- Możesz mi powiedzieć, po co mam tu siedzieć?- Zapytałam, bo zaczynałam się lekko nudzić.
Derek poprosił mnie o pomoc w treningu jego bet, a jedyne co na razie robiłam, to siedziałam z boku i oglądałam, jak Isaac raz po raz go atakuje, a ten nic sobie z tego nie robiąc odpycha go.- Przynajmniej daj mi się rozruszać, a jemu odpocząć. Traci już siły, ledwo jest w stanie się przemieszczać.- Wilkołak puścił moją uwagę mimo uszu, ale młodszy, leżący jeszcze na ziemi po ostatnim ataku, widocznie obolały nastolatek, posłał mi proszące spojrzenie.- Okej, czaję. W czasie prawdziwej walki, nikt im nie da odetchnąć, ale to nie prawdziwa walka, a on ćwiczy to od pół godziny. Proponuję pięć minut przerwy. Potem wrócicie do treningu.-Oficjalnie mogę stwierdzić, że prawie nikt mnie nie słucha.
A to nie fair, bo czasami mam dobre pomysły.Wracając. Ledwo skończyłem mówić, a Erika zaatakowała Hale'a od tyłu. Ten tylko odrzucił ją w bok, tak, że ta rozpłaszczyła się na ziemi obok blondyna.
- Musicie spróbować być mniej przewidywalni.
- Co ty nie powiesz. Od pół godziny...- Przerwałam widząc jak blondynka rzuca się na alfę, a konkretniej na jego usta, z pocałunkami. Wilkołak, oddał kilka z nich, po czym ponownie odrzucił dziewczynę w to samo miejsce.- To była jakaś odmiana, ale jak widać za mało.- Rzuciłam.- A ty też robisz się nudny. Poza tym tego też mogłeś się spodziewać.- Rzuciłam w kierunku Dereka, który był odwrócony do mnie tyłem.
- Ostatni raz to zrobiłaś.- Stwierdził.
- Dlaczego? Bo jestem betą?
- Nie bo mam dla ciebie kogoś innego.
- Skończyliśmy?- Zapytał Isaac. Trzeba przyznać, że wybrał do tego najgorszy moment z możliwych.- Bo mam połamanych chyba ze sto kości, które muszę zregenerować.
Derek, nie zareagował tak jak oczekiwał chłopak.
Pokazanie słabości nie oznaczało w tym przypadku szczęśliwego zakończenie.Zamiast tego alfa podszedł do chłopaka, złapał za ranie, które ten idiota sam do niego wystawił, po czym złamał kolejną kość.
- Sto jeden. Myślisz, że uczę was jak walczyć. Nie. Uczę was jak przetrwać. Siedzącą tam wampirzycę chcieliście zabić już kilka razy. Nie dalibyście rady. Każdy inny wampir skręciłby wam kark.
- W najlepszym przypadku. Są tacy, którzy preferują wyrywanie serc. Ale bardziej niż wampirami, na waszym miejscu, martwiłabym się łowcami. Jeśli jeszcze nie przyszli, coś kombinują. Poza tym ciebie- Tu Wskazałam na Isaaca.- już próbowali dorwać. Jednak to nie jedyny problem. To coś, co zabiło twojego ojca, wczoraj w nocy zrobiło to samo. Świat, nawet ta część nadprzyrodzona, ma swój porządek. Jednym z jego elementów jest to, że stworzenia jadowite, używają jadu do obrony lub by zdobyć pożywienie. To coś nie broniło się na pewno. Żadna z jego ofiar nie została zjedzona. A to oznacza, że jego celem jest po prostu zabijanie.
- Właśnie dlatego muszę was wszystkiego nauczyć. I muszę zrobić to szybko.- Rzucił brunet, po czym wyszedł.
Poszłam za nim.- Hej. Nie wkurzaj się tak. Nie znają powagi sytuacji.- Zaczęłam. Wkurzony Derek, to zły Derek. Musiałam więc uważać na słowa.- Wszystkiego ich nauczysz. Isaac, z każdym atakiem radził sobie coraz lepiej. Może gdyby zmieniał...
- Przestań.- Mruknął, przerywając mi.
- Co?
- Przestań. Nie wiem co chcesz zrobić, ale nie wychodzi ci.
Usiadłam obok niego, lekko go obejmując. Położyłam niepewnie głowę na jego ramieniu. Nie wiedziałam, czy się odsunie, ale miałam nadzieję, że tego nie zrobi. Nie zrobił. Więc i ja się nie ruszyłam, słuchałam tylko bicia jego serca, które stopniowo zwalniało swój rytm, co znaczyło, że zaczynał się uspokajać.
Nie wiem dlaczego, ale jego serce, gdy Erika go pocałowała gwałtownie przyśpieszyło. Z jakiegoś powodu rozzłościło go to, tego jestem pewna. Każda emocja objawia się właśnie w rytmie, w jakim bije serce.
Każda jest inna, dlatego, każda ma własny rytm. W wypadku złości, jest on, prawie, najszybszy.Siedzieliśmy tak. W ciszy, która nie była niezręczna. Przeciwnie. Była nam ona potrzebna. Chwila oddechu od tego całego zgiełku świata nadprzyrodzonego. Chwila odpoczynku od życia codziennego.
Chwila, która należała nam się od dawna.***
Zadam sobie jedno głupie pytanie. Czy choć jeden wieczór meczu lacrose, może byś normalny, pozbawiony wszelkich nadprzyrodzonych zagadek?
Odpowiedź jest prosta. Może, ale nie w Beacon Hills.
Zbliżała się godzina rozpoczęcia meczu. Ja, Allison i , niestety, Gerard siedzieliśmy na trybunach, wyczekując tego wielkiego wydarzenia.
W końcu dwie drużyny ustawione na boisku, ku uciesze kibiców, rozpoczęły rozgrywkę. Nie szła ona jednak dla wszystkich tak jak tego oczekiwali. Najlepszym przykładem był nasz trener, który co rusz wypowiadał swoje opinie. Zwłaszcza na temat jednego z zawodników drużyny przeciwnej. Ale w sumie nie dziwi mnie to. Chłopak był ogromny, na oko miał ze dwa metry wzrostu i wyglądało na to, że również sporo siły. Gdybym zobaczyła go na ulicy, sama nie powiedziałabym, że jest nastolatkiem. Ale w końcu nie bez powodu nazywano go potworem.
Na każdy przydomek trzeba zasłużyć.Cóż, mecz zakończył się zwycięstwem naszej drużyny. W dość widowiskowy sposób, bo przy okazji Potworek złamał Scottowi nogę. Na szczęście, jak to u wilkołaka bywa. Kość zagoiła się dość szybko i nastolatek, gdy wszyscy zainteresowani przybyli, był już w stanie stanąć na nogi. Gerard i Allison, razem ze Scottem pojechali do Argentów na kolację.
Też miałam już wracać do domu, ale coś mnie tknęło i postanowiłam poszukać Stilesa, który miał poszukać Bestiariusza, ale nie wracał już dość długo.Oznaczało to, że albo wpadł w jakieś kłopoty, albo nie znalazł jeszcze książki. Tak, czy tak potrzebował mojej pomocy.
Po poszukiwaniach, znalazłam chłopaka na basenie, a raczej w nim, podtrzymującego Dereka, który najwidoczniej nie mógł się ruszyć. Pod drzwiami leżała nieprzytomna Erica. Nie wierzę, że to właśnie ona poszła z brunetem. Okej, Boyd był zajęty, wojował na boisku, ale został jeszcze Isaac.
Poruszałam się ostrożnie, nasłuchując jakiegokolwiek ruchu. Nie było to trudne, ale szum wody dekoncentrował, a zwłaszcza, że obawiałam się o chłopaków będących w wodzie i co chwilę zerkałam w ich stronę.
Gdzieś zza mnie dotarł do mnie syk. Głośny.
Odwróciłam się. Moim oczom pokazało się stworzenie, które opisywał syn szeryfa, a które już dawno uważałam za wymarłe.
Chyba powinnam uaktualnić swoje informacje. Tak od ostatniej pełni.Wielka człekokształtna jaszczurka, kanima, stała tuż za mną. Już wiedziałam, czemu Derek nie mógł się ruszać. Potwór go zranił.
CZYTASZ
Pomimo przeszkód II: Nowi wrogowie
Fiksi PenggemarDo Beacon Hills przyjeżdża pewna rodzina. Okazuje się, że Camilla zna jej członków bardzio dobrze, ale wilkołacza części społeczeństwa, nie jest co do nich przekonana. okazuje się jednak, że wraz z odejściem starych kłopotów przychodzą kolejne. W m...