Seher:
Przygotowania do ślubu ruszyły już następnego dnia. Stękania mamy o sukni ślubnej doprowadzały mnie do białej gorączki. I w końcu się zgodziłam na nią. Pojechaliśmy do sklepu zostawiając mężczyzn z dzieckiem. A co się z tym wiąże ? Ciągłe wydzwanianie co i jak mają zrobić. Szybko załatwiliśmy sprawę z suknią i bukietem. Ponieważ gdy ma się dziecko welonu się nie zakłada jednej sprawy mniej. Wróciliśmy do domu nasz syn spał spokojnie co mnie ucieszyło.
- Daliście sobie radę widzisz - mówię do Yaman'a.
- Opieka nad takim małym szatanem to wielka przyjemność.
- Szatanem ? Po tatusiu oczywiście.
- A po mamusi niby nie ?
- Nie.
- Oho paczcie ją jaka mądra.
Zaczęliśmy się śmiać i razem ruszyliśmy do salonu. Gdzie siedziała mama z tatą.
- A twoi rodzice Yaman ? Co z nimi?
- Nie mam ich..
- Rozumiem nie pytam więcej.
- Jeżeli jest pani ciekawa to zginęli w wypadku gdy ja miałem 10 lat.
- Dobrze synu dobrze nie musisz mi się tłumaczyć.
- Okej - Yaman odwrócił się w moją stronę.
- Mam coś dla ciebie.
- Dla mnie ?
- Tak wyjdziemy na chwilę ?
- Oczywiście.
- Idźcie dzieci idziecie - pogania mama.
Ruszyliśmy razem do wyjścia ubrałam kurtkę i po chwili byliśmy na dworze.
- Skoro mamy brać ślub potrzebujesz pierścionka zaręczynowego.
- Tak !! - wykrzyczałam.
- Nawet nie wyciągnąłem pierścionek a ty się już zgadzasz.
- No tak!
- A jak by był stary zardzewiały i brzydki ?
- Mimo wszystko zgodziła bym się.
Yaman uklęknął i wyciągnął pudełeczko z kieszeni.
Yaman:
- Wyjdziesz za mnie ? - pytam patrząc jej w oczy.
- Tak !! - krzyknęła na całą okolicę.
Wstałem i założyłem jej pierścionek przytuliła się mocno. Po chwili łącząc nasze usta w pocałunku.
- Yaman kocham cię.. - wyjąkała chowając twarz w zagłębienie mojej szyi.
- Co powiedziałaś ? - zapytałem zaskoczony.
- Słyszałeś... - chwyciłem ją tak, że spojrzała na mnie.
- Powtórz to..
Chciała uciec lecz nie pozwoliłem jej na to...
- Proszę cię powtórz to..
- Kocham cię.. - powtórzyła przytulając mnie.
Mogę przysiąc, że się uśmiechała a ja byłem najszczęśliwszym mężczyzna na świecie.
- Ja ciebie też kocham mała.
Po chwili stania i przytulania się do siebie wszystko popsuła jej mama.
- Dobra gołąbeczki przytulać się będziecie jutro dziś nie ma na to czasu.
Mówi zabierając ode mnie Seher długą chwile stałem w miejscu. Uśmiechając się Seher w końcu powiedziała, że mnie kocha. Byłem niesamowicie szczęśliwy.
- Moja córka to prawdziwy anioł - odzywa się jej ojciec za moimi plecami.
- Tak jest wspaniała.
- Nie skrzywdź jej pamiętaj, że wiem gdzie mieszkasz i kim jesteś... - mówi z powagą.
- Kocham pańską córkę nie skrzywdził bym jej nigdy.
- Tak trzymaj - po czym wszedł do domu.
Chwile stałem w miejscu lecz po kilku minutach wszedłem za nim. Skierowałem się do pokoju naszego syna. Którego gaworzenie było słychać w całym domu. Uśmiechnąłem się i podeszłam do łóżeczka. Zabierając go na ręce.
- Wiesz mój lwie mały jutro twój tatuś i mama staną się jednością. Aż do śmierci. A ty będziesz razem z nami. I będziesz tak samo szczęśliwy jak ja i twoja mama. Mam nadzieję.
Po czym pocałowałem go w czoło. Huśtając go na rękach do momentu aż zasnął.
