Nathaniel: Jestem okropnym człowiekiem, prawda?
Marc: Co kto ci tak powiedział?
Nathaniel: Wiesz... To prawda. Nie musiała tego mówić.
Marc: *dotyka jego policzka* Hm... Spójrz na mnie
Nathaniel: *patrzy mu w oczy* He?
Marc: Nie zamykaj oczu... Hm... Widzę tu troskę, miłość... Chęć pomocy innym i dobre serce. Ale...Wow, to zadziwiające.
Nathaniel: Heh, co?
Marc: NIe widzę tu żadnej chęci ranienia innych, lub chociażby cienia złych cech. Ani jednej...
Nathaniel: *rumieni się*
Marc: W sumie... Nie dziwię się. Nie jesteś zły Nathaniel. *daje mu szybkiego buziaka w usta*
CZYTASZ
my dearest [𝒎𝒂𝒓𝒄𝒂𝒏𝒊𝒆𝒍] 𝒔𝒕𝒖𝒇𝒇
Fanfictalksy, headcanony i inne głupoty o moim otp i jednocześnie, comfort shipie