Oto jestem przed samymi drzwiami Głównej komendy Policyjnej w Blankenberge. Sam budynek jest dość surowy, bez specjalnych upiększeń. Dający takie zimne i nieprzyjemne odczucia. Nawet te duże okna na pierwszym i drugim piętrze nie pomagają chodź odrobinę w ociepleniu tego miejsca. Z reszta, czego można się spodziewać po miejscu takim jak te. To nie amerykańskie filmy dla nastolatków, gdzie policjanci to śmieszni panowie zajadający pączki w godzinach pracy.
-Przyszedłeś tu pracować Kirschtein, a nie przyglądać się cudom architektury. - Powiedziałem sam do siebie.
Pewnie chwyciłem za klamkę od drzwi wejściowych. Wchodząc rozejrzałem się po pomieszczeniu. Najzwyklejszy przedsionek, jak na każdym innym komisariacie. Stało tu parę ławek, automat z kawą, kilka zielonych roślinek doniczkowych. Na jasnobeżowych ścianach wisiały zdjęcia, prawdopodobnie z okolic Blankenberge i dziecięce rysunki okienko do dyżurki. Poza tym było jeszcze okno do dyżurki i drzwi które prowadziły do dalszych pomieszczeń komisariatu.
-Pomoc w czymś? - Kobiecy głos wydobył się z dyżurki.
Kobieta wychyliła się delikatnie, przyglądając się mi uważnie czekając na moją odpowiedź. Ma jasno rude włosy do ramion i duże bursztynowe oczy. Delikatny uśmiech na jej twarzy dawał wrażenie bardzo przyjaznej i opiekuńczej.
-Jean Kirschtein, jestem nowym oficerem śledczym. - Powiedziałem podchodząc do niej.
-Miło mi Cię poznać Jean. Nazywam się Petra. - Posłała mi kolejny uśmiech. - Zaraz powinien przyjść jeszcze jeden chłopak. Otworzę Ci drzwi to poczekasz na niego w środku. Potem poproszę kogoś, żeby was zaprowadził do komendanta.
-Jasne. Dzięki wielkie.
Nie musiałem długo czekać, aż sygnał dzwonka poinformował mnie o otwarciu zamka. Od razu ruszyłem ku dalszym głębszej części pomieszczenia. Korytarz rozchodził się na dwie strony, a wprost znajdowały się schody prowadzące na wyższe piętra budynku. Ściany podobnie jak wcześniej pokryte były beżową farbą, ale posadzka była już obłożona posadzka zrobiona z ciemnego drewna. Ławki przy ścianach były o wiele wygodniejsze, bo te posiadały już poduszki w poszarzałym, zielonym kolorze. Przy schodach stała wielka gablota ze zdjęciami, medalami i pucharami, które najpewniej zdobywali pracujący tu policjanci na różnych zawodach. Chwilę się nim przyglądałem. Szczególną uwagę zwróciłem na zdjęcia, w końcu z tymi ludźmi z fotografii będę wkrótce pracować.
W końcu jednak usiadłem na ławce i zacząłem przeglądać media społecznościowe w komórce. Czekałem tak na innego nowego, co jakiś czas przyglądając się przechodzącym osobom. Widać że ten komisariat żył. Co chwilę pojawiały się nowe twarze, nowe urywki rozmów. Niedługo to czeka i mnie. Nie specjalnie cieszyłem się z tego powodu, nie ma co ukrywać. Moim jedynym planem po prostu przejść ten etap w swojej karierze i piąć się dalej po szczeblach. W końcu czym wyższe stanowisko, tym lepsze pieniądze. A w tym monecie tylko na tym mi zależy.
Oczywiście Blankenberge jest złym miastem. Moje dziecięca lata to nie należały do łatwych. Moi rodzice nie myli zamożni mieszkaliśmy w biednej dzielnicy w rozwalającym się bloku. A kiedy miało już się układać, mój ojciec zmarł. Miałem wtedy zaledwie 5 lat i mimo, że moja mama dawała z siebie wszystko, to życie samotnej, młodej kobiety z dzieckiem to nie było łatwe. Pamiętam te szydercze uśmieszki dzieciaków i plotki dorosłych za plecami. Byłem tylko smarkiem i nie zdawałem sobie spawy jaką opinię mamy. Większość uważała nas za zwykłą patologię i tak nas traktowano. Oczywiście z kilkoma wyjątkami, ale większość... no szkoda gadać. Za dużo złych i przykrych chwil... Albo lat.
Przez to jeszcze bardziej doceniam Sasha i Conniego, którzy byli ze mną byli przy mnie w tych czasach. Tym bardziej się cieszę na samą myśl o jutrzejszym spotkaniu i wspólnych zakupach. Nie mogłem trafić na lepszych przyjaciół niż oni.
CZYTASZ
Ta jedna sprawa [JeanMarco]
FanfictionMłody 24-letni Jean Kirstein po skończeniu Akademii Policyjnej, dostaje posadę oficera śledczego w spokojnym belgijskim mieście nad morzem. Razem z nowym partnerem policyjnym Marco Bodtem poza codziennymi sprawami, próbują rozwikłać zbrodnie sprzed...