Po chwili, kiedy w końcu przypomniałam sobie o obecności Scotta, a raczej kiedy to on o sobie przypomniał, wysłałam go na poszukiwania Stilesa, żeby miał jak wrócić do domu. Dzisiejszy dzień był dla niego wystarczająco trudny.
Sama zostałam jeszcze chwilę. Wykopałam głęboki dół i pochowałam wilkołaka, niejako zgodnie ze zwyczajami, które tłumaczyła mi kiedyś znajoma wilkołaczyca.Kończąc obrządek dostałam SMS'a od Jacksona, proszącego o pomoc. Szczerze mówiąc nawet nie do końca wiem, skąd on miał mój numer, ale nie było to najważniejsze wtedy.
Niedużo potrzebowałam czasu, by znaleźć się pod jego domem, a jeszcze mniej by dowiedzieć się, że jest sam i gdzie się znajduje. Szybko dostałam się do pokoju chłopaka i uprzednio pukając weszłam do środka.
Nastolatek leżał na łóżku, niemal całą twarz pokrytą miał tą dziwną mazią, wypływającą z różnych części jego twarzy. Wokół walało się mnóstwo chusteczek, również ubrudzonych.
W sekundę znalazłam się przy moim samochodzie, z którego zabrałam kilka ziół, w kuchni znalazłam szklankę i butelkę wody. Wszystko posłużyło mi do przygotowania leku dla Whittemore'a, który miał zaprzestać wydobywaniu się czarnej wydzieliny oraz uspokoić chłopaka, a przy okazji ułatwić mu zaśnięcie.
Wróciwszy do pokoju Jacksona, pomogłam mu podnieść się do pozycji siedzącej i podałam szklankę.- Masz, wypij to. Pomoże ci, zaufaj mi.- Stwierdziłam, przykładając mu naczynie do ust, ten, bardzo niechętnie, zaczął pić przygotowane lekarstwo.
Pustą szklankę odstawiłam na szafkę nocną obok, po czym pomogłam nastolatkowi, położyć się wygodnie. Przez to co przeszedł był zmęczony, ale zarazem, widocznie bał się zasnąć.
- Spokojnie, nic ci nie będzie.- Nie wiem kogo bardziej chciałam przekonać, siebie, czy blondyna, ale dobrze wiedziałam i czułam, że on też się domyśla, co to wszystko może oznaczać.- To lekarstwo, powinno powstrzymać, wszelkie widoczne objawy odrzucenia ugryzienia, ale by działało prawidłowo, musisz się uspokoić. Posiedzę tu, aż nie zaśniesz. W razie czego będę w stanie zareagować. A teraz śpij.Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu na to. Odsunęłam się, zgasiłam światło i zaczęłam sprzątać rozrzucone wkoło chusteczki. Posprzątałam też to co nabałaganiłam w kuchni, pozostawiając ją w takim stanie, w jakim ją zastałam.
Dom chłopaka, zgodnie z obietnicą, opuściłam dopiero, gdy miałam pewność, że zasnął.***
- Cami! Musimy ci coś powiedzieć!- Była przerwa. Rozmawiałam ze znajomymi, a w naszą stronę biegli Scott i Stiles, wydzierając się z końca korytarza tak, że nawet umarłego by obudzili.
Przebiegając obok, złapali mnie za rękę i pociągnęli do jakiejś klasy.
- Isaac jest wilkołakiem.- Stwierdzili, kiedy zamknęli drzwi.- Wiem od rana. Miałam wam powiedzieć, ale nie mogłam was złapać.- Miny chłopaków były nie do opisania.- Gorzej, że ktoś zamordował jego ojca i wierzcie mi, nie zrobił tego człowiek. Ale Lahey, może być podejrzany, a jeżeli znajdą świadka, może się okazać, że go zamkną. Jest pełnia. Te kraty może i utrzymają człowieka, ale na pewno nie wilkołaka. A nie potrzebujemy dwóch nadprzyrodzonych stworzeń biegających po mieście.
- To co robimy?- Zapytał Stilinski.
- Ty zostajesz po lekcjach w szkole. My uwolnimy wilczka.- Stwierdziła.- A potem ty, zadbasz, żeby trzecie nadprzyrodzone, niepanujące nad sobą stworzenie, nie włóczyło się po mieście.- Dodałam, patrząc na McCalla.
~~~
... roku kochani 🍾🍾
CZYTASZ
Pomimo przeszkód II: Nowi wrogowie
FanfictionDo Beacon Hills przyjeżdża pewna rodzina. Okazuje się, że Camilla zna jej członków bardzio dobrze, ale wilkołacza części społeczeństwa, nie jest co do nich przekonana. okazuje się jednak, że wraz z odejściem starych kłopotów przychodzą kolejne. W m...