27

311 11 2
                                    

Yaman:

Obudziłem się z strasznym bólem głowy. Przesadziłem wczoraj trochę z alkoholem. Zwlokłem się z łóżka i podszedłem do kuchni. Wziąłem proszki przeciw bólowe i wróciłem do łóżka. Spojrzałem na godzinę w telefonie i zobaczyłem nieznany numer który dzwonił do mnie. Odłożyłem go zpowrotem i poszedłem spać.

Seher:

Wciąż czekałam mając nadzieję, że wróci. Lecz to nie nastąpiło kolejne dni mijały. Przestałam czekać karcąc siebie, że jestem głupia. Po co wtedy to powiedziałam. Mogłam zostawić to dla siebie i sprawiać pozory. Oddałam się w wir pracy i opieki nad synem. Z dnia na dzień czułam się gorzej. Byłam przytłoczona myślami o tym co się wydarzyło. Dzwoniłam kilka razy lecz za każdym razem odezwała się automatyczna sekretarka. Nie chciał mnie znać. Nie chciał znać swojego syna. Czy jest to możliwe ? Z dnia na dzień zabijały cząstkę mnie te myśli. Nie mogłam się od nich uwolnić. Postanowiłam go poszukać. Nie mama pojęcia w którym Hotelu się zatrzymał ale będę szukać. Aż do skutku nasza rozmowa będzie ciężka. Wiem to... Lecz nie mamy innego wyjścia albo jesteśmy razem albo osobno. Albo nasz syn będzie szczęśliwy albo zawsze jednego z nas będzie mu brakowało. A na to nie mogę pozwolić by przez nas nasz syn cierpiał.

Wyszłam z domu zostawiając syna pod opieką opiekunki. Wsiadłam do taxi i podałam adres najbliższego hotelu. Wpadłam do recepcji pytając:

- Witam jest może zameldowany tu Yaman Kirimli ?

- Proszę poczekać sprawdzę.

- Nie nikogo nie ma o takim nazwisku.

- Dziękuję.

I tak było w kilku innych w końcu trafiłam do ostatniego hotelu w pobliżu.

- Witam jest może zameldowany tu Yaman Kirimli ?

- Chwila już patrzę a kim pani jest ?

- Jego żona - palnęłam bez zastanowienia.

- Pokój 34 pierwsze piętro.

- Dziękuję.

Wbiegłam po schodach szukając numeru. Gdy w końcu go znalazłam zwątpiłam czy chce tam wejść. Stałam bijąc się z myślami odchodziłam i wracałam. Byłam bez radna. Aż w końcu drzwi się otworzyły.

- Seher ? Co ty tu robisz ? - pyta zaskoczony.

- Dlaczego nie wróciłeś ?

- Wolę być osobno.

- Co to znaczy osobno ? Syna też chcesz widzieć raz na rok ?

- Naszego syna w to nie mieszaj.

- Ach tak ! Czyli nie wrócisz ?

- Nie.

Ruszyłam do wyjścia nie odwróciłam się nawet na sekundę. Nie zatrzymałam się. A ja się obwiniam, że to moja wina. A on obraża się jak dziecko. Miałam go oszukiwać, że go kocham ? I tak by się zorientował. To wolałam od razu mu powiedzieć. Głupia byłam, że tu przyszłam i w ogóle go szukałam. Głupia byłam jak but z lewej nogi. Co ty sobie myślałaś Seher. Po co ja się tu produkuje na próżno. Gdy już wyszłam z hotelu poczułam uścisk na ręce. Odwróciłam się i wpadłam wprost w jego ramiona.

- Chce byś mnie pokochała i chce byś była szczęśliwa.

- A ja chce by nasz syn był szczęśliwy.

Przytuliłam się do niego i tak staliśmy kilka minut. W końcu odsunął się nieco i pocałował mnie w policzek następnie w czoło. A na końcu krótko musnął moje usta. Odsunął się i spojrzał mi w oczy z miłością.

- Kocham tylko ciebie rozumiesz ? Nie chce cię stracić nigdy... - mówi przytulając mnie.

365 dni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz