Krystian
Właściwie to niewiem dlaczego Olgierd zadzwonił po to pogotowie, przecież nic tak naprawdę się nie stało, to było tylko zasłabnięcie. W szpitalu powiedzieli mi, że wynikało to z silnego stresu i przemęczenia, czyli tak jak uważałem nic strasznego. Wieczorem wyszedłem na własne rządanie, pojechałem na komendę
- Krystian? Co ty tutaj robisz?
- gdzie jest ten facet?! Chcę z nim pogadać!
- nie ma takiej opcji! Dlaczego nie jesteś w szpitalu?
- Bo czuje się dobrze, chcę pogadać z tym gościem! Chcę wiedzieć dlaczego to zrobił! - Wiedziałem, że się nie zgodzą nawet na to nie liczyłem ale mieli pecha w nieodpowiednim momencie mundurowi wyprowadzili go z pokoju przesłuchań, odrazu się na niego rzuciłem zacząłem dusić i pytać dlaczego to zrobił ale on milczał i smiał mi się tylko w twarz. Naprawdę miałem ochotę go zabić, zanim Olgierd mnie od niego odciągnął zdążyłem uderzyć go kilka razy w twarz
- Co ty robisz człowieku!? Po co ci to!? Chcesz mieć przez niego problemy!?
- Zostaw mnie w spokoju! Odwal się ode mnie!
- Nie! Uspokój się, on nie jest tego wart! Rozuniesz!?
- Krystian chodź do mojego gabinetu! Musimy pogadać - ogarnąłem się trochę i poszedłem za Kruczkowską, wiedziałem że pewnie nie będzie to najprzyjemniejsza rozmowa
- Masz teraz wolne, wracaj do domu, odpocznij i poukładaj sobie wszystko w głowie
- Co mam sobie poukładać w głowie!? To ze ten skurwiel zabił moje dziecko, ze moja żona mnie zostawiła!? Łatwo wam wszystkim ku**a mówić bo to nie wy jesteście na moim miejscu!
- Tak, nie jesteśmy i nikt z nas niechciałby być teraz na twoim miejscu. Ale musisz odpocząć
- Nie, ja chcę pracować...
- ale nie możesz, daj sobie czas...
- Gdzie jest moj pistolet?
- Jest u mnie, oddam ci go jak będziesz na to gotowy. Teraz jedź do domu, prześpij się, Olgierd cie odwiezie
Olgierd
Kiedy odwiozłem Krystiana do domu nie rozmawialiśmy wogóle ze sobą, widziałem jak jest mu trudno, szczególnie gdy weszliśmy do domu. Wszędzie lezaly jeszcze zabawki Adasia, Krystian usiadł przy stole gdzie leżała tylko kartka od Eweliny, ze ona się wyprowadza. Krystian zgniótl ją w ręce, a potem spojrzał na mnie
- zostaw mnie samego... proszę...
- Ok, ale obiecaj mi ze nie zrobisz nic głupiego
- Olo...
- obiecaj, bo inaczej stąd nie wyjdę!
- Obiecuję, ale idź już.