Sasuke
Nie, nie, nie, to nie dzieje się naprawdę. Nie ma go tutaj, nie żyje, nic nie zrobi... ale co jeśli zrobi? Co, jeśli to się powtórzy? To wszystko? Nie zrobiłby tego, nie zrobiłby tego, proszę, nie pozwól mu na to!
— Naprawdę trudno cię znaleźć, wiesz? — jęknął Obito. — Szukałem cię po całej Konosze! Nie było cię w żadnej restauracji, barze, na poligonie, ale skończyłeś w trzewiach budynku T&I!
Jego narzekanie trwało krótko, gdy zobaczył małą dziewczynkę u boku Genmy. Jego usta rozciągnęły się w przyjaznym uśmiechu.
— Uchiha Obito — przedstawił radośnie, wyciągając rękę. — A ty?
Sakura przełknęła strach i zachowała neutralną fasadę, chwytając jego dłoń i ściskając ją. Wspomnienia znów zaczęły się pojawiać. On, jego kpiący uśmieszek, spojrzenie przyjemności, które rozbłysło w jego sharinganie, kiedy...
Gorączkowo próbowała wymazać obraz człowieka, który rozpoczął Czwartą Światową Wojnę Shinobi. Nie był już taki sam jak za jej czasów. To było niemożliwe.
— Haruno Sakura.
Całą siłą woli powstrzymała drżenie w swoich słowach.
Była wdzięczna, gdy drzwi się otworzyły i usłyszała odgłos kroków zbliżających się w ich stronę. Ibiki zaszczycił całą trójkę swoją obecnością, witając Obito spojrzeniem i lekkim przechyleniem głowy. Jego spojrzenie następnie przeniosło się na Sakurę.
— Masz zgodę rodziców. Chodź ze mną. Shiranui, dołącz do nas, gdy skończysz swoje sprawy — powiedział. Sakura skinęła głową, pomachała do Genmy i Obito, po czym wyszła z głównym przesłuchującym.~*~
— Eh? Ona ma dla was coś do zrobienia? — Obito zapytał, gdy on i Genma zostali sami w piwnicy. Genma skinął głową.
— Tak. Wprowadzamy ją do sektora wywiadowczego.
Obito zrobił niezadowoloną minę. — Już? Jest taka młoda...
Nie lubił, gdy małe dzieci były wprowadzane w styl życia shinobi w tak młodym wieku. Znał dwie osoby, które zostały poddane takiemu procederowi. Jedną z nich był jego kuzyn, cudowne dziecko klanu, a drugą jego najlepszy przyjaciel, cudowne dziecko jego drużyny. A patrząc na to, ta dziewczyna - Haruno Sakura - zaczynała dużo wcześniej niż ta dwójka. Nawet nieco wcześniej niż Kakashi.
— Nie będziemy zmuszać jej do przesłuchań, jeśli o tym myślisz, ani zamieniać ją w maszynę do zabijania. To był wyłącznie jej wybór i jeśli chce odejść, to odejdzie.
Obito nie był przekonany. Genma westchnął i poklepał go po ramieniu. — Wyluzuj się, google. To nie koniec świata. Więc dlaczego przyszedłeś mnie szukać?
— Hm? No tak. Masz misję ze mną, Aobą i Raido. Naprawdę łatwa ranga A do Ishigakure. Spotkamy się przy bramie jutro o siódmej rano — zapewnił. Genma jęknął. Nie chodziło o to, że nie lubił chodzić na misje, po prostu w Ishigakure było tak wilgotno, że branie prysznica w najgorętszych miesiącach roku było zmarnowanym wysiłkiem.
— Dobra, nieważne — mruknął. — A teraz wybacz, ale muszę wrócić do biura Morino, zanim odgryzie mi głowę za spóźnienie.
— Nadal mi się to nie podoba!
Genma był już na schodach. — Pogódź się tym, czerwonooki!
Wyszedł z piwnicy i nie spieszył się w drodze do biura Ibiki. Może Obito miał rację. Była tylko małą, niespełna sześcioletnią dziewczynką, która nawet nie uczęszczała do Akademii, a oni już wcielali ją do jednej z sił Konohy. Ale co mógł powiedzieć? Trudno było znaleźć talent taki jak jej. A jeśli byli w stanie kultywować takie umiejętności od tak młodego wieku, mogła stać się wielkim atutem dla Konohy.
„Cholera, kiedy zacząłem myśleć jak Ibiki?"
Kiedy wszedł do biura, Sakura siedziała na krześle przed biurkiem Ibikiego. Trzymała w rękach podkładkę i pisała coś z uwagą. Genma spojrzał na nią przez ramię, a jego oczy rozszerzyły się, gdy rozpoznał papier, nad którym pracowała. Był to test pisemny egzaminu na chuunina, ten z zeszłego roku. Odpowiedziała już na osiem z dziewięciu pytań i z tego, co widział, wszystkie osiem było najprawdopodobniej poprawne.
Na Boga, skąd się wziął ten dzieciak?
Jej ołówek stuknął kilka razy w policzek, zanim wpisała ostatnią odpowiedź. Ponownie, poprawnie. Podała ołówek i notatnik Ibikiemu.
— Skończyłaś już?
— Pytania nie były takie trudne. Widziałam podobne w książkach, które czytałam — odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Ibiki chrząknął i szybko zeskanował jej odpowiedzi. Myśląc, że oczy go w jakiś sposób zwiodły, wrócił do początku i ponownie przeczytał jej odpowiedzi.
„Niech mnie cholera", pomyślał. „Wszystkie się zgadzają."
Genma wydał z siebie niski gwizd i oparł się o krzesło Sakury. — Jasna cholera, dzieciaku, jesteś geniuszem. Co dalej? Umiesz używać jutsu żywiołów? — zażartował. Cóż, nauczyła się ich całkiem sporo podczas wojny, ale to nie było tak, że zamierzała powiedzieć im coś takiego. Ibiki włożył jej pracę egzaminacyjną do pustej teczki i zamknął ją w jednej ze swoich szuflad.
— Następną rzeczą, którą chcielibyśmy przetestować, są twoje umiejętności fizyczne i zobaczyć, jak bardzo jesteś zaawansowana — powiedział. Razem z Genmą zaprowadzili ją na teren treningowy, który Sakura rozpoznała jako miejsce, gdzie czasami spotykała się dawną Drużyną Siódmą. Na ten widok poczuła ból w klatce piersiowej i westchnęła, spoglądając w niebo, próbując zapomnieć.
— Jak głęboki jest twój poziom czakry? — zapytał Ibiki. Sakura zmusiła się, by spojrzeć z powrotem w dół.
— Wciąż dość niski. Wiem, że jeszcze długa droga przede mną, ale staram się osiągnąć maksymolną poj... maksymi...maks...
— Maksymalną pojemność? — Genma uśmiechnął się, rzucając jej dokuczliwe spojrzenie. Dziewczyna wyraźnie zwiędła i zwiesiła głowę.
— Tak — westchnęła. Musiała przestać używać wielkich słów i zawstydzać się w ten sposób. Zatrzymali się na czerwonym moście, który rozciągał się nad cienką rzeką. Ibiki wskazała na wodę.
— Stań na wodzie.
Sakura zrobiła, co jej kazano, przechodząc przez barierkę i bezszelestnie opadając na powierzchnię rzeki. Cierpliwie czekała na kolejny rozkaz, ale nabrała podejrzeń, gdy stali tam z uśmiechami na twarzach. Zobaczyła, że ręka Genmy drgnęła i natychmiast wyciągnęła kunai. Zablokowała sześć wystrzelonych w nią senbonów, a siódmy złapała między palce.
— Twój czas reakcji też jest całkiem niezły — skomentował Ibiki, kiwając głową z podziwem. — Wygląda na to, że poradzisz sobie z niespodziewanym.
Spojrzała na senbon w swojej dłoni, patrząc na fioletowy płyn kapiący z końcówki. — Myślę, że to w porządku mnie testować, ale dlaczego użyłeś zatrutego senbona? Co, jeśli mnie trafi!? — wykrzyknęła. Genma wzruszył ramionami.
— Całe szczęście, że tak się nie stało.
Przez następną godzinę była proszona o wykonanie pewnych jutsu. Większość z nich to techniki na poziomie Akademii i genina, z jedną lub dwiema technikami chuunina. Poproszono ją również o posługiwanie się bronią, taką jak kunai i senbon, a nawet ostrzami nadgarstkowymi.
— Wiesz — powiedział Genma — w tym tempie nie sądzę, żebyś musiała nawet iść do Akademii. Mogłabyś skończyć w jeden semestr i być w drużynie geninów mniej więcej o tej porze w przyszłym roku.
Sakura potrząsnęła głową. — Nie skończę wcześniej. Jest ktoś, kogo nie chcę zostawić.~*~
Nie było jeszcze tak późno, ale jeśli wkrótce nie wróci do domu, wiedziała, że jej rodzice będą się martwić. Idąc w stronę swojego mieszkania, Sakura minęła plac zabaw, gdzie zwykle spotykała Naruto. Rzeczywiście widziała go na huśtawce, ale nie był sam. Wyglądał, jakby kłócił się po przyjacielsku z czarnowłosym chłopcem.
„Sasuke."
Podeszła do nich obu.
— ... to takie denerwujące, 'ttebayo! — Naruto warknął, chwytając w pięści blond włosy. — Jedynie, co robisz, to udajesz wysokiego i potężnego, kiedy jesteś tylko draniem!
— Nawet nie wiem, co to znaczy, więc żart się nie udał, idioto! — syknął Sasuke. Patrzyli na siebie tak intensywnie, że nie zauważyli Sakury, która do nich podeszła.
— Co ci mówiłam o wdawaniu się w bójki, Naruto? — skarciła go. Podbiegł do niej i wskazał oskarżycielsko palcem na Sasuke.
— Ten drań...
— Język.
— ...powiedział, że potrafi się zamachnąć lepiej ode mnie! Oczywiście nie dbam o takie rzeczy, bo wiem, że jestem super niesamowity, ale potem powiedział, że jest lepszy, bo jest Uchiwa...
— To Uchiha! — Sasuke poprawił gwałtownie.
— A wszyscy Uchiwa są lepsi od wszystkich innych!
Sakura uniosła brew. Nie sądziła, że Sasuke zachowuje się pretensjonalnie nawet w bardzo młodym wieku. Marszcząc brwi, zauważyła, że jego klan wydawał się nieustępliwy we wdrażaniu swoich wartości członkom klanu nawet w tak młodym wieku. Sakura widziała przebłysk tego rodzaju wychowania w Sasuke z jej czasów i powstrzymała wzdrygnięcie.
Znała prawdziwy powód, dla którego Itachi dokonał masakry i musiała przyznać, że nie mylił się całkowicie. Mógł to zrobić na milion innych sposobów, a droga, którą wybrał, była nieetyczna, ale widziała dokładnie, dlaczego to zrobił. I nie winiła go za to.
— Cóż, to tylko jego opinia. Nie możesz walczyć ze wszystkimi o każdą drobnostkę — powiedziała. Naruto nadąsał się. Potem zwróciła się do Sasuke. — I nie możesz tak po prostu mówić ludziom, że jesteś lepszy, bo myślisz, że jesteś.
Spojrzał na nią. — Nie myślę, że jestem, wiem, że jestem!
— Nawet nie jesteś jeszcze w Akademii — odparła gładko Sakura. Sasuke zacisnął pięści.
— Jakbyś mogła coś o tym powiedzieć! Założę się, że ty też nie! Ale jestem Uchihą, a Uchiha zawsze są lepsi — warknął. Ugryzła się w policzek i stanęła przed nim wyzywająco, krzyżując ręce na piersi i zwężając lekko oczy.
— Nie wierzę ci.
Sasuke wyszczerzył zęby i rzucił się na nią z pięścią. Sakura szybko ją zablokowała i powaliła go na ziemię szybciej niż Naruto kiedykolwiek widział. Sasuke wpatrywał się w nią w szoku, gdy zdał sobie sprawę z sytuacji, w jakiej się znalazł. Leżała na nim, jedną stopę miała przy jego ramieniu, a drugą złożyła tak, że znajdowała się nad jego nogami. Jej lewa ręka była przyciśnięta do jego brzucha, a prawa zaciśnięta w pięść, którą trzymała przed jego twarzą.
Czy on właśnie przegrał...? Tak po prostu?!
Sakura pozostała w tej pozycji przez kilka chwil, zanim wstała i otrzepała się z kurzu. Wyciągnęła rękę, by pomóc mu wstać. — Widzisz, o co mi chodzi? — zapytała. Sasuke, otrząsnąwszy się z szoku, odtrącił jej rękę i sam wstał.
— Nieważne! I tak jesteście frajerami! — warknął. Odwrócił się i uciekł z placu zabaw. Naruto to nie przeszkadzało, bo podskoczył przed Sakurą z pełnym nadziei spojrzeniem w oczach.
— Ne, ne, Sakura-chan, możesz mnie nauczyć jak to robić?!
Powoli oderwała wzrok od oddalającej się postaci Sasuke i uśmiechnęła się. — Tylko jeśli będziesz lepszy w rzucaniu kunai.
— Och, daj spokój, Sakura-chan!
Sakura nie mogła oprzeć się wrażeniu, że posunęła się za daleko. Ale naprawdę musiał znaleźć swoje miejsce i niech ją diabli, jeśli kiedykolwiek pozwoli mu zmienić się w osobę, którą znała.
Pierwszą rzeczą, jaką musiała zrobić, było wymazanie jego głupiej arogancji.
CZYTASZ
Stumble
FanfictionSakura chciała umrzeć. Sasori czuł się dobrze, pozostając martwym. Ale wydawało się, że los miał wobec nich inne plany, ponieważ kiedy oboje budzą się młodsi z krwią pulsującą w ich żyłach, musieli pamiętać, jak znowu żyć. Historia NIE należy do mni...