*Marc i Nathaniel są małżeństwem i mieszkają razem*
Marc: *pracuje przy komputerze*
Nathaniel: *wychodzi z pracowni, cały w farbie* *podchodzi do Marca* Dalej tu siedzisz, zjadłeś coś w ogóle?
Marc: *lekko podskakuje ze strachu* Oh.. Zapomniałem, ale na razie muszę to najpierw skończyć.
Nathaniel: Powinieneś coś zjeść i ogółem zrobić sobie przerwę. Zepsujesz sobie oczy siedząc tutaj bez przerwy. *robi serduszko na czole Marca z farby którą miał na kciuku(na szczęście tej zmywalnej)*
Marc: Mówi to ten, który potrafi zarywać nocki i to ja muszę go zaciągać do spania.
Nathaniel: To jest co innego, ja po prostu zostawiam wszystko na ostatnią chwilę. Teraz idź do kuchni i coś zjedz. Ja idę umyć się z tej farby.
Marc: Ale-
Nathaniel: Nie dyskutuj wrrr
Marc: Ehhh...Ok
CZYTASZ
my dearest [𝒎𝒂𝒓𝒄𝒂𝒏𝒊𝒆𝒍] 𝒔𝒕𝒖𝒇𝒇
Fanfictiontalksy, headcanony i inne głupoty o moim otp i jednocześnie, comfort shipie