37. Krótki czas

143 7 1
                                    

Perspektywa Krystiana

Rano, gdzieś przed 9 obudził mnie dzwoniący telefon, wstałem z kanapy i wziąłem go z szafki leżącej w przedpokoju. Dzwonił Olgierd, napewno w sprawie śledztwa, więc pewne było że zachwilę będę musiał jechać, całe szczęście tylko że zadzwonił teraz, a nie np 2 godziny temu, bo raczej ciężko byłoby mi wstać.

- Co jest?

- słuchaj, w tym lesie gdzie wczoraj znaleźliśmy ren samochód, dzis jakaś kobieta trafiła na zwłoki mężczyzny

- to ten cały Karolak?

- wiele wskazuje na to, że tak. Będę po ciebie za 10 minut, dasz radę się ogarnąć?

- jasne, że tak. Będę czekał już na dole

- ok - Rozłączył się, ja przetarłem tqarz zimną wodą, ubrałem się a wychodząc z mieszkania spojrzałem na butelkę, leżącą na podłodze w salonie, w tamtym momencie miałem ochotę znów się napić, wróciłem jeszcze do mieszkania, ale tym razem nalałem sobie soku do szklanki, napiłem się i wyszedłem. Nie mogłem sięgnąć po alkohol, chociaż wcale nie było łatwo. Przed blokiem jeszcze przez kilka minut czekałem na Olgierda, jednak on jak zawsze, nigdy nie jest spóźniony.

Perspektywa Olgierda

Kiedy Krystian wsiadł do samochodu, miałem wrażenie jakby myślał o czymś innym, jakby był gdzieś indziej. Doskonale wiedziałem dlaczego taki jest i dlatego nie ciągnąłem zbytnio tematu, on poprostu sam musi przez to wszystko przejść, a teraz kiedy wrócił do pracy będzie mu łatwiej, tak przynajmniej myślałem...

- Serio myślisz, że to Karolak? Przecież wczoraj wydaje mi się że dobrze sprawdziliśmy ten las

- ale wiesz, facet mógł się ukryć gdziekolwiek. Kiedy my już stamtąd poszliśmy, wyszedł z ukrycia, a że był ranny to nie wytrzymał długo

- Niby tak, albo wcale go tam nie było, wrócił w nocy po samochód

- Wieczorem rozmawiałem z Okniem, całe śrowisko przestępcze gadało o samochodzie Karolak w lesie i o tym, że policja już o nim wie. Nie wracałby tam...

- Może i masz rację - Dojechaliśmy na miejsce gdzie pracowała juz ekipa. Okazało się, że znaleziony w lesie facet to poszukiwany przez nas Dawid Karolak. Janek zebrał ślady, a my wróciliśmy na komendę, daliśmy Lenie do sprawdzenia telefon ofiary, a ona dosyć szybko, przyszła do nas z informacjami

- Nie uwierzycie ale ten telefon... ukrywa w sobie tyle informacji, ze spokojnie możemy na tej podstawie wytypować conajmniej dwóch lub nawet trzech podejrzanych

- Co tam jest takiego?

- Facet kontaktował się z Mariuszem Gawryło, chandlarz. Siedział za rozboje a w ostatni czasie za chandel narkotykami

- No dobra ale Karolak, kradł fury, co mają razem wspólnego

- siedzieli razem w więzieniu, Karolak wyszedł pierwszy, z SMS na jego telefonie wynika że razem z Gawryłem planowali wspólny interes

- Coś poszło nie tak?

- Tego niewiem, ale z ostatniej wiadomości jaką Karolak wysłał do niego, zresztą na godzinę przed znalezieniem samochodu, wynika że chciał się wycofać?

- Masz adres tego Gawryły?

- mieszka na Poznańskiej, ale niewiem czy go tam zastaniecie

- sprawdź nam jeszcze jego logowanie

- a mówiłaś coś jeszcze o innych podejrzanych?

- no tak, ale to kolesi którzy wisieli mu pieniądze

- Namierz nam ich, a my w tym czasie sprawdzimy tego

- Jasne, już się robi - nie zastaliśmy podejrzanego w domu, przecież nic  wtej robocie nie może być proste, zawsze się musi coś spieprzyć. Wróciliśmy na komendę, wszedłem do środka ale Krystian został na zewnątrz, stał patrząc w jakiś martwy punkt i odpalał papierosa... Postanowiłem mu nie przeszkadzać, ale kiedy sięgnął po kolejnego i potem jeszcze kolejnego, nusiałem zareagować

- a tobie co się dzieje?

- Nic, zamyśliłem się... sorry. Wracajmy do śledztwa - chciał wejść do środka, ale zatrzymałem go

- Poczekaj... Jeśli coś się dzieje to mi powiedz... odwiozę cię do domu...

- nie ma takiej potrzeby, wiesz dobrze że jak jestem w robocie to nie myślę o tym wszystkim.

- Rozumiem, ale widzę że teraz coś zaczęło cię znowu męczyć. Będzie ci łatwiej jeśli mi o tym powiesz...

- Olo, daj mi narazie spokój. Proszę... Staram się żyć normalnie, ale czasami to wraca... poradzę sobie, nie martw się mną... wracajmy do roboty - delikatny usmiech na jego twarzy sprawił, że mu odpuściłem, wiem ze nie jest mu łatwo, nikomu by nie było. Dlatego cieszę się, że jak na tak krotki czas to on sobie radzi tak dobrze...

Za naszymi drzwiamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz