Perspektywa Krystiana
Godzinę później kiedy siedzieliśmy i piliśmy kawę czekając na jakieś dalsze informacje, które mogły nam pomóc w śledztwie do pokoju wybiegła Lena
- Gawryło pojawił się na miejskim monitoringu, jedzie w stronę wylotówkę z miasta!
- Lena! Wszystkie patrole niech mają go na oku, ale niech nic nie robią bez nas. Jedziemy tam, a ty informuj nas na bieżąca o jego lokalizacji!
- Ok - kilka sekund później byliśmy już na nogach, wybiegliśmy z pokoju i przepychając się pomiędzy mundurowymi na korytarzu, zbiegliśmy do samochodu. Cały czas monitorowaliśmy jak przemieszczenia się samochód podejrzanego.
- 65 zgłoś do 00
- Zgłaszam się 00
- Własnie mineliśmy podejrzany samochód na zjeździe w stronę Krakowa, w środku jest 3 mężczyzn
- My niedługo będziemy siedzieć mu na ogonie, dajcie nam wsparcie
- Jasne - spojrzeliśmy na siebie nawzajem, zaistniała sytuacja nie wróżyła nic dobrego. Trzech facetów, gangsterów i duże prawdopodobieństwo że są uzbrojeni
- Nie mamy nawet kamizelek - Olo wyrwał mnie zza myślenia - Krystian cholera skup się!
- musimy sobie poradzić bez nich, bo chyba na komendę teraz nie wrócimy po głupie kamizelki!
- No nie wrócimy, ale to nie zmienia faktu, że...
- Olo, damy radę. Nie z takimi akcjami dawaliśmy sobie radę, a po drugie będą tam też mundurowi. Skup się lepiej na drodze - Kilka minut później zauważyliśmy podejrzany samochód, postanowiliśmy go jeszcze nie zatrzymywać, musieliśmy znaleźć się w miarę bezpiecznym miejscu. Facet zjechał z trasy, jechaliśmy jeszcze za nim kilka minut, kiedy wreszcie na jakieś mało uczęszczanej drodze zauważyliśmy dwa patrole, to był chyba odpowiedni moment...
- Policja! Wysiadaj z samochodu! Wysiadaj i recę na maskę - Już myśleliśmy, że jest po robocie kiedy jeden z tych gnoi odważył się strzelić i całą spokojną akcję szlag trafił, wyjęliśmy broń i oddaliśmy kilka strzałów w ich stronę. Po chwili poczułem ból, a kolejne kilka sekund później po mojej ręce płynęła krew, próbowałem sobie jeszcze to uciskać, ale krew przelewała się przez palce drugiej ręki. Nie miałem jednak zamiaru odpuszczać i wkoncu się udało, mogliśmy zatrzymać wszystkich trzech. Po akcji oparłem się o samochód wciąż uciskając sobie ranę, Olgierd w tym czasie przekazał zatrzymanych mundurowym, wyciagnał jeszcze coś z bagażnika i podszedł do mnie
- Dobra, teraz pokaż mi tą rękę
- A po co? Przecież i tak nic nie zdziałasz
- Bandażem ci chociaż zawinę, żebyś całego chodnika nie zakrwawił, a potem do szpitala pojedziemy. Co prawda raczej nic ci nie będzie, ale lepiej żeby lekarz to zobaczył
- A daj spokój, zagoi się... kiedyś...
- Pokaż! - Pojechaliśmy do szpitala gdzie zeszyli mi tą ranę, zrobili jakiś porządny opatrunek i wieczorem mogłem wreszcie wrócić do domu. Olgierd odwiózł mnie, ale nie chciałem żeby wchodził do środka, naszczęscie nie nalegał
- Dzięki stary!
- spoko, odpocznij trochę. Ja jutro ich przesłucham...
- Co? Chyba przesłuchamy, Olo ja nie zamierzam siedzieć w domu, rozumiesz?!
- Ale...
- Nie ma żadnego ale! Jutro normalnie przychodzę do pracy i koniec!
- lekarz kazał ci oszczędzać ta rękę, skąd wiesz że jutro nie będzie jakiejś kolejnej takiej akcji, Krystian chociaż jeden dzień posiedź w domu
- nie! Widzimy się jutro komendzie!
- Yhm - Nie miałem zamiaru znów siedzieć w domu. Zresztą to tylko reka, jakoś sobie poradzę - wszedłem do mieszkania, schowałem broń. Niepowiem, wymęczył mnie ten dzień. Usiadłem na kanapie, włączyłem jakiś głupi serial, a potem znów wyciągnąłem wódkę, chciałem się tylko trochę zrelaksować, a na trzeźwo byłoby trudniej...
