy tu po coś i z jakiegoś powodu też umieramy. I w końcu, może chcieliśmy mieć to poczucie, że śmierć nie jest ostatnim co nas w życiu spotka.
Za czasów śmiertelnego życia, nie zastanawiałam się nigdy jak umrę, nawet pomimo tego, że wielu ludzi których zanałam odchodziło w bardzo młodym wieku. Najczęściej, powodem tego, były wszelakie choroby, na które zapadali, czy bitwy bądź bijatyki, w których brali udział.
Po pszemianie w wampira, strach o własne życie odszedł w niepamięć. Było to spowodowane świadomością tego, że stosunkowo niewiele rzeczy mogło mnie zabić. Pierwszy raz, prawdziwie przerażona wizją śmierci, byłam więc, mając ponad 1000 lat na karku i, prawdopodobnie, tylko dlatego, że moje odejście, mogłoby być powodem osamotnienia pewnej dziewczynki, którą zdecydowałam się wcześniej zaopiekować.
Teraz, gdy resztką świadomości, dryfowałam po błogiej nicości, która biorąc pod uwagę stan, w jaki wprowadziły mnie tortury Jacksona, była niejako wybawieniem. Mimo to obawiałam się, że teraz kiedy jestem całkiem bezbronna, solidny kawał drewna wyląduje w mojej klatce piersiowej, czym dobije mnie, tym razem, być może, skutecznie.
Nie wiedziałam nawet co dzieje się wokół mnie, co dzieje się z moimi przyjaciółmi, czy jak źle wygląga sytuacja, a przez jedynie szczątkową świadomość, nie mogłam nawet nazwać towarzyszących mi wtedy emocji.Z tego stanu wyrwał mnie rwący ból w czaszce. Podniosłam się gałtownie, czego szybko pożałowałam. Skutkiem nagłego, ruchu były nieprzyjemne zawroty głowy, które jeszcze bardziej spotengowały efekt po postrzale.
Rozejrzałam się ostrożnie. Znajdowałam się w moim domu, dokładniej w mojej sypialni. Siedziałam na łóżku, wokół którego dostrzegłam kilka znajomych postaci, na których twarzach widniały grobowe miny. Najbliżej stali Scott ze Stilesem, dalej pod oknem widziałam Dereka, a obok niego, nawet jego stado.- Obudziła się!- Zakomunikował Stilinski, kiedy jako pierwszy zauważył, że się podniosłam. Zaraz też rzucił mi się na szyję.
- Chcesz mnie udusić?- Zażartowałam, kiedy zaczynało brakować mi już powietrza, a uścisk wciąż nie słabł. Ten, jak oparzony odsunął się ode mnie.- Hej, spokojnie. Nic mi nie jest.- Stwierdziłam, chichocząc lekko. Nawet ten delikatny ruch, spowodował ponowną falę bólu w miejscu, w które uderzyła kula. Uniosłam więc dłoń do czoła, gdzie wyczułam pod palcami głęboką ranę. Wstałam powoli i podtrzymując się ramy łóżka, podeszłam do lustra.
- Mama mówi, że powinnaś teraz leżeć.- Usłyszałam za sobą głos McCalla.
- Powinnam teraz nie oddychać, nie móc mówić, nie mieć pulsu. Czyli innymi słowy, powinnam być martwa.- Odparłam przyglądając się swojemu odbiciu, które wyglądało okropnie.- Pozwolisz więc, że tym razem zignoruję zalecenia lekarza.- Dodałam, chcąc zabrać się za wyciąganie pocisków, które wciąż tkwiły w moim ciele.- Lepiej odwróćcie wzrok. muszę to wyciągnąć.- Stwierdziłam wskazując wymownie na czoło, po czym spowrotem odwróciłam się przodem do szklanej powierzchni. Starając się jak najmniej rozszerzyć ranę, usiłowałam usunąć pocisk tak, by sprawić sobie jak najmniej bólu. Mimo, że zaciskałam zęby jak mogłam, nie udało mi się stłumić kilku stęknięć, ale i tak byłam z siebie dumna, kiedy widziałam w palcach niewielką, metalową kulkę. Z ulgą obserwowałam jak rana zaczyna się goić.- Domyślam się, że musieliście powiedzieć o mnie rodzicom.- Powiedziałam, siadając na niewielkiej kanapie, jaką miałam w pokoju.
CZYTASZ
Pomimo przeszkód II: Nowi wrogowie
FanfictionDo Beacon Hills przyjeżdża pewna rodzina. Okazuje się, że Camilla zna jej członków bardzio dobrze, ale wilkołacza części społeczeństwa, nie jest co do nich przekonana. okazuje się jednak, że wraz z odejściem starych kłopotów przychodzą kolejne. W m...