Seher:
Wróciliśmy do pokoju hotelowego. I to co się tam wydarzyło było istnym szaleństwem. Gdy tylko przekroczyłam próg. Yaman wbił mnie w ścianę całując. Nie oponowałam wręcz przeciwnie poddałam się. Oddając mu każdy z pocałunków. Wziął mnie na ręce oplotłam mu nogi wokół pasa. Ściągnął ze mnie kurtkę i rzucił gdzieś w kont. Ja zaś zaczęłam rozpinać mu koszule. On zaś nie próżnują zdjął ze mnie koszulkę. I patrząc mi w oczy ruszył przed siebie. Nie odwrócił wzroku nawet na sekundę. W końcu rzucił mnie na łóżko ściągnąć z siebie spodnie. Następnie zrobił to samo z moimi i rzucił gdzieś w kont. Zawisnął nade mną i złączył nasze usta w gorącym pocałunku.
- Tak mocno cię kocham, że nie potrafię być na ciebie zły nawet na minutę. Tęskniłem za tobą za twoim ciałem. I krzykami mojego imienia gdy oboje szczytowaliśmy - mówi między pocałunkami zjeżdżając w dół.
Jednak doszedł do okolic bioder i wrócił się. Bez zastanowienia wszedł we mnie mocno. Poruszając się szybko. Pochylił się i pocałował mnie w usta jedną ręką bawiąc się moją piersią. Ja zaś zatopiłam palce w jego włosach.
- Kocham cię - dyszy.
Kochaliśmy się do wieczora w końcu zmęczeni opadliśmy na łóżko.
- Tak naszych spraw nie powinniśmy załatwiać po przez łóżko zdajesz sobie z tego sprawę ?
- Tak ale nie mogłem się powstrzymać kocham cię i tęskniłem za tobą - mówi patrząc mi w oczy zakładając kosmyki za ucho.
- Muszę wrócić do domu do naszego syna.
- Jadę z tobą.
Wstaliśmy i ubraliśmy się postanowiłam zaliczyć toaletę. Więc weszłam do łazienki i po kilku minutach wyszłam już odświeżona ubrana i gotowa. Yaman czekał cierpliwie nic nie mówiąc. W końcu wróciliśmy do domu do syna. Yaman poraz pierwszy trzymał go na rękach.
- Będziesz taki duży jak tata i silny jak mama - mówi całując go w głowę.
Stałam w drzwiach kuchni i patrzyłam na obraz rodziny. O której zawsze marzyłam. Yaman był spaniały dziś dla naszego syna. Po raz pierwszy poczułam, że jest stworzony do roli ojca. W końcu poszedł małego położyć i wrócił po kilku minutach mówiąc, że śpi.
- Poczuł w końcu, że tatuś wrócił.
- Z pewnością.
- A teraz zjesz coś ?
- Tak mógł bym zjeść ale ciebie.
- Ach tak nie mało ci ?
- Nie - mówi i podchodzi do mnie.
Podniósł mnie i usadowił na wyspie kuchennej.
- Teraz mi nie uciekniesz.
Po czym złączył nasze usta w pocałunku. Nagle usłyszałam trzask drzwiami wejściowymi. Odskoczyliśmy od siebie z Yaman'em. Obydwoje spojrzeliśmy w stronę przedpokoju. W drzwiach pojawił się ojciec a za nim mama. Patrząc na nas oboje ze zdziwieniem.
- Przeszkadzamy ? - pyta ojciec patrząc na nas.
- Właściwie to...
- Nie - przerwałam Yaman'owi schodząc z wyspy kuchennej.
- Usiądźcie - mówię wskazując na stół.
- Pogodziliście się ? - pyta mama.
- Jak widać to tak - mówi Yaman.
- To wesele jeszcze w tym roku.
- Oczywiście proszę pani - odzywa się Yaman uśmiechnięty.
Po kilku minutach już siedzieliśmy wszyscy przy kawie.
