Perspektywa Eweliny
Rano jak się obudziłam Krystiana nadal nie było w domu, zaczełam się martwić o niego i co się z nim dzieje, ale niechciałam dzwonić do Olgierda, bo nie potrzebnie miał pytać. Zrobiłam śniadanie dla siebie i Adasia, a chwilę później mały się obudził
- Chodź zjesz śniadanie
- a tata?
- tata poszedł do pracy... chcesz dziś jechać na cały dzień do babci i dziadka?
- Nie... bo tata będzie zły jak wróci i nas nie będzie
- nie będzie zły, obiecuje
- Nie, ja chcę zostać z tobą
- dobrze, ale już jedz i pójdziemy na plac zabaw
- super super, a potem tata zabierze nas do wesołego miasteczka i ciocie i wujka
- Jedz jedz - coraz bardziej wątpiłam w to nasze wspólne wyjscie, Krystian nie potrzebnie obiecywał małemu skoro nie miał zamiaru dotrzymać słowa. Oparłam się o umywalkę i płakałam, nie miałam ochoty na nic, zaczynałam bać się własnego męża, nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego syna
- mamo mamo! Chodz szybko ciocia przyszła - wyszłam z łazienki ocierając drzwi, błagam oby tylko nic nie zauważyła, naszczęście wydawało się że makijaż doskonale wszystko zakrył
- O cześć Łucja...
- Cześć, przyszłam wyciągnąć was na małe zakupy. Co wy na to?
- chodźmy chodźmy mamo plose
- To idź się ubierać - przynajmniej na chwile wyjdziemy z domu i przestanę myśleć o tym wszystkim
- co się dzieje?
- nic, wszystko jest w porządku...
- Pokłóciliście się z Krystianem, co? Ale Ewelina wiesz jaki on jest, zaraz mu przejdzie
- Mieliśmy takie nieporozumienie kilka dni temu, ale już porozmawialiśmy i wszystko sobie wyjaśniliśmy
- Jestem gotowy, ale może zadzwońmy do taty czy możemy...
- Adaś, gdzie masz kurtkę, szybko ubieraj - przerwałam mu, bo niechciałam żeby Łucja wiedziała o naszych problemach
Perspektywa Łucji
Spojrzałam na małego, a potem mój wzrok skupił sie na zkołowanej Ewelinie, ona nie wiedziała co powiedzieć, była jakoś dziwnie zmieszana, zresztą coś mi się nie podobało, ta cała sytuacja była jakaś dziwna
- Ewelina, a ty się nie ubierasz?
- a tak tak już, dajcie mi chwilę. Tylko do łazienki jeszcze na chwilę skoczę
- czekamy - Kiedy weszła do łazienki, ja przykucnęłam przy Adasiu
- idziemy na gofry?
- tak ciociu...
- a mogę cię o coś zapytać ?
- No...
- Dlaczego mama jest taka smutna hmm?
- Bo...bo... - rozpłakał się, a ja byłam przerażona
- Nie płacz skarbie... to przez kłótnie z tatą?
- Tak, on będzie zły że poszliśmy na zakupy i znowu nakrzyczy na mamę
- a co to za ploteczki? - Kiedy Ewelina wyszła, próbowała się sztucznie uśmiechać i odwrócić kota ogonem
- a tak sobie gawędzimy z małym, gotowa?
- chodźmy
- Ciocia obiecała mi gofry, wiesz mamo
- A obiad kto potem zje?
- ja, zjem wszystko
- To trzymam cię za słowo, daj rączkę i chodźmy - Po kilku godzinach zakupów zjedzeniu gofrów, mały bawił się, a Ewelina zwróciła się do mnie z prośbą, której się nie spodziewałam
- Łucja, zabralibyście dziś do siebie Adasia na noc?
- a coś się stało?
- Trochę cię skłamałam... pokłóciłam się z Krystianem i chcę to dopiero dziś z nim wyjaśnić, to co mogę na was liczyć?
- Pewnie, że tak...
- dziękuję
- Dlaczego Adaś mówił że Krystian będzie zły?
- Wiesz jak to dzieci, czasami sobie coś wymyśli...