14

342 14 7
                                    

Seher:

Udałam się bardzo wolno w drogę powrotną. Płakałam całą drogę weszłam znów na posiadłość. I powolnym krokiem wróciłam pod drzwi. Było cicho. Nie usłyszałam nawet szelestu. Weszłam do wnętrza i zapaliłam światło spojrzałam na miejsce gdzie zostawiłam go leżącego. Kałuża krwi dłużyła się aż do drzwi łazienki szłam za śladami. Gdy weszłam do łazienki zauważyłam, że leży i się nie rusza. Podeszłam do niego szybko:

- Przepraszam ja nie chciałam - mówię do niego był nie przytomny krew dalej sączyła się z jego rany. 

Sięgnęłam do szafki i wyciągnęłam apteczkę a z niej wszystko co potrzebne.

- Wróciłaś ? - patrzy na mnie oddychając ciężko - Mogłaś uciec dlaczego tego nie zrobiłaś ?

Dopiero teraz zauważyłam, że otworzył oczy.

- Nie jestem morderca nie chciałam byś umarł z mojej winy.

- Jesteś głupia zrobiłaś największy błąd jaki mogłaś - mówi i patrzy na mnie.

- Wiem..

- To co tu jeszcze robisz ? Wypieprzaj zostaw mnie sam sobie poradzę. No już nie ma cię ! Co tam stoisz wypierdalaj co mam ci jeszcze powiedzieć !? - w złości wstał niezwarzając na ból. 

Przeraziłam się ruszył w moja stronę wpychając mnie w ścianę.

- Przegięłaś na całej linii nie licz że teraz będę miły dla ciebie.

- Nie liczę na to wręcz przeciwnie jestem gotowa na twoje ataki.

- Nie wiesz o czym mówisz.

- Jesteś idiotą ! Jak możesz być taki arogancki i nie liczyć się z uczuciami innych?

- Nie liczę się z uczuciami a co kurwa w bibliotece zrobiłem do chuja !? Nie przeleciałem cię w brew twojej woli! Zatrzymałem to co sama zaczęłaś ! Więc nie pierdol, że jestem taki zły.

- Nie kurwa jesteś idealny wiesz pieprzony alfons ! - krzyczę.

Yaman się wściekł w jednej sekundzie uderzył mnie aż wpadłam na umywalkę. Tego było mało to jeszcze złapał mnie za włosy i wepchnął pod prysznic i puścił zimna wodę.

- Przyda ci się idiotko ! I zapamiętaj sobie jedno nie jestem alfonsem ! Bo gdybym nim był już dawno bym się pieprzył przypięta do ramy łóżka. Starałem się być dla ciebie dobry ale skoro ty tak to ja też moja dobroć właśnie się skończyła.

Słuchałam każdego jego słowa i po co ja wróciłam ? By cierpieć ? A miało być tak dobrze i miałam uciec. Jednak jestem człowiekiem i się wróciłam. A on takie coś. Wstałam z napływem emocji wyprostowałam się mówiąc:

- Nic mi nie zrobisz ! Nic bo jestem twoim słabym punktem.

W odpowiedzi usłyszałam jedynie śmiech.

- Mało o mnie wiesz dziewczyno bardzo mało...

- Nie jestem jedyną w tym domu prawda ?

- Nie, nie jesteś jedyną.

- Tak myślałam i co z resztą się stało ? Gdzie poprzednie dziewczyny ?

- Zakopałem je w moim ogrodzie - powiedział to z taką powagą, że się przeraziłam.

- J..jak to ?

- Normalnie odebrały sobie życie - mówi bez uczuć.

- Zabiłeś je prawda ? Ze mną zrobisz to samo ? Po co ja wróciłam ? Mogłam uciec od ciebie. Uwolnić się a skończę tak jak one. Jak możesz być takim potworem? - mówię patrząc mu w oczy.

- Nie powiedziałem, że je zabiłem to twoja kwestia nie jestem mordercą - mówi i opatruje sobie ranę.

- Mogłam dźgnąć cię raz jeszcze.

- Wtedy była byś morderczynią.

Przykleił plaster i wstał pociągnął mnie w stronę sypialni wepchnął i zamknął drzwi.

365 dni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz