60. talks

255 22 1
                                    

W nocy

Marc: *stara się płakać jak najciszej by nie obudzić Nathaniela*

Nathaniel: *budzi się, po czym przysuwa się do niego* Buba co się stało? *przytula go*

Marc: *łamiącym się głosem* Nic, śpij. 

Nathaniel: Nie zasnę dopóki będziesz płakać. Coś się stało? Pobić kogoś?

Marc: *chichocze przez łzy* Nie, nie trzeba. Idź spać, naprawdę nie będziesz wyspany. *próbuje się wyswobodzić z jego ramion* Nate, proszę wypuść mnie. 

Nathaniel: Nie dopóki nie poprawię ci humoru. *przysuwa go bardziej do siebie* Znowu te myśli? 

Marc: *kiwa głową* mhm

Nathaniel: *do mózgu Marca* Hej, ty! Jeszcze raz sprawisz, że moje słoneczko będzie płakać to cię osobiście pobiję. 

Marc: *śmieje się* 

Nathaniel: *uśmiecha się* Poprawiłem ci humor?

Marc: Można tak powiedzieć. 

Nathaniel: *całuje go* To teraz chodź spać. *przykrywa ich kołdrą* *całuje Marca w czoło* Dobranoc, słońce. 

Marc: Dobranoc, sarno. 

Nathaniel: Ej! Nie jestem sarną. :(

Marc: Mieliśmy spać, chodź tu. I się nie bocz tak jak krowa w stajni. 

Nathaniel: No dobra. Dobranoc jeszcze raz Marcu Kurtzberg. ^-^

Marc: Dobrano- *zasypia*

Nathaniel: *uśmiecha się do siebie, bo Marc nie ogarnął jak go nazwał, po czym zasypia*

my dearest [𝒎𝒂𝒓𝒄𝒂𝒏𝒊𝒆𝒍] 𝒔𝒕𝒖𝒇𝒇Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz