Przez kilka następnych dni nie pojawiłam się nigdzie w miejscu publicznym. Wilkołaczy jad, z ugryzienia omegi zwalił mnie z nóg, a najgorsze były przewidzenia, jakie wywoływał. Byłam na prawdę bliska rozniesienia czegokolwiek w moim pokoju i wbicia sobie w serce, jakiś konkretny kawałek drewna. Powstrzymywał mnie przed tym brat, który swoją drogą, przyjechał tylko na chwilę sprawdzić jak się miewam.
Od jakiegoś czasu w Beacon Hils byłam sama. Rodzice wraz z moim starszym bratem wybrali się do Włoch, do miejsca z którego pochodzimy.
Ojciec stwierdził, że zbyt długo są już w jednym miejscu.
Cóż spędziliśmy w tym mieście kilka ładnych lat, reszta mojej rodziny odrobinę więcej niż ja, i przyszła pora na zmianę.
Dla kogoś, kto przeprowadza się regularnie, co kilka, kilkanaście lat, jest to naturalne.Mnie tym razem zbyt ciężko było się rozstać z aktualnym miejscem zamieszkania, ale obiecałam, że postaram się ich odwiedzać jak najczęściej.
Całej tej sytuacji były plusy. Między innymi to, że nie musiałam się przejmować rodzicami. Może i miałam 1600 lat, ale od pewnego czasu, coraz bardziej zaczynali traktować mnie jak dziecko, teraz miałam od tego spokój. W dodatku nie musiałam się martwić o zagrożenie moich przyjaciół, przynajmniej ze strony mojej rodziny.
Nie mniej cieszyłam się, że brat był obok, bo gdyby nie on, to te dwa dni, przeleżałabym w kałuży własnej krwi, z belką wbitą w pierś.Choroba, chorobą, ale przy moim trybie życia, nie ma czasu na odpoczynek, wiec gdy tylko wróciłam do siebie znów zawitałam w szkole.
Czy tylko ja miałam tak, że chorując marzyłam, by znaleźć się w szkole, a kiedy do niej wróciłam, po pierwszej lekcji miałam dość?
- Nie mów mi proszę, że to była Erika.- Rzuciłam do Scotta, którego rzeczona nastolatka, teraz wyglądająca zupełnie inaczej, w stosunku do tego kiedy ostatnio ją widziała, przed chwilą przypierała do ściany na korytarzu.
- Chciałbym.
- Derekowi brakuje jeszcze jednego. Kogo?- Zapytałam, bo wiedziałam, że to właśnie o to chciał spytać dziewczynę.
- Nie wiem.
- Aha. A wiesz cokolwiek?
- Chyba wkurzyłem Allison.- Stwierdził chłopak, kierując się w stronę stołówki.
Kiedy weszliśmy do pomieszczenia, uderzyło mnie mnóstwo kuchennych zapachów, poza tym, przynajmniej pozornie wszystko wyglądało jak zwykle. Usiedliśmy przy jednym stoliku. Przy następnym, za Scottem, tyłem do niego, usiadła Allison. Szatyn miał rację. Dziewczyna była zdenerwowana.
Wychodząc minęła się ze Stilinskim, który chyba jako jedyny z naszej trójki, zauważył brak jednego z uczniów, na stołówce. To, niebezpiecznie skojarzyło się nam z pewnym wilkołakiem, który kompletował stado.***
Razem ze Scottem trafiliśmy na lodowisko w poszukiwaniu Boyda. Jak się okazało, znaleźliśmy go tam.
- Derek ci wszystko powiedział?- Zapytałam od razu. Czułam zapach nastolatka, który mieszał się z wilczym, ale na pewno nie tym Scotta. Spóźniliśmy się.
Boyd w odpowiedzi tylko kiwnął głową.- Nie mówi tylko o zdolnościach.- Stwierdził McCall.
- Powiedział mi o łowcach.
- I chcesz to przyjąć na siebie?
- Gdybym ja wiedziała, że ktoś ma mnie ścigać nie zgodziłabym się. Inna sprawa, że ja nie miałam wyboru.
- Ja po prostu nie chcę siedzieć sam.- Odparł pewnie ciemnoskóry.
- Derek nie jest dobrym kompanem.- Nastolatek powiedział to nie w porę. jeszcze nie nauczył się odpowiednio rozróżniać różne zapachy, za to nasz alfa nauczył się maskować swój, wystarczająco, by zmylić inne bety.
- Oj Scott ranisz mnie.
- Nie było mnie dwa dni, a ty już zdążyłeś narozrabiać? Nie mogę zostawić was na chwilę samych?
- Najwyraźniej nie.- Rzuciła roześmiana Erika. Ewidentnie szukała zaczepki. Czyżby Derek miał na uwadze naszą ostatnią rozmowę? Niemożliwe.
Ale blondynka, nie kryjąc się zbytnio, usiłowała sprowokować mnie do ataku, a kiedy to jej nie wyszło, sama zaatakowała. Isaac zrobił to samo, z tym, że ten zaatakował drugiego betę.
- Widzisz. Boisz się.- Stwierdziła, kiedy nie odparłam, ani też nie przyjęłam żadnego z jej ataków. Stosowałam tę samą taktykę, co w przypadku blondyna w czasie pełni, a biorąc pod uwagę podłoże na jakim walczyłyśmy, było to dużo łatwiejsze.- Nie, po prostu to nie równa walka.- Odpowiedziałam, wykonując kolejny unik. Dziewczyna znów zaśmiała się szyderczo. Jej prowokacje coraz bardziej działały i byłam pewna, że jeżeli zaraz nie przestanie, to na prawdę dopnie swego i to ja postawię na atak.
- Zawsze możesz wrócić do domku, do mamusi.- Kontynuowała prowokację, wykonując zamach.
Tego było już zbyt wiele.- Mówiłam raczej o tobie.- Rzuciłam, łapiąc jej rękę, przekręcając dziewczynę tak, by stała tyłem do mnie.- Pozdrów ode mnie alfę.- Dodałam, nachyliwszy się lekko nie puszczając jej, po czym niekopnięciem, zmusiłam ją do tego by uklękła, następnie odepchnęłam ją tak, że podjechała aż pod same nogi Dereka.- Mówiłam, żebyś najpierw wyszkolił swoje wilczki.
Chwilę później, obok Eriki leżał Isaac.
Derek chciał zaatakować Scotta, ale nie pozwoliłam mu na to.
- Może zmierzysz się z kimś nieco silniejszym, to dopiero nastolatek, w dodatku beta.- Zaczęłam, mając nadzieję, że Hale mnie posłucha.- Nie patrz tak na mnie. Tobie jest potrzebne stado, rozumiem. On z jakiegoś powodu czuje się odpowiedzialny, za całe miasto, to też, poniekąd, rozumiem. Ale przynajmniej ze sobą nie walczcie.- Nie zdążyłam jeszcze dobrze zamknąć ust, kiedy Scott zaatakował Dereka.
Nie zdążyłam zrobić nawet kroku, a już miał wielką ranę na brzuchu, ranę zadaną przez alfę.Dwie leżące na lodzie bety, ledwo, zdążyły się już pozbierać i razem ze swoim alfą kierowali się do wyjścia.
- Nie chcesz być, jak oni.- Poszkodowany zatrzymał Boyda, gdy ten chciał do nich dołączyć.
- Masz rację. Chcę być jak ty.- Stwierdził, ukazując swoje ugryzienie, po czym ruszył za resztą stada.
CZYTASZ
Pomimo przeszkód II: Nowi wrogowie
FanfictionDo Beacon Hills przyjeżdża pewna rodzina. Okazuje się, że Camilla zna jej członków bardzio dobrze, ale wilkołacza części społeczeństwa, nie jest co do nich przekonana. okazuje się jednak, że wraz z odejściem starych kłopotów przychodzą kolejne. W m...