Seher:
Zatrzymaliśmy się przy centrum handlowym. Byliśmy w kilku sklepach kupiłam już spodnie, swetry, buty i sukienki. Biżuteria była tylko po odbiór zamawiał Yaman. Zrobiliśmy kilka minut przerwy w restauracji popijając kawę. Następnie padło na bieliznę. Postanowiłam znów wypróbować trwałość słowa Yaman'a. I wyszłam w samej bieliźnie z przebieralni. Yaman spojrzał na mnie prostując się na kanapie.
- Mogła by być tu jeszcze rura świetnie byś dla mnie zatańczyła.
Cholera wydał się być nie zwruszony. Co mnie trochę zdenerwowało i wróciłam zpowrotem do przebieralni.
Po chwili wszedł Yaman:- Wyjdź !
- Bo co ?
- Bo patrzysz na mnie poraz ostatni !
- Będę patrzył na to kiedy mi się będzie żywnie podobać !
- Będziesz patrzył kiedy ja ci pozwolę a teraz wyjdź !
Po czym wyszedł uśmiechając się, że znów wyprowadził mnie z równowagi. Ale to jeszcze nie koniec sam mnie odeśle już ja się o to postaram. Wyszłam z przebieralni i udałam się do kasy postawiłam wszystko i rozejrzałam się. Gdzie Yaman i jego goryle? Nie myśląc długo wybiegłam z sklepu lecz nagle ktoś wyszedł i wpadłam w prost na niego.
- Gdzie się tak spieszysz mała ?
Spojrzałam na niego i zalałam się łzami.
- Dlaczego nie mogę od ciebie uciec nie chce cię rozumiesz chce żyć jak dawniej dlaczego mnie trzymasz na siłę po co !? - krzyczę przez płacz.
- Skarbie powiedziałem, że ode nie nie da się uciec rozumiesz ? I zrozum to wreszcie twoje próby nic nie dadzą jedynie mnie denerwujesz.
- Chce żyć normalnie nie zamknięta z czterech ścianach!
- Nie zamykam cię już w pokoju więc o czym mówisz ?
- Co mi po tym, że mogę wyjść na zewnątrz jak i tak jestem w klatce...
Przerwało nam rozmowę dwóch ochroniarzy. Którzy wrócili z zakupami:
- Panie Yaman'ie możemy wracać.
- Wracamy bo widzę, że Seher źle się czuje.
Po czym ruszyliśmy w powrotną drogę. Po dobrej godzinie znów byłam w rezydencji. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na zakupy. Co mi one dadzą ? Szczęście ? Zaczęłam nimi rzucać na podłogę. Krzyczeć i płakać rzucałam wszystkim co znalazło się w zasięgu mojego wzroku. Nie potrafiłam się opanować. W końcu on przyszedł złapał mnie od tyłu ubezwładniając mnie. Padłam na kolana gorzko płacząc. Przytulił mnie od tyłu i zaczął kołysać.
- Już mała będzie dobrze. Uczynię cię szczęśliwą tylko pozwól mi na to...
- Nie ! - przerwałam mu wyrywając się z jego objęć.
Wstałam na równe nogi i zamknęłam się w łazience. Spojrzałam na swoje odbicie nie mogłam na siebie patrzyć. Dlaczego !? Dlaczego ja!? Znów wpadłam w szał rzucając szklanką na szczoteczki w lustro. W efekcie rozsypało się na milion kawałków a ja płakałam i opadłam na kolana. Raniąc kolana przy upadku. Co spowodowało ból i jeszcze gorszy płacz. Nagle drzwi wydarzył Yaman wpadając do łazienki. Stanął i spojrzał to na lusto to na mnie. Podszedł i wyprowadził mnie stamtąd. Wziął na ręce nie protestowałam byłam zmęczona kłótniami z nim. Posadził mnie na kanapie a sam gdzieś wyszedł. Spojrzałam na kolana całe zakrwawione. Odwróciłam się nie mogąc na nie patrzeć. Teraz dopiero poczułam okropny ból. Bolały tak mocno, że masakra... Łzy leciały ciągle nie mogłam się opanować. Cały żal wylałam po przez łzy...