Seher:
W tamtym momencie chciałam zostać sama ze sobą. Trudno było mi zrozumieć jego tok myślenia. Tym razem nie zamknął drzwi. Odszedł z pod nich idąc gdzieś w dal. Ja zdenerwowana usiadłam na łóżku. Jednak po chwili wybiegłam za nim złapałam go za rękę tym samym zmuszając go by się odwrócił:
- Jaki masz w tym cel? Po co mnie tu trzymasz ?
- Nie mam celu po prostu chce byś mnie kochała.
- Nigdy cię nie pokocham ! Nigdy ! Zrozum to wreszcie ! - krzyczę i biegnę przez korytarz on za mną.
W pewnym momencie wbija mnie w ścianę zbliża się i mówi mi prosto w usta:
- Nikt stąd jeszcze nie uciekł więc nie myśl, że twój mały móżdżek to pojmie.
- Ja mam mały móżdżek ale za to ty nie masz go w cale.
- Pogódź się z swoim losem bo on się nie zmieni zostaniesz tu przez rok.
- Nie masz prawa ile razy mam ci to powtarzać - szarpie się.
- Mogę ci jedynie obiecać, że nie tknę cię w żaden sposób jaki byś nie chciała.
- Nie chce byś mnie dotykał. Masz trzymać się ode mnie z daleka.
Puścił mnie i zrobił krok w tył co mnie zdziwiło.
- Bardzo proszę ale nic nie ma za darmo zostajesz tu !
Ruszam do drzwi i wybiegam na dwór rozglądając się szybko biegnę przed siebie. Jednak po chwili poczułam jak łapie mnie za rękę i zmusza bym się odwróciła. Robię i wpadam prosto w jego ramiona on zaś szybko bierze mnie niczym worek ziemniaków na plecy. Rzucam się biję go po plecach lecz bez skutecznie. Wchodzi do sypialni w której się obudziłam rzucił mnie na łóżko i zmierzył surowym wzrokiem. Bez słowa wyszedł zamykając drzwi podbiegłam szybko i trzaskałam w nie ale nic to nie dało. Odszedł i mnie zostawił samą. Padłam na łóżko i zaczęłam płakać. Co mi innego zostaje jak tylko tu zostać ? Za kogo on się podaje ? Jakim prawem tak mnie traktuje.
Minęło kilka godzin z pewnością a ja wciąż siedziałam i płakałam na łóżku. Nagle ktoś podszedł do drzwi i otworzył je to był on. Przhniusł mi tace z jedzeniem.
- Jedź nie chce byś pierwszego dnia umarła z głodu.
- Nie chce.
Nic nie powiedział i udał się do drzwi podeszłam szybko roztrzaskałam wszystko o podłogę. Chwyciłam kawałek szkła w rękę i przyłożyłam sobie do krtani.
- Zabije się jak mnie nie wypuścisz !
- Odłóż to i tak tu zostaniesz !
- Nie masz prawa !
Podszedł do mnie wszystko wyrywając mi szkło z ręki. Popchnął na łóżko usiadł okrakiem i zbliżył się do mojego ucha.
- Skończ się stawiać !! - wydarł się.
- Nie krzycz dobrze słyszę !
- Ale nie rozumiesz co do ciebie mówię zostajesz bo ja tak chce zrozumiałaś?
- Tak.
- I jaka decyzja ?
- Zostaje chce moje rzeczy w tym telefon muszę powiadomić rodzinę.
Wstał i wyszedł bez słowa a mnie aż krew zalewała. Znowu sobie poszedł. Po chwili wrócił z telefonem w ręce.
- Proszę nie trzeba było tak od razu ? A nie odgrywać sceny - mówi i wychodzi kręcąc głową.
Tym razem drzwi pozostały otwarte..