Rozdział XVI

106 9 10
                                    


Kolejnego dnia, jak gdyby nigdy nic siedziałem w gabinecie, grzebiąc się w archiwach. Właśnie zabierałem się za odnowienie papierów jednego śledztwa sprzed 17 lat o zaginieniu jednej dziewczyny. Prawdopodobnie po prostu uciekła od wymagających rodziców w wieku 17 lat. Więc kiedy minęły jej 18 rodziny sprawę zamknięto. Ale papiery dalej są i czekają na dzień kiedy będzie je można spalić i zapomnieć o tym na dobre. Ale póki co, wszelkie bardziej zniszczone kartki przepisuje do ponownego wydruku.

Tak przynajmniej zapowiadał się ten dzień. Dopóki do pomieszczenia nie wpadła nagle Petra.

-Komendant Cię wzywa. Czeka na Ciebie w swoim gabinecie. Lepiej idź od razu.

Po tych słowach znikła tak samo szybko jak się pojawiła. Więc jak poleciła tak też zrobiłem. Zostawiłem swoją pracę i poszedłem do Erwina Smitha.

Nie miałem pomysłu co może o chcieć. I mimo, że usilnie starałem się nie myśleć o tym i podjeść do tego z czystym umysłem, po mojej głowie chodzili przeróżne bezsensowne myśli.

Komendant Smith na mnie siedząc na fotelu przed swoim wielkim biurkiem. Jego wzrok był bardzo na mnie skupiony, niemal przeszywał mnie wzrokiem.

-Chodź, siadaj Kirstein. - powiedział z pełną powagą.

-Tak panie komendancie. Co się stało?

Szczerze, przez chwilę miałem nadzieję, że z powrotem odda mi sprawę. W końcu ma większą władze niż Zacharius także, dla niego byłby to pikuś. W policji hierarchia jest najważniejsza.

-Wiem o Twoim wczorajszym wyskoku. Wytłumaczysz się?

-Co? Jakim wyskoku?

-Wczoraj o rannych godzinach, odbyłeś niezbyt pokojową rozmowę z niejakim Reinerem Braunem.

Zdębiałem... Po prostu kurwa zdębiałem. Jakim prawem. Skąd on to wie? Ktoś nas widział? A może byłem śledzony. Czy ja naprawdę jestem jestem podejrzany o bycie kretem. Już kiedy Zacharius powiedział, że mnie odsuwa i zna moje relacje z Kirstenami zacząłem podejrzewać, że jestem podejrzewany o bycie kretem. W końcu na pewno kogoś takiego mamy na komisariacie i nie jest to wielką tajemnicą.

-Ale skąd Ty to wiesz? - spytałem już totalnie ignorując wszelkie uprzejmości i tytuły. W tamtym momencie miałem to już totalnie gdzieś.

-Mam swoje sposoby. - opowiedział z takim opanowaniem, że nawet nie pomyślałem o ciągnięciu tematu dalej.

Podirytowany usiadłem na krześle, na przeciw komendanta. Nic nie mówiłem, bo nawet nie wiedziałem co. Z jednej strony rozumiem, że moje wczorajsze zachowanie ani trochę nie przypominało poczynań przykładnego obywatela, ale kurwa, policjant też człowiek. Z resztą, nic takiego mu nie zrobiłem. Raptem trochę porozmawiałem, w mało przyjaznej atmosferze co prawda, ale to jednak nic złego.

-Zamierzasz coś powiedzieć ? - spytał Smith, dalej zgrywając cyborga bez emocji. - Czy będziesz tak tylko siedział ?

-To mój stary znajomy i miałem z nim do pogadania. Nie rozumiem, gdzie tu jest problem.

-Kirstein, Kirstein, Kirsten. Eh, i po co te tajemnice ? Myślisz, że się nie dowiemy, że dalej prowadzisz śledztwo, tylko na własną rękę ?

-Tajemnice ?! - krzyknąłem . - To wy tu macie jakieś tajemnice. Przez tyle lat wszyscy olali ten temat i dopiero kiedy Marco i ja coś znaleźliśmy to wszystkim odbiło i zrobiliście z tego jakąś sprawę top sekret dla elit. Ja rozumiem, że Reiss nie żyję i teraz bardziej skupiacie się na tym, ale jeżeli zależy wam na rozwiązaniu tej sprawy to chyba lepiej jak więcej osób przy tym robi.

Ta jedna sprawa [JeanMarco]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz