36.Praca...

157 7 4
                                    

Perspekrywa Krystiana

Minął tydzień od pogrzebu, najgorszy tydzień mojego życia, bo wtedy najboleśniej wracały wszystkie wspomnienia. Ewelina niechciała ze mną rozmawiać, nawet nie patrzyła w moją stronę. Wcale jej się nie dziwię, bo ja sam nie miałem ochoty na siebie patrzeć, widziałem że się mnie brzydzi sam się siebie brzydziłem. Dzień później zabrała z mieszkania resztę swoich rzeczy i oznajmiła że wyjeżdża, że mam nie dzwonić i jej nie szukać. To był koniec mojego małżeństwa, mojej rodziny też. Przez kolejne dni piłem, mimo że Olgierd i reszta ludzi z Komendy cały czas próbowała mnie wyciągnąć z domu, udawałem że wszystko jest dobrze, mówiłem to przez telefon, a w drugiej ręce trzymałem butelkę z wódką, popijając kolejne słowa. Dziś postanowiłem, że muszę się wkońcu wziąść w garść. Wstałem rano i pojechałem na komendę, na wstępie uprzedziłem wszystkich, że nie chcę żadnego współczucia. Poszedłem prosto do gabinetu szefa

- Szefie... Chcę wrócić do pracy

- jesteś pewien? Krystian wiesz ze masz jeszcze czas...

- niechcę, muszę wrócić do pracy. Tak naprawdę będzie lepiej. Chcę się poprostu zając czymś pożytecznym, nie mogę siedzieć dłużej w domu

- dobrze... ale obiecaj że jeśli tylko nie będziesz czuł się na siłach to weźmiesz sobie wolne

- wezmę, ale myślę że nie będzie to konieczne - szef oddał mi moja broń i odznakę. Teraz juz mogłem normalnie wrócić do pracy, na twarzy Olgierda malowało się nie małe zdziwienie kiedy mnie zobaczył w pokoju

- Wrócilem do pracy, musiałem coś ze sobą zrobić bo dłużej w domu bym sam nie wysiedział

- cieszę się, że wreszcie taką decyzję podjąłeś. Krystian fajnie, że znowu jesteś tutaj

- Nie mam innego wyjścia, teraz to tylko robota mi została...

- Dobra, chodź bo musimy jechać na wylotówkę z miasta jakiś facet trafił tam na samochód

- samochód? Serio?

- tak stał tam pusty samochód, był otwarty, a kluczyki też były w środku

- No to jedziemy - w głębi duszy gdzieś tam cieszyłem się, że wróciłem i tak szybko mamy nową sprawę. Pojechalismy odrazu na miejsce gdzie pracowała juz ekipa od nas

- siema!

- Cześć - Miałem wrażenie, że jest jak dawniej, rozmawialiśmy a nikt jej wracał do tego co było... Byłem im wszystkim za to wdzięczny, bo w przeciwnym razie chyba bym nie wytrzymał tam

- Co tutaj mamy?

- W samochodzie zabezpieczyłem ślady krwi, jest jej trochę

- Myślicie że osoba do której ta krew należy, jest gdzieś tutaj?

- Mundurowi przeszukuja teren dookoła  jak coś znajdą to dadzą nam znać

- a coś więcej wiemy?

- Nie znaleźliśmy nic konkretnego, krew jest na fotelach z tyłu, więc pewnie był tu jeszcze kierowca

- trzeba ustalić do kogo należy ta fura

- już to zrobiłam, właściciel nazywa się Jan Sroka ale dwa dni temu zgłosił kradzież

- Czyli nic nie mamy?

- No nie do końca... Zabezpieczyłem ślady krwi i jak będziemy mieć trochę szczęścia to może na podstawie DNA uda nam się go znaleźć w bazie

- Janek działaj tutaj dalej, a my Krycha chodźmy przeszukać jeszcze ten teren 3 głąb lasu - Kilka godzin szukania w tym lesie czegokolwiek, powrot na komendę namierzenie być może ofiary, która okazał się wielokrotny gangster. Pojechaliśmy do jego domu, ale tam go nie było wysłaliśmy patrolom jego zdjęcie, żeby każdy policjant w mieście go szukał i na tym skończył się dzień. Wrócilem do domu, włączyłem telewizor, nalałem sobie wódki do szklanki i usiadłem na kanapie...

Za naszymi drzwiamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz