Seher:
Po dłuższej chwili Yaman wrócił z apteczką. Usiadł obok i zaczął opatrywać mi kolana. Odwróciłam się w stronę okna i nie odezwałam się słowem.
- Jednak bez lekarza się nie obejdzie rany bardzo krwawią. Chce ci powiedzieć, że to na pewno ci nie pomoże zostajesz.
- Kurde nawet o to mi nie chodziło przestań w kółko to powtarzać mam już tego dość ! Powiedziałam, że zostaje czego jeszcze chcesz !? - wstałam i od razu tego pożałowałam.
Usiadłam zpowrotem.
- Ech.. wezwę lekarza - po czym wyciągnął telefon z kieszeni.
Odszedł kawałek i zadzwonił po chwili wrócił i pozbierał waciki zakrwawione.
- Za kwadrans będzie.
- Mhm.
Wyszedł zostawiając mnie samą ja zaś spojrzałam na kolana. Krew sączyła się spływając po nogach. Bolało cholernie bolało ale postanowiłam grać twardą. Dość ciągłego płakania. Po opatrzeniu przez lekarza dostałam jakieś leki i zastrzyk. Leżałam na kanapie było mi bardzo nie wygodnie. Wstałam i chciałam iść do sypialni lecz usiadłam zpowrotem. Schowałam twarz w dłoniach.
- Pomóc? - pyta siadając na przeciwko na stole.
- Mhm.. jest mi tu nie wygodnie leżeć.
- Domyślam się.
Po czym bez żadnego uprzedzenia wziął mnie na ręce i ruszył w stronę sypialni. Wpatrywałam się w niego z boku. Muszę przyznać, że jest przystojny. Nie myślałam nigdy o nim w ten sposób. Nawet przez myśl mi się przeszło. A teraz ? Jakoś do tego doszłam. Położył mnie na łóżku i wyszedł z pokoju. Ja zaś ułożyłam się tak jak było mi wygodnie. Po chwili wrócił z dzwonkiem w ręku.
- Jeżeli będziesz czegoś potrzebować zadzwoń dzwonkiem przyjdę.
- Dobrze.
Jednak potrafi być miły i troskliwy myślę, że będą z niego jeszcze ludzie.
- Ja idę do biblioteki muszę popracować.
- Ok.
Po czym wyszedł uprzednio postawił mi karawkę z wodą. Podniosłam się na łokciach i przekręciłam się delikatnie na bok. Nie jestem nauczona leżeć przeszkadza mi to choć nie jeden na moim miejscu by się cieszył. Ja nie lubię leżeć bezczynnie.
Minęło kilka godzin czytałam książkę. Na zewnątrz zapadł wieczór. Usłyszałam ciche pukanie gdy w końcu udawało mi się zasnąć.
- Śpisz ? - pyta wchodząc do pokoju.
- Właśnie do próbowałam i prawie mi się udało... - mówię podnosząc się.
- Przyniosłem kolację zjedz i idź spać.
- Dziękuję - mówię szczerze patrząc na niego.
- Nie ma sprawy - postawił tace i wyszedł.
Ja zaś zjadłam co nieco z tacy i odłożyłam ją zpowrotem. Odwróciłam się i po kilku minutach byłam w ramionach Morfeusza.
Obudziłam się w nocy oblana potem rozejrzałam się i zauważyłam, że Yaman znów śpi obok. Odwróciłam się do niego przodem i obserwowałam go po chwili na piłam się wody. I znów położyłam się do spania.
Obudziłam się sama w łóżku. Powoli wstałam i przebrałam się. Z każdym krokiem kolana bolały. No ale nie aż tak mocno jak wczoraj. Spojrzałam na zegarek na ścianie. Wybiła jedenasta. Ubrałam trampki i postanowiłam powoli iść do kuchni. Byłam głodna. Wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni. Yaman'a nigdzie nie było. Na co nawet się ucieszyłam. Na lodówce była kartka:
"Śniadanie masz w lodówce mam nadzieję, że ci posmakuje" Yaman.
Mimo wszystko uśmiechnąłem się i zajrzałam do lodówki. A gdy zobaczyłam naleśniki byłam wniebowzięta.
