29

361 11 1
                                    

Seher:

Przygotowania do ślubu ruszyły już następnego dnia. Stękania mamy o sukni ślubnej doprowadzały mnie do białej gorączki. I w końcu się zgodziłam na nią. Pojechaliśmy do sklepu zostawiając mężczyzn z dzieckiem. A co się z tym wiąże ? Ciągłe wydzwanianie co i jak mają zrobić. Szybko załatwiliśmy sprawę z suknią i bukietem. Ponieważ gdy ma się dziecko welonu się nie zakłada jednej sprawy mniej. Wróciliśmy do domu nasz syn spał spokojnie co mnie ucieszyło.

- Daliście sobie radę widzisz - mówię do Yaman'a.

- Opieka nad takim małym szatanem to wielka przyjemność.

- Szatanem ? Po tatusiu oczywiście.

- A po mamusi niby nie ?

- Nie.

- Oho paczcie ją jaka mądra.

Zaczęliśmy się śmiać i razem ruszyliśmy do salonu. Gdzie siedziała mama z tatą.

- A twoi rodzice Yaman ? Co z nimi?

- Nie mam ich..

- Rozumiem nie pytam więcej.

- Jeżeli jest pani ciekawa to zginęli w wypadku gdy ja miałem 10 lat.

- Dobrze synu dobrze nie musisz mi się tłumaczyć.

- Okej - Yaman odwrócił się w moją stronę.

- Mam coś dla ciebie.

- Dla mnie ?

- Tak wyjdziemy na chwilę ?

- Oczywiście.

- Idźcie dzieci idziecie - pogania mama.

Ruszyliśmy razem do wyjścia ubrałam kurtkę i po chwili byliśmy na dworze.

- Skoro mamy brać ślub potrzebujesz pierścionka zaręczynowego.

- Tak !! - wykrzyczałam.

- Nawet nie wyciągnąłem pierścionek a ty się już zgadzasz.

- No tak!

- A jak by był stary zardzewiały i brzydki ?

- Mimo wszystko zgodziła bym się.

Yaman uklęknął i wyciągnął pudełeczko z kieszeni.

Yaman:

- Wyjdziesz za mnie ? - pytam patrząc jej w oczy.

- Tak !! - krzyknęła na całą okolicę.

Wstałem i założyłem jej pierścionek przytuliła się mocno. Po chwili łącząc nasze usta w pocałunku.

- Yaman kocham cię.. - wyjąkała chowając twarz w zagłębienie mojej szyi.

- Co powiedziałaś ? - zapytałem zaskoczony.

- Słyszałeś... - chwyciłem ją tak, że spojrzała na mnie.

- Powtórz to..

Chciała uciec lecz nie pozwoliłem jej na to...

- Proszę cię powtórz to..

- Kocham cię.. - powtórzyła przytulając mnie.

Mogę przysiąc, że się uśmiechała a ja byłem najszczęśliwszym mężczyzna na świecie.

- Ja ciebie też kocham mała.

Po chwili stania i przytulania się do siebie wszystko popsuła jej mama.

- Dobra gołąbeczki przytulać się będziecie jutro dziś nie ma na to czasu.

Mówi zabierając ode mnie Seher długą chwile stałem w miejscu. Uśmiechając się Seher w końcu powiedziała, że mnie kocha. Byłem niesamowicie szczęśliwy.

- Moja córka to prawdziwy anioł - odzywa się jej ojciec za moimi plecami.

- Tak jest wspaniała.

- Nie skrzywdź jej pamiętaj, że wiem gdzie mieszkasz i kim jesteś... - mówi z powagą.

- Kocham pańską córkę nie skrzywdził bym jej nigdy.

- Tak trzymaj - po czym wszedł do domu.

Chwile stałem w miejscu lecz po kilku minutach wszedłem za nim. Skierowałem się do pokoju naszego syna. Którego gaworzenie było słychać w całym domu. Uśmiechnąłem się i podeszłam do łóżeczka. Zabierając go na ręce.

- Wiesz mój lwie mały jutro twój tatuś i mama staną się jednością. Aż do śmierci. A ty będziesz razem z nami. I będziesz tak samo szczęśliwy jak ja i twoja mama. Mam nadzieję.

Po czym pocałowałem go w czoło. Huśtając go na rękach do momentu aż zasnął.

365 dni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz