Kakashi stał na uboczu w Dolinie Końca, obserwując, jak Naruto i Sasuke w końcu ze sobą walczą. Chciał się wtrącić, ale wiedział, że nie może. Ta dwójka była potęgą czakry, której nie dało się powstrzymać bez względu na to, jak bardzo ktoś próbował. Wkraczali w trzydziestą czwartą godzinę walki.
Ich walka zbliżała się do końca. Mógł to poczuć.
Nagle obok niego pojawiła się Sakura. Kakashi obrócił głowę w stronę swojej uczennicy, przyglądając się jej zmęczonemu wojną wyglądowi. Pod stwardniałymi, ospałymi oczami widniały ciężkie worki. Liczne blizny, zdobiły to, co mógł zobaczyć na jej ramionach, okropny ślad po oparzeniu, który jak na złość owijał się wokół jej szyi niczym stryczek. Nie widział jej od trzech lat i wzdrygnął się, powstrzymując się od wyobrażenia sobie piekła, przez które przeszła.
— Kakashi. To niespodzianka, że cię tu widzę — przywitała się apatycznie, powodując, że Kakashi się skrzywił. — Słyszałam, że Naruto i Sasuke walczą i przyszłam tak szybko, jak tylko mogłam. Czy nie można ich jakoś powstrzymać?
Westchnął. — Chyba że chcesz zginąć w ogniu krzyżowym, wtedy tak.
Pogrążyli się w ciszy. Minęła godzina, gdy patrzyli, jak Naruto i Sasuke atakują ze zwierzęcym zapałem. Ich czakra była na wyczerpaniu, a oni sami byli zmęczeni atakami taijutsu, którym się poddawali. W końcu oderwali się od siebie, po jednym na każdym końcu i dysząc ciężko. Sakura wyprostowała się.
— Zabiją się nawzajem — powiedziała. Ręce Kakashiego zacisnęły się w pięści.
— Ah. Tak.
— ...Przepraszam, Kakashi.
Upadł na ziemię z krzykiem i natychmiast spojrzał w dół na swoje ciało. Poza szyją i oczami nie mógł się ruszać. W ogóle. Był...sparaliżowany. Oczy Kakashiego powędrowały w górę do Sakury, która wyglądała na nieskruszoną, gdy posłała mu zmęczony uśmiech.
— To tylko chwilowe, obiecuję. — Odwróciła się w stronę Doliny Końca. — Wiem, że to nie moje miejsce, by prosić o przysługę, ale... powiedz wszystkim, że jest mi przykro. Powiedz Naruto, że wierzę, że zostanie Hokage i powiedz Sasuke, że wierzę, że pewnego dnia będzie szczęśliwy. A ty, Kakashi...
Sakura wyszeptała mu te słowa bezgłośnie, zanim ruszyła sprintem.
To było tak, jakby ta scena została wyrwana z jego pamięci, zanim zmusiła go do obejrzenia jej na własne oczy. To było tak, jakby znowu znaleźli się na szpitalnym dachu. Naruto po lewej stronie, z ramieniem wyciągniętym przed siebie i rasenganem wirującym dziko w jego dłoni. Sasuke z prawej, chidori trzeszczało, a jego światło pochłaniało niemal całe jego ciało. A Sakura biegła ku środkowi, zanim ich jutsu zdążyły się zderzyć.
Jednak w jego pamięci zdążył ich zatrzymać, zanim sprawy zaszły za daleko.
Czas zwolnił, mógł tylko obserwować, jak wślizguje się między nich, przodem do lewej strony. Ramię Naruto przebiło jej brzuch, a Sasuke serce. Naruto zaczął się trząść, spoglądając ponad ramieniem kobiety, którą nazywał swoją najlepszą przyjaciółką i zobaczył, że jego dłoń i przedramię pokryte są jej krwią.
— Ah... A-Ah...
Sasuke miał podobny wyraz twarzy, gdy jego sharingan zniknął, a jego wzrok zahipnotyzował biały okrąg na plecach osoby, którą przedziurawił. Jego oczy następnie powędrowały do krótkich różowych włosów, a potem do dłoni po drugiej stronie ciała.
W jego dłoni znajdowało się serce.
— ...Nie... — westchnął. On i Naruto jednocześnie wycofali ręce i opuścili jej nieruchome ciało na ziemię. Jej oczy były nieostre i bezwładne, wpatrujące się w nicość.
CZYTASZ
Stumble
FanfictionSakura chciała umrzeć. Sasori czuł się dobrze, pozostając martwym. Ale wydawało się, że los miał wobec nich inne plany, ponieważ kiedy oboje budzą się młodsi z krwią pulsującą w ich żyłach, musieli pamiętać, jak znowu żyć. Historia NIE należy do mni...